Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dosłowne lanie wody wychodzi już z mody, a do opowiadania banialuk zawsze są chętni

Janusz Michalczyk
Lany poniedziałek jest przykładem na to, że nasze wspaniałe tradycje umierają. Onegdaj polewanie się wodą należało do sympatyczniejszych, świątecznych rozrywek Polaków, ale dziś mało kogo to jeszcze porywa, nie licząc głupawego polowania z wiadrami, urządzanego na ulicach przez rozwydrzonych wyrostków.

Być może ta tradycja stała się nieatrakcyjna i z tego powodu, że podniósł się poziom higieny osobistej i mało komu jest potrzebna przymusowa kąpiel. Poza tym szybko zmieniają się obyczaje, dziewczęta nie rumienią się już z byle powodu, więc mocno wyblakł podtekst erotyczny moczenia na nich ubrań.

Natomiast lanie wody w sensie przenośnym jest jak najbardziej żywe. Dobrym przykładem z ostatnich dni mogą być wyjaśnienia prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, który wjechał służbowym autem prosto pod tramwaj na Ostrowie Tumskim. Zamiast przyznać się po męsku, że świadomie złamał zakaz wjazdu na Ostrów, bo chciał sobie skrócić drogę do ratusza, prezydent snuł barwną opowieść, jakoby miał zamiar odwiedzić swego bliskiego przyjaciela, kardynała Henryka Gulbinowicza, ale będąc już pod pałacem rozmyślił się, bo nagle zdał sobie sprawę, że zegary pokazują dopiero godz. 6.30 rano. Bliskość bliskością, ale zaskakiwanie kardynała w piżamie to już nie odwaga, a raczej brawura. Przyznacie, że widok prezydenta, hamletyzującego z dłonią spoczywającą na klamce furtki przed pałacem, może przyprawić o napad nieodpartej wesołości. Niestety, prezydent popisał się na Ostrowie innym rodzajem brawury i wylądował w szpitalu. Nie zdziwię się, jeśli wśród wrocławian zyska popularność świeżo ukuta nazwa prowadzącego przez Ostrów nielegalnego skrótu - "szlak kardynalski".

Wybitnym specjalistą od lania wody jawi się Janusz Korwin-Mikke, jeden z najbardziej niezwykłych polskich polityków, który - o dziwo - wciąż znajduje poklask dzięki niezwykle wyrazistym poglądom. Mimo że zazwyczaj doprowadza je do absurdalnych konkluzji, w rodzaju: kobiety nie powinny mieć prawa głosu. Ten niezwykle inteligentny mistrz demagogii znów poczuł wiatr w żaglach, bo część zniechęconych wyborców jest gotowa oddać swój głos nawet groteskowej partii, by w ten sposób ukarać nieudolnych rządzących i niewiarygodną opozycję. Co Korwin-Mikke sądzi o inteligencji wyborców? Mówi coś o tym fakt, że lider wsadził na listy kandydatów córkę i syna, a także dwie synowe. Jeśli w piątkę dostaną się do Brukseli, to rodzinka skosi mnóstwo kasy.

Hierarchowie kościelni nigdy nas nie zawiodą. Zawsze któryś wyskoczy z potoczystą gadką, która zakrawa na robienie ludziom "wody z mózgu". Podczas minionych świąt na czoło wysforował się metropolita częstochowski, abp Wacław Depo, wielki przegrany ostatnich wyborów szefa Episkopatu. Arcybiskup straszył wiernych ateizmem agresywnym wobec katolików. Ki diabeł? "Agresywny ateizm to jest ciężkie przestępstwo moralne, a nawet satanizm" - wygarnął arcybiskup. I dodał zaniepokojony: "W teatrach i kabaretach ateizm zdaje się być siłą dominującą". Z tego płynie wniosek, że porządny katolik powinien omijać te przybytki kultury i rozrywki szerokim łukiem, jeśli nie chce smażyć się w piekle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska