Profesor Tomasz S. był pełnomocnikiem Miasta Wrocławia do spraw informatyzacja magistratu. Pracował od maja 2001 roku do grudnia 2002. Śledztwo w tej sprawie wszczęto w 2006 roku.
Dwa lata później do wrocławskiego Sądu Okręgowego trafił akt oskarżenia. Prawomocny wyrok, kończący proces uniewinnieniem, zapadł dopiero w połowie czerwca tego roku.
Podstawowy zarzut oskarżenia: niegospodarność. Strata miejskiej kasy wynosić miała przeszło milion złotych (dokładniej 1 037 tys. zł).
A to dlatego, że oskarżony podpowiadać miał magistratowi kontrahentów, którzy dostawali pieniądze za prace wykonane tylko częściowo, a dla magistratu bezwartościowe. Były to teoretyczne opracowania, projekty i koncepcje. Na dodatek te same prace wykonać mogli sami pracownicy urzędu.
Z ustaleń śledztwa miało wynikać, że prace zlecano firmom zarządzanym przez znajomych, albo byłych współpracowników Tomasza S. Z czasów kiedy prowadził własny biznes, też z branży informatycznej. Oskarżenie opisywało jak to - przy okazji jednej z umów - kontrahent magistratu podpisał umowę o dzieło z sekretarką z urzędu miasta. Przy innej okazji podwykonawcą byli m.in. syn, córka i zięć oskarżonego. Próbowano przekonać sąd, że wartość wykonanych prac była niższa niż ich wycena.
Po raz pierwszy wyrok uniewinniający zapadł w 2011 roku. Sąd Apelacyjny uchylił go i kazał powtórzyć proces. W grudniu ubiegłego roku Tomasz S. został skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Ale Sąd Apelacyjny teraz zmienił wyrok i uniewinnił go. To ostateczna i prawomocna decyzja.
Żeby dopuścić się niegospodarności - na szkodę gminy Wrocław - trzeba mieć kompetencje do zarządzania jej majątkiem. A Tomasz S. tego typu decyzji nie podejmował. Owszem był przewodniczącym komisji przetargowych. Proponował jakieś rozwiązania czy podpowiadał kontrahentów, ale ostatecznie decyzje podejmowała Zarząd Miasta i Zespół Sterujący, utworzony do nadzorowania informatyzacji urzędu. Jego szefem był ówczesny wiceprezydent Wrocławia, a dziś szef klubu radnych PiS w sejmiku Andrzej Jaroch.
Sąd Apelacyjny odrzucił argumenty przemawiające - jak chciało oskarżenie - za skazaniem. Nie może być - na przykład - dowodem przestępstwa fakt, że zlecano prace firmom zamiast pracownikom miasta. Tak zdecydowały władze Wrocławia i miały do tego prawo. Nieprawda też - przekonuje sąd uzasadniając uniewinnienie - że zamówiono opracowania nieprzydatne urzędnikom. Przeciwnie. Były podstawą dla dalszych prac przy informatyzacji urzędu.
Zobacz też: K. Marcinkiewicz : 19 milionów na głupie billboardy! W normalnym państwie mielibyśmy już filmowane akcje CBA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?