Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szok. Powiesił psa na kablu, a potem podpalił

Małgorzata Moczulska
- Zrobimy wszystko, by znaleźć sprawcę tego bestialstwa - mówi  Grażyna Grzesik (z lewej)
- Zrobimy wszystko, by znaleźć sprawcę tego bestialstwa - mówi Grażyna Grzesik (z lewej) fot. TOZ
W takie bestialstwo aż trudno uwierzyć. Ktoś powiesił dużego kundla na kablu na drzewie przy ulicy Akacjowej w Pszennie pod Świdnicą, a potem go podpalił. Zwłoki zwierzaka wisiały tam kilka dni, zaledwie kilka kroków od ulicy. Widziało je wiele osób, ale dopiero, kiedy w niedzielę o tym akcie bestialstwa powiedział z ambony proboszcz, jedna z mieszkanek zdecydowała się interweniować.

O zwęglonych zwłokach czworonoga zaalarmowała Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Świdnicy.

- W poniedziałek dostaliśmy mejla z tą wstrząsającą informacją - przyznaje Grażyna Grzesik, prezes świdnickiego koła TOZ. - Od razu zadzwoniliśmy na policję. Zamierzamy w tym tygodniu chodzić od domu do domu w tej wsi, rozmawiać z ludźmi i wypytywać, aż znajdziemy jakiś ślad, który naprowadzi nas na mordercę tego zwierzęcia. Jeśli był to pies, który żył u gospodarza w Pszennie lub okolicach, na pewno dowiemy się, kto był jego właścicielem - dodaje. Podkreśla, że zadziwiająca jest zmowa milczenia w wiosce. - Kiedy zadzwoniłam do sołtysa zapytać go dlaczego, mimo że pies wisiał na drzewie od wielu dni, nie zaalarmował żadnych służb, to najpierw powiedział „po co”, a potem, że nie wiedział kogo. Tak nie może być! Ktoś kto w tak bestialski sposób zabił zwierzę nie może być bezkarny, bo następnym razem podniesie rękę na człowieka - denerwuje się Grzesik.

Prokuratura wszczęła już śledztwo, a policja szuka sprawcy

- To dla nas teraz priorytet! Nad wyjaśnieniem sprawy pracują zarówno policjanci z wydziału dochodzeniowego jak i dzielnicowy z Pszenna - mówi Magdalena Ząbek z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy. Dodaje, że za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem grozi do trzech lat więzienia.

Grażyna Grzesik przyznaje, że wciąż spotyka się z okrucieństwem wobec zwierząt. Tylko w tym roku TOZ ratował np. cztery 3-tygodniowe kocięta, które ktoś wyrzucił do śmieci. Miauczące zwierzęta znalazła pod stertą śmieci grupa dzieci i zaalarmowała towarzystwo.

W kwietniu inspektorzy TOZ ratowali ciężarną suczkę, którą ktoś przywiązał sznurkiem do drzewa w lesie w gminie Świdnica zostawiając na pewną śmierć głodową.

- Wciąż najgorzej jest w małych miejscowościach i na wioskach - dodaje Mateusz Janda, komendant główny Straży dla Zwierząt. - Tam najczęściej zwierzęta traktuje się jak przedmiot. Nieposłuszne i chore zabija, małe kotki czy szczeniaczki, pakuje do worka i topi - wylicza.

Ponad 80 proc. badanych przez COBS Polaków sądzi, że zwierzęta odczuwają ból tak samo jak człowiek. Dlaczego więc dochodzi u nas do tak wielu przypadków znęcania się nad zwierzętami?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska