Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum Narodowe we Wrocławiu otrzymało spory spadek. Pieniądze przekazała kanadyjska uczona. "To nie 50 tys. złotych"

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Aneta Kolesińska
Aneta Kolesińska
Wideo
od 16 lat
Spadek zza oceanu dla wrocławskiego muzeum? To nie żart ani scenariusz filmu. Muzeum Narodowe otrzymało niespodziewanie sporą sumę pieniędzy. To prezent od kanadyjskiej uczonej, która z wrocławską instytucją nie miała nic wspólnego.

Sytuacja wydaje się nieprawdopodobna i dotyczy kanadyjskiego naukowca - prof. Markéty Charloty Götz-Stankiewicz.

- Dostaliśmy informację od kanadyjskiego prawnika-notariusza, że wolą zmarłej prof. Markéty Charloty Götz-Stankiewicz, zapisaną w testamencie, jest to, by przekazać odpowiednią sumę pieniędzy naszemu muzeum – mówi Gazecie Wrocławskiej prof. Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

Prof. Götz-Stankiewicz urodziła się w 1927 roku w Libercu, w żydowsko-niemieckiej rodzinie. Przeżyła Holokaust. Potem wyemigrowała do Kanady. Tam jako slawistka wykładała na kilku amerykańskich i kanadyjskich uczelniach. Jej mężem był Polak – Władysław Józef Stankiewicz, ceniony politolog i filozof. Prof. Götz-Stankiewicz zmarła pod koniec 2022 r. w Vancouver w wieku 95 lat.

Wrocławskie muzeum to nie jedyna instytucja, która otrzymała pieniądze w spadku od Kanadyjki. Jej hojność odczuło szereg instytucji np. w Czechach, skąd pochodzi donatorka. Była zafascynowana Vaclavem Havlem i jego fundacja także została obdarowana.

Zobacz też:

Kanadyjska uczona przekazała spadek wrocławskiemu muzeum

- Nie ukrywam, że czujemy się wyróżnieni. Ja ten gest traktuję w sposób szczególny. To przejaw dojrzałości, niezbyt zresztą powszechnej. Ktoś zebrane przez swoje całe życie oszczędności chce podzielić pomiędzy różne instytucje użyteczności publicznej. Ta dojrzałość przejawia się w świadomości – i tutaj się pani profesor się nie zawiedzie – że w ten sposób stajemy się częścią historii tej obdarowanej instytucji – opowiada prof. Oszczanowski.

Sztuka, którą dysponuje muzeum, nigdy do końca nie należy do człowieka. Pracownicy muzeum są tylko jej depozytariuszami, strażnikami. Fakt, że muzeum doświadczyło swoistego aktu dobrodziejstwa, nakłada na nie niejako obowiązek pamięci. Prof. Götz-Stankiewicz żyła na drugim końcu świata, a to we Wrocławiu znalazła swoje miejsce na nieśmiertelność.

– Jako ludzie nie zabierzemy przecież niczego z tego padołu łez, po którym błąkamy się kilkadziesiąt lat. Zostawiamy pewne rzeczy rodzinie, najbliższym, ale jeśli nas na to stać, można obdarować instytucje. Wówczas dajemy dowód najwyższego człowieczeństwa i odpowiedzialności. Pewnej świadomości, czemu służy nasze życie – wyjaśnia dyrektor muzeum.

Zobacz też:

Nie tylko Kanadyjka

W 75. rocznicę istnienia Muzeum Narodowego we Wrocławiu zostaną przygotowane tablice pamiątkowe przedstawiające dobroczyńców, mecenasów i dobrodziejów instytucji. Tam właśnie znajdzie się nazwisko profesor z Kanady, która wykazała się szczodrobliwością.

Praktyka przekazywania swoich zbiorów, czy pieniędzy na sztukę, jest popularna w świecie zachodnim. Kiedy wchodzi się do wielkich amerykańskich muzeów, zanim staniemy w galerii, trzeba pokonać korytarz, którego ściany wypełnione są nazwiskami tych, którzy ofiarowali swoje dzieła do zbiorów.

– Nasza kolekcja powstawała przez 75 lat, także dzięki ofiarności artystów, ich spadkobierców, kolekcjonerów, filantropów i mecenasów, przyjaciół muzeów. Są to m.in. Magdalena Abakanowicz, Natalia Lachowicz, Ewa Kuryluk, Mariusz Hermansdorfer. Takich nazwisk można wymieniać bez liku. Nasza historia to historia hojności i ofiarności tych, którzy uznali, że chcą coś pozostawić po sobie – stwierdza dyrektor muzeum.

Jeśli już szukać związku spadku z Muzeum Narodowym, to dobrym tropem okazuje się mąż pani profesor, który wcześniej przekazał muzeum, do Działu Sztuki Wydawniczej, swoje książki.

Na co pójdzie spadek i ile wynosi?

Na co zostanie natomiast przeznaczona kwota ze spadku?

- To jeszcze sprawa otwarta. Jednym z pomysłów jest przekazanie tych funduszy na Teatr Czterech. Przyglądając się życiorysowi pani profesor, poznałem jej niezliczone formy aktywności. Była rozkochana w turystyce, muzyce, filmie, teatrze. Sama śpiewała. I pomyślałem w końcu, że chciałbym zrobić coś, co by sprawiło przyjemność naszej donatorce. Więc pewnie wesprzemy grupę pasjonatów zakochanych w teatrze, którzy podczas każdej wystawy w Pawilonie Czterech Kopuł prezentują działania teatralne. To wyjątkowe zjawisko – odpowiada prof. Oszczanowski.

Zaznacza przy tym, że nie chciałby, aby te środki poszły na zwykłą działalność statutową. Mają oddawać ducha i naturę wyjątkowej ofiarodawczyni.

Podkreśla, że muzeum regularnie otrzymuje różnego rodzaju dary, ale przede wszystkim artystyczne.

- Mamy jednak ograniczone możliwości magazynowe i wystawiennicze, zatem musimy bardzo odpowiedzialnie odnosić się do tej hojności. Nie wszystko jesteśmy w stanie przyjąć. Tylko i przede wszystkim to, co wpisuje się w charakter naszej kolekcji. Co stanowi istotne dopełnienie zbiorów, tworzy wartość dodaną – wyjaśnia historyk sztuki.

Podkreśla przy tym, że muzeum nie przelicza na pieniądze tych darów.

- Dla nas nie ma znaczenia, ile kosztuje dzieło sztuki, czy jak duża kwota została przekazana. Liczy się ten gest i bardzo bym sobie życzył, aby ten rodzaj świadomości, z jakim spotykamy się za granicą, był także w Polsce popularny – konstatuje.

Dlatego też nie chce podać dokładnej kwoty, którą przekazała kanadyjska profesor.

- Szafowanie tą sumą nie ma sensu. Tu nie o to chodzi. Nie mówimy oczywiście o dwóch, czy pięćdziesięciu tysiącach złotych, lecz o sumie, która pozwala na różnego rodzaju działania. W tej rzeczywistości nie musimy, a nawet nie powinniśmy wszystkiego wyceniać. My podkreślamy, że jest to pewien przykład godny naśladowania, bezinteresowny – podsumowuje prof. Oszczanowski.

Zobacz też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska