Nadal brak porozumienia między miastem i KD w sprawie Urbancard. „Panie Prezydencie, mieszkańcy nie dadzą się nabrać na te gierki”

W czerwcu 2021 roku Koleje Dolnośląskie poinformowały, że miasto Wrocław nie przedłużyło umowy ze spółkami KD i Polregio na honorowanie miejskich biletów, wydanych na przejazdy środkami publicznego transportu zbiorowego. Spółka KD zapewniała wówczas, że jest gotowa na porozumienie, ale propozycja przedłużenia umowy na dotychczasowych warunkach została zignorowana.

- Od lipca 2021 roku mamy kolej aglomeracyjną, której Prezydent Wrocławia wybił zęby – mówił w czwartek (9 marca) radny Michał Kurczewski.

Po długotrwałych rozmowach wydawało się, że mamy porozumienie. Koleje Dolnośląskie zaakceptowały ofertę magistratu z grudnia 2022 roku. W dalszych komunikatach miasto publikowało sprzeczne informacje, według których kwestionuje własne ustalenia.

- Zakładnikami w tej grze są pasażerowie, kolej, a także kierowcy, którzy stoją w ogromnych korkach przez brak porozumienia. Z tego co wiemy, oferta miasta została zaakceptowana i podpisanie umowy powinno nastąpić lada dzień. Tego nie ma, a miasto wysyła sprzeczne komunikaty przez swoje kanały w mediach tradycyjnych i społecznościowych – dodaje radny Kurczewski.

Na początku grudnia 2022 roku gmina Wrocław złożyła nową ofertę urzędowi marszałkowskiemu, proponując 9,10 zł za każdego pasażera podróżującego bez przesiadki na terenie miasta. Obecnie cena kształtuje się na poziomie 9,40 zł na podstawie karty Urbancard lub innej ulgi i honorowanej zniżki.

Po dwumiesięcznej analizie urząd marszałkowski przystał i na te warunki, a mieszkańców czekało już tylko podpisanie umowy przewoźników i miasta.

- Spodziewaliśmy się przełamania impasu, a zamiast tego mamy kolejne wprowadzenie mieszkańców w błąd. Miasto postawiło KD warunki, które zostały zaakceptowane przez przewoźnika, a wciąż nie mamy podpisanego porozumienia. Liczyliśmy na to, że od kwietnia pojedziemy z kartą Urbancard, chociażby pociągami Kolei Dolnośląskich – mówi radny Andrzej Kilijanek.

Kilijanek wyraża również obawę, dlaczego oferta złożona przewoźnikowi nie pokrywa się z informacjami oficjalnie udostępnianymi w kanałach informacyjnych i społecznościowych przez prezydenta Jacka Sutryka.

- Nie rozumiemy tej postawy i nie widzimy tutaj jego dobrej woli. Wycofuje się z ustaleń, na które sam pracował i o które sam zabiegał – dodaje Kilijanek.

- Oferta prezydenta Wrocławia jest bardzo prosta i bardzo uczciwa: chcemy płacić za każdą podróż na terenie Wrocławia cenę najdroższego biletu w tym obszarze (9,40 zł). Aby maksymalnie szybko uruchomić połączenia przez pierwszy kwartał będziemy mnożyć tę kwotę przez liczbę podróży z ostatniej przeprowadzonej analizy, czyli z 2019 roku. A następnie przeprowadzimy nowe badanie ruchu i wówczas będziemy rozliczać się zgodnie z wynikami tego badania - mówi "Gazecie Wrocławskiej" Przemysław Gałecki, Dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej UM Wrocławia.

Gałecki przekazał również, że dokładnie taka była oferta miasta w grudniu i taką też ofertę zaakceptował w środę zarząd województwa.

- Stąd wielkie było nasze zaskoczenie, że w projekcie umowy kwota rozliczenia za pierwszy kwartał została podniesiona o 38 procent - dodał.

 Magistrat jest obecnie na etapie analizy dokumentów i liczy na to, że ostateczna umowa będzie "zgodna z propozycją miasta" 

- Wówczas jesteśmy gotowi natychmiast podpisać umowę, aby jak najszybciej z pociągów na terenie Wrocławia mogli korzystać także podróżni posiadający bilet okresowy MPK. Wciąż czekamy także na decyzję spółki Polregio ponieważ kolejarze nie przystali na miejską ofertę, mimo że zarząd twierdził inaczej. Polregio nie potwierdziło też, że jest w stanie wdrożyć nową umowę od 1 kwietnia - tłumaczy Przemysław Gałecki.

Radni dostrzegają celowość w przedłużaniu negocjacji między magistratem i urzędem marszałkowskim.

- Sprawa mogłaby być już dawno zakończona. Jesteśmy w okresie przedwyborczym i to jest nic innego, jak „kiełbasa wyborcza”. Panie prezydencie, mieszkańcy nie dadzą się nabrać na te gierki. Nie ocenią pana przez pryzmat ostatnich kilku miesięcy przed wyborami, a za całokształt pana pracy – mówi radny Janusz Chudzik.

Komunikat ze strony radnych jest jasny: porozumienie jest oczekiwane przez ogół wrocławian, zwłaszcza borykających się z bardzo dużymi problemami komunikacyjnymi.

- Oczywiście, obie strony muszą dbać o swój interes, zarówno KD, jak i magistrat. To całkowicie zrozumiałe. Wydaje się natomiast, że w negocjacjach wcale nie chodzi o kwestie ofertowe i finansowe, a jest to przedwyborcza gra – skwitował radny Robert Pieńkowski.

- Gdyby radni lepiej przygotowali się do konferencji wiedzieliby, że projekt umowy przygotowany przez KD ma się nijak do oferty miasta. Różnica wynosi kilka milionów złotych, a przecież zarząd województwa powiedział wprost, że respektuje grudniową propozycję Wrocławia i taka też będzie treść umowy. Mamy nadzieję, że to po prostu błąd komunikacyjny pomiędzy marszałkiem i KD, który szybko zostanie naprawiony - ripostuje dyrektor Gałecki.