Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucyjna operacja w szpitalu wojskowym. Wycinają nerw, aby ratować serce

Adriana Boruszewska
Adriana Boruszewska
Pacjenci przed i po zabiegu muszą przejść inwazyjne badanie hemodynamiczne w trakcie próby wysiłkowej
Pacjenci przed i po zabiegu muszą przejść inwazyjne badanie hemodynamiczne w trakcie próby wysiłkowej Fot. Archiwum szpitala
Przecinają nerw trzewny tuż nad przeponą, aby pacjent z ostrą niewydolnością serca był zdrowszy. W szpitalu wojskowym przy ul. Weigla przeprowadzono dwie rewolucyjne operacje ablacji nerwu trzewnego, których celem jest poprawa komfortu życia pacjentów z chorym sercem.

Twórcą metody operacyjnej jest prof. Piotr Ponikowski, szef kardiologii szpitala wojskowego, a dwie operacje przeprowadzone przez wrocławskich kardiologów i chirurgów były trzecim i czwartym takim zabiegiem na świecie (dwie pierwsze przeprowadzono w Pradze). - Mamy się czym chwalić. Przeprowadziliśmy pierwsze tego typu operacje na świecie - podkreśla prof. Ponikowski.

- Przy pomocy tylko niewielkich nacięć, otwieramy klatę piersiową, przesuwamy płuco i dostajemy się do nerwu zlokalizowanego w klatce piersiowej tuż przy kręgosłupie. Następnie wycinamy nerw, co powoduje zmianę redystrybucji krwi, której większość zostaje w jamie brzusznej, nie obciążając serca – tłumaczy prof. Dariusz Janczak, kierownik oddziału chirurgii.

Przy zabiegu współpracują ze sobą kardiolodzy i chirurdzy. Pacjent przebywa w szpitalu trzy dni. 75-letnia Alina Waszczyńska została poddana ablacji nerwu trzewnego w połowie sierpnia tego roku. - Przed zabiegiem bardzo się męczyłam. Ciężko było mi chodzić i oddychać. Po operacji czuję się bardzo dobrze, mogę swobodnie oddychać, nie brakuje mi już powietrza – zapewnia pacjentka.

Korzyścią zabiegu jest poprawa jakości życia. Pacjenci lepiej tolerują wysiłek fizyczny. - Niewydolność serca jest epidemią naszych czasów. Tak naprawdę co czwarty mężczyzna i co piąta kobieta po 40. roku życia zapada na tą chorobę – podkreśla twórca metody ablacji nerwu trzewnego, prof. Piotr Ponikowski.

CZYTAJ DALEJ: CZY TAKA OPERACJA JEST BEZPIECZNA?

Lekarze zapewniają, że operacja jest bezpieczna. Oczywiście pod warunkiem, że przeprowadza ją zespół doświadczonych specjalistów. - Pomysł jest niesamowity, gdyż do tej pory nikt nie odważył się na przecięcie tego nerwu tak nisko, czyli tuż przy przeponie. Oczywiście pewne ryzyko zawsze istnieje. Najtrudniejsze jest bowiem znalezienie tego właściwego nerwu - tłumaczy prof. Janczak. - Gdy przetniemy niewłaściwy nerw, narażamy pacjenta na niewyobrażalny ból, a cel zabiegu i tak nie zostanie osiągnięty.

Dwa zabiegi, które wykonali lekarze ze szpitala wojskowego (zoperowano pacjentki w wieku 82 i 75 lat), przeprowadzone zostały w ramach programu pilotażowego. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kardiolodzy i chirurdzy zaczną stosować ablację nerwu trzewnego na większą skalę.

- Mamy ogromną liczbę pacjentów, u których mimo stosowania leków w maksymalnych dawkach, nie jesteśmy w stanie złagodzić objawów. Są chorzy, którzy miesiącami, a nawet latami nie mogą wykonywać podstawowych czynność, nie mogą wejść po schodach, czy spać w pozycji leżącej – przyznaje kardiolog dr n. med. Robert Zymliński i dodaje, że ablacja nerwu trzewnego jest operacją dedykowaną tym pacjentom z niewydolnością serca, u których wszelkie inne metody leczenia inwazyjnego zawiodły.

Obecnie kardiolodzy pracują już nad nową metodą przeprowadzania ablacji nerwu trzewnego bez otwierania klatki piersiowej, czyli docierając do nerwu z dostępu naczyniowego - przez żyłę szyjną lub podobojczykową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska