Grupka wrocławskich gimnazjalistów idealnie spełnia założenia Williama Hearda Kilpatricka, autora metody nauczania za pomocą projektów. Pedagog ten powtarzał, że dobry „projekt to odważne, planowe działanie, wykonywane całym sercem w środowisku społecznym”. W ich przypadku szkolne zadanie stało się nie tylko obowiązkiem, ale prawdziwą przygodą.
Paweł Bugała, Przemysław Tomczyk, Kacper Gilarski, Jakub Maciaszek, Gabriel Socha i Nikodem Makliński z klasy 2d Gimnazjum nr 18 im. Armii Krajowej postanowili poświęcić swój szkolny projekt robotowi da Vinci ze szpitala przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu. Skąd taki temat szkolnego projektu? - To jest jedyne takie urządzenie w Polsce, bardzo ciekawe, zwłaszcza dla młodych ludzi - wyjaśnia Paweł Bugała. Jego kolega Kuba Maciaszek dodaje, że cała grupa interesuje się medycyną.
Najpierw prof. Wojciech Witkiewicz, dyrektor szpitala przy ul. Kamieńskiego, opowiedział chłopcom o tym supernowoczesnym urządzeniu chirurgicznym. A potem spełniło się marzenie młodych naukowców.
W piątek rano gimnazjaliści pod okiem dwóch chirurgów i pielęgniarek instrumentariuszek mieli okazję poznać możliwości robota da Vinci. Przebrani w specjalne, sterylne stroje weszli na blok operacyjny i przekonali się, jak steruje się tym niezwykłym urządzeniem.
- Ciekawe doświadczenie, ale dziwne uczucie, bo nie robi się niczego swoimi rękami, lecz kieruje się urządzeniem i patrzy na wszystko z bardzo bliska - opowiada swoje wrażenia Gabryś Socha, który jako pierwszy sterował da Vincim. Chirurgicznymi narzędziami zamocowanymi na ramionach robota przekładał z jednego pojemnika do drugiego... koraliki. - Najpierw trzeba wyczuć odległość, a potem trzeba uważać, bo ma się do czynienia z naprawdę dużą siłą - wyjaśnia Gabryś.
Dr Marek Zawadzki, który operował robotem wielu pacjentów, zademonstrował możliwości urządzenia uczniom gimnazjum. Jak sobie radzili z taką precyzyjną technologią? - To jest zadziwiające, ale młodzież, a nawet dzieci, rewelacyjnie radzą sobie z robotem da Vinci. Przychodzą i po 2-3 minutach wyjaśnień wiedzą, jak to działa - mówi dr Zawadzki. - Da Vinci jest prostym urządzeniem w obsłudze w porównaniu do konsoli playstation, x-boxów, ipadów, telefonów komórkowych i gier komputerowych, które absorbują młodzież na co dzień.
Oczywiście, chirurgia to jest dużo więcej niż zwykłe manipulacje. Trzeba wiedzieć, co ciąć i jak ciąć. Jednak o młode pokolenie chirurgów możemy być chyba spokojni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?