"Koncepcja wielozadaniowego portalu zakłada w wielu założeniach powielanie informacji już istniejących na stronach internetowych" - czytamy w ekspertyzie. Jej autor miał wątpliwości, czy jakakolwiek firma informatyczna zdoła zrealizować ten projekt w wyznaczonym czasie. Dlaczego więc, mimo takiej krytyki, władze nie przerwały prac nad portalem, który miał kosztować 66 mln zł? Okazuje się, że były też ekspertyzy dla przedsięwzięcia bardzo pozytywne. I władza postawiła na te drugie. No i wyniki różnych kontroli nie wypadały źle. A jednak pomysł portalu padł.
Najwyższa Izba Kontroli ostatnio w wystąpieniu pokontrolnym negatywnie oceniła przygotowanie i realizację platformy e-DolnyŚląsk. Według NIK platforma internetowa nie byłaby w momencie wdrożenia tak innowacyjna, jak zakładano w 2007 roku. NIK zarzucił też władzom województwa, że nie zrezygnowały z projektu wcześniej, kiedy pojawiły się negatywne ekspertyzy. Mowa jest o dokumencie z 2011 r. Autor napisał wprost, że koncepcja portalu jest chybiona, a informacje mające się tam znaleźć są już na innych portalach, a czas realizacji był zbyt krótki.
Jerzy Michalak, członek zarządu, który nie będąc jeszcze we władzach województwa, krytykował projekt, zarzuty NIK-u skomentował krótko: "Kończ Waść, wstydu oszczędź" należało powiedzieć wcześniej.
Dlaczego więc, mimo takiej krytyki władze realizowały projekt za 66 mln zł? W 2011 r. na czele zarządu województwa stał Rafał Jurkowlaniec. Za jego czasów (2013 r.) ogłoszono przetarg na wykonawcę platformy. Były marszałek, teraz prezes Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, broni się i przedstawia nowe dokumenty. W tym samym czasie, co negatywna ekspertyza, powstał pozytywny dla projektu dokument.
Tam napisano, że platforma e-DolnyŚląsk ma charakter "wrót regionalnych": - Głównym wyróżnikiem projektu jest koncentracja na powiązaniu różnorodnych treści tematycznych z mapą cyfrową - czytamy. I dalej, że projekt powinien być realizowany, gdyż nie widać innych działań, które mogą zrealizować zakładane cele. Autor uważał także, że projekt "jest innowacyjny w zakresie podejścia do gromadzenia i udostępniania informacji, ale nie jest szczególnie skomplikowany od strony technicznej". Mając tak dwa różne dokumenty zarząd województwa zwrócił się o kolejną, trzecią już opinię. Ta też była pozytywna dla pomysłu.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Jurkowlaniec przypomina, że w 2007 r. projekt platformy został zatwierdzony i wpisany na listę tzw. projektów kluczowych dla Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Dolnośląskiego na lata 2007-2013. - Kolejne zarządy analizowały pozytywne strony przedsięwzięcia, jak i wszelkie zagrożenia z nim związane. Głos w sprawie powstania e-DolnegoŚląska zabierała już wcześniej NIK i nie dopatrzyła się nieprawidłowości.
Ministerstwo Finansów pozytywnie rozpatrzyło wniosek o dofinansowanie platformy, uznając, że "realizacja projektu e-DolnyŚląsk jest celowa i przyniesie wymierne korzyści mieszkańcom Dolnego Śląska". Także przetarg, który wyłonił wykonawcę, został poddany wnikliwej kontroli Urzędu Zamówień Publicznych, a ten nie stwierdził żadnych nieprawidłowości - komentuje. Były marszałek dodaje, że w toku prac zarząd sięgał po wiele analiz i ekspertyz. Wskazywały na innowacyjny charakter, jego znaczenie edukacyjne, informacyjne i analityczne. - Modelu tego nie można było przećwiczyć w żadnych innych warunkach, gdyż platforma e-DolnyŚląsk miała być pierwszym tego typu narzędziem informatycznym w kraju - mówi były marszałek. Wykonawca zobowiązał się wykonać zadanie.
- Świadczy to o tym, że był przekonany, że prace, których się podjął, jest w stanie wykonać zgodnie z harmonogramem i z powodzeniem zrealizować platformę e-DolnyŚląsk. Giełdowa spółka Qumak nie podjęłaby się zadania z góry skazanego na porażkę - kończy Jurkowlaniec.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Czym był e-DolnyŚląsk?
Platforma miała kosztować 66 mln zł, z czego 85 procent wykładała Unia Europejska.
Według zapowiedzi platforma e-DolnyŚląsk miała być wyjątkowym projektem, którego jeszcze w naszym województwie nie było. Na projekt składać się miała ortofotomapa złożona z lotniczych zdjęć regionu, do tego encyklopedia o Dolnym Śląsku, elektroniczne wersje tysięcy książek, elektroniczne trasy turystyczne, przewodniki, panorama 3D wybranych obiektów z całego regionu.
Firmie Qumak, która była głównym wykonawcą projektu, nie udało się wykonać go w terminie. Zarząd województwa postanowił odstąpić od projektu. Sprawa trafiła do sądu, ale obie strony podpisały ugodę. Urząd odkupi część dostarczonego sprzętu za kwotę 1,6 mln zł, na co składają się ortofotomapa oraz wideobanery zewnętrzne. 55 mln złotych unijnej dotacji przeznaczy, m.in. na zakup nowoczesnych szynobusów.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?