Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co tak śmierdzi we Wrocławiu? To Brzeg Dolny?

Weronika Skupin
Jaroslaw Jakubczak
Od kilkunastu dni skarżycie się nam na chemiczny odór unoszący się w różnych dzielnicach Wrocławia. - My też mamy coraz więcej takich sygnałów - mówią w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska we Wrocławiu. Inspektorzy skontrolowali różne zakłady na terenie Wrocławia i wykluczyli, by smród miał źródło w mieście. Twierdzą, że może pochodzić aż z Brzegu Dolnego.

- Ten smród bardzo utrudnia życie, nie można otworzyć okien, często przyczynia się do mdłości – pisze do nas Grażyna Żmuda ze Stabłowic. Podobnych relacji mieliśmy mnóstwo: „na Nadodrzu nie można otworzyć okna”; „brzydki zapach przyprawia o odruch wymiotny”; „na Nadodrzu w powietrzu było czuć coś intensywnego, jakieś chemikalia, bardzo podobne do zapachu odczuwalnego przy wjeździe do Brzegu Dolnego, w którym są fabryki chemiczne”...

Od ubiegłego czwartku przykry zapach stał się wręcz nieznośny, zgłoszeń przybywało z każdym dniem.

Co zatem śmierdzi w mieście? Specjaliści z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu mówią, że to "substancja o nieznanym jeszcze pochodzeniu i bardzo silnym, chemicznym zapachu". Prawdopodobnie ma wysokie stężenie, przez co jest silnie wyczuwalna, ale nie da się jej zmierzyć.

– Do nas informacje o silnych, przykrych zapachach we Wrocławiu zaczęły dopływać w połowie sierpnia. Zgłoszenia dotyczyły Zalesia, Zacisza, Sępolna, Biskupina i Swojczyc – opowiada Maria Siwiak, naczelnik wydziału inspekcji WIOŚ. – Po kilkunastu próbach wyczuliśmy w powietrzu zapach. Wytypowaliśmy rejon kontroli, jednak żaden ze znajdujących się w nim zakładów nie był źródłem emisji.

– Od ubiegłego czwartku zgłoszeń zaczęło napływać więcej i tym razem dotyczyły innych rejonów Wrocławia, m.in. Kozanowa, Strachocina – relacjonuje Maria Siwiak. – Zaobserwowaliśmy, że zawsze jest ten sam kierunek wiatru. Zapach napływa spoza Wrocławia, nie emituje go żaden z zakładów na terenie miasta.

Przykry zapach napływa od strony północno-zachodniej, czyli Brzegu Dolnego, gdzie działają m.in. największe chemiczne zakłady w rejonie, PCC Rokita. Inspekcja ochrony środowiska jest jednak daleka od stwierdzenia, że to Rokita jest źródłem uciążliwych emisji.
– Jest tam zlokalizowanych wiele zakładów, dopiero przeprowadzamy kontrole w tym rejonie i szukamy źródła zapachu. Mogę jednak potwierdzić, że jest on silnie wyczuwalny w Brzegu Dolnym – dodaje Maria Siwiak.

– Przez kilkanaście tygodni mieliśmy nieprzyjemne zapachy – potwierdza Stanisław Jastrzębski, burmistrz Brzegu Dolnego.

W ciągu ostatniego miesiąca przeprowadzono kontrole w zakładzie PCC Rokita. Wtedy jednak chodziło o inny zapach niż ten, który jest obecnie wyczuwany we Wrocławiu. Był to specyficzny smród, pochodzący z gnijących osadów ściekowych na poletkach osadowych przy oczyszczalni ścieków Rokiy. WIOŚ po kontroli powiadomił o fakcie marszałka województwa, a ten poprosił zakład o wyjaśnienia oraz zobowiązał do wykonania przeglądu ekologicznego. Teraz ten zapach już nie jest dokuczliwy.

W Rokicie zarzekają się, że smród we Wrocławiu nie pochodzi z ich zakładów. – Nie odnotowujemy obecnie dolegliwości zapachowych na terenie Brzegu Dolnego. W ramach standardowych procedur, stale monitorujemy zgłoszenia w sprawie uciążliwości zapachowych – twierdzi Marlena Matusiak z PCC Rokita. – Ponadto trudno sobie wyobrazić, aby przyczyną „silnie gryzącego chemicznego zapachu” we Wrocławiu był oddalony o 30 km od Wrocławia zakład PCC Rokita - dodaje.

To rzeczywiście nietypowa sytuacja, bo Wrocław leży dość daleko od Brzegu Dolnego. Być może woń jest tak silnie wyczuwalna z powodu warunków atmosferycznych? Podobne zjawisko występowało m.in. na Kozanowie w latach 90. XX wieku.

Maria Siwiak, naczelnik wydziału inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, uspokaja, że przykre zapachy nie oznaczają przekroczenia stężeń mierzonych we Wrocławiu substancji, np. dwutlenku azotu.

COMPONENT {"params":{"text":"Jak zmierzyć smród?","id":"jak-zmierzyc-smrod"},"component":"subheading"}

Jedynym narzędziem mierzenia zapachu jest nos. Nie ma standardów jakości zapachowej powietrza, a określenie poziomu smrodu jest subiektywne. Było wiele projektów ustaw, w których próbowano to unormować, ale się nie udało. Istnieją urządzenia będące w stanie zmierzyć zapachy – olfaktometry, są także wytypowani tzw. wąchacze, osoby zajmujące się pomiarami uciążliwych zapachów. Żadna z metod pomiaru nie jest jednak unormowana prawnie.

W Polsce mierzy się zawartość m.in. ozonu, dwutlenku azotu czy pyłów zawieszonych. Gdy ich normy są przekroczone, może to spowodować m.in. gorsze samopoczucie. Dla wielu związków nie ma norm, więc nie można z powodu smrodu nikogo ukarać.
Przepisy o ochronie środowiska pozwalają marszałkowi lub staroście, by nakazał ograniczenie uciążliwości. W przypadku przykrych zapachów mogą np. zalecić montaż biofiltrów lub absorberów.
Najpierw trzeba wiedzieć, co jest źródłem zapachu. Gdy WIOŚ zidentyfikuje sprawcę, powiadamia o tym marszałka, a ten może zlecić tzw. przegląd ekologiczny, który przeprowadza biegły, niezależny ekspert. Jego raport określa, który konkretnie związek jest źródłem uciążliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska