Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beatyfikacja rodziny Ulmów przyciągnęła ponad 30 tysięcy ludzi z całej Polski. Wśród nich byli także Dolnoślązacy [ZDJĘCIA]

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Uroczystości beatyfikacyjne zgromadziły ponad 30 tysięcy Polaków z różnych części kraju. Licznie przybyli do niewielkiej Markowej także Dolnoślązacy.
Uroczystości beatyfikacyjne zgromadziły ponad 30 tysięcy Polaków z różnych części kraju. Licznie przybyli do niewielkiej Markowej także Dolnoślązacy. Maciej Rajfur
Beatyfikacja Wiktorii i Józefa Ulmów oraz ich siedmiorga dzieci w podkarpackiej wsi Markowa była wielkim wydarzeniem ogólnopolskim. Wzięło w nim udział także wielu Dolnoślązaków, w tym przewodniczący sejmiku dolnośląskiego Andrzej Jaroch i radny sejmiku Tytus Czartoryski.

Wyniesienie bohaterskiej rodziny Ulmów na ołtarze było wydarzeniem bezprecedensowym. Wiktoria, Józef Ulma ukrywali Żydów w czasie okupacji niemieckiej za co oni, ich dzieci oraz Żydzi, którzy się u nich ukrywali przypłacili życiem.

Uroczystości beatyfikacyjne w Markowej zgromadziły Polaków ze wszystkich stron kraju. Były władze państwowe na czele z prezydentem RP Andrzejem Dudą, premierem Mateuszem Morawieckim oraz marszałek Sejmu Elżbietą Witek.

Wśród ponad 30 tysięcy pielgrzymów nie zabrakło Dolnoślązaków. Samorząd województwa reprezentowali Andrzej Jaroch, przewodniczący sejmiku dolnośląskiego oraz Tytus Czartoryski, radny sejmiku.

- To było dla mnie przeżycie religijne, którego oczekiwaliśmy. Kościół wyniósł na ołtarze po raz pierwszy całą rodzinę. Ale to również przeżycie narodowe, które pokazuje, jak cenną wartością jest cywilizacja prostych rodzin, opartych na głębokiej katolickiej wierze. Zbrodniczy niemiecki system bez żadnych rozterek zadał śmierć polskiej rodzinie. Pogaństwo zderza się z mocą moralnej potęgi i głębi intelektualnej - mówi Andrzej Jaroch.

Tytus Czartoryski podkreśla, że Rodzina Ulmów jest dla nas drogowskazem. To, co zrobili Ulmowie, przypomina nam wszystkim, że nakaz gotowości ratowania bliźniego po 2 tysiącach lat od narodzenia Chrystusa w niczym nie przestaje mieć swojej mocy.

- Oni przeszli do historii jako mocarze ducha. Warto też poznać historię wsi Markowa, która istnieje już 700 lat. A historia II Rzeszy Niemieckiej była budowana na ludzkiej krzywdzie. To doprowadziło do Holokaustu u zabijania ludzi metodami przemysłowymi. A tego typu myślenie, które doprowadziło do najbardziej zbrodniczej wojny w historii świata, w dalszym ciągu jest obecne we współczesnej mentalności niemieckiej - oświadcza T. Czartoryski.

Obecność na uroczystościach beatyfikacyjnych była dla Dolnoślązakó niezwykle ważna, zarówno ze względów patriotycznych, jak i religijnych.

- Jednak Ulmowie są dla mnie także wspaniałym przykładem proliferów. Po ludzku ich postawa może wydawać się nieco dziwna - kochali swoje życie, byli otwarci na kolejne pociechy, a poświęcili wszystko, gdy zapukali do nich sąsiedzi. Zrobili wszystko, by ocalić kolejnych 8 istnień, znajomych Żydów, których przez wiele miesięcy ukrywali na strychu - mówi Marta Terkiewicz.

Wszyscy zostali bestialsko zamordowani, a w momencie śmierci, kaźni Wiktorii, która była w 8. miesiącu ciąży, zaczęło się rodzić ich ostatnie, siódme dziecko.

- Bezimienne dziecko jest pięknym przykładem prawdy głoszonej przez prof. Połtawską: "„Człowiek nie dlatego żyje, że się urodził, tylko dlatego się rodzi, że żyje”. To dla mnie kolejny niezbity dowód, że dziecko w łonie matki, to żywa, czująca i cierpiąca osoba. A wyniesienie go na ołtarze jest kropką nad i - dodaje M. Terkiewicz.

Dodaje, że atmosfera podczas takich uroczystości jest fantastyczna, podniosła, dostępna tylko dla tych, którzy przejeżdżają wiele kilometrów, by w końcu, w pełnym słońcu i skwarze uczestniczyć w jedynej takiej beatyfikacji na świecie.

- To dla mnie swoisty rodzaj pielgrzymki, zwłaszcza że wizytę w Markowej zakończyłam modlitwą przy doczesnych szczątkach błogosławionej Rodziny Ulmów, wystawionych w sarkofagu w ich rodzinnej parafii - podsumowuje wrocławianka.

W uroczystoście beatyfikacyjnej uczestniczyła wrocławska dziennikarka Agnieszka Bugała, która napisała niedawno książkę: "Ulmowie. Sprawiedliwi i Błogosławieni".

- Chylę czoła przed ich męczeńską śmiercią, której nie chcieli, a której po decyzji o ukryciu Żydów nie udało im się uniknąć. Ale najbardziej fascynuje mnie ich codzienność. Sposób, w jaki przeżywali życie w rodzinie. Rytm tego życia wypełniały narodziny dzieci, zarobkowa praca Józefa, domowe prace Wiktorii, wspólne czytanie książek, robienie setek zdjęć, modlitwa, gościnność, ale też zmartwienia - gdy dzieci chorowały, gdy wojna przeszkodziła w przeprowadzce i nagle stracili wszystkie oszczędności, a potem kupioną ziemię. Sposób, w jaki żyli, a nie to, że zapłacili życiem za swoją otwartość na drugiego człowieka, jest fascynujący - opisuje red. Bugała.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska