Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hugo Boss, Allianz, BWM, Dr Oetker. Te marki wspierały nazizm i wojnę. Wystawa przed Dworcem Głównym we Wrocławiu

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Wideo
od 16 lat
Przed dworcem głównym PKP we Wrocławiu stanęła wystawa Instytutu Pamięci Narodowej pt. "Gospodarka III Rzeszy". Pokazuje ona firmy i marki, które wspierały terror hitlerowskich Niemiec.

Ekspozycja ukazuje jedno ze źródeł dzisiejszej niemieckiej potęgi gospodarczej. Chodzi o infrastrukturę i technologie z czasów Wehrwirtschaft, czyli gospodarki wojennej. Oparta była ona na grabieży mienia i wyzysku ludności z państw podbitych przez Niemcy w czasie II wojny światowej.

Na niewolniczej i przymusowej pracy więźniów obozów korzystało w okresie istnienia III Rzeszy 90 proc. ówczesnych niemieckich firm takich jak: Continental, BMW, Mercedes-Benz, Volkswagen, Siemens, Bayer, Agfa, Dr. Oetker, Hugo Boss, Allianz, Deutsche Reichsbahn, Lufthansa, Deutsche Bank, IG Farben.

- Wybór pracowników przymusowych przebiegał podobnie do procesu niewolniczego. Organizowali tzw. "targi niewolników". Niemcy przychodzili tam z zapotrzebowaniem na siłę roboczą. Dzielono ludzi na grupy, ustawiano przy szpalerach i Niemcy wybierali tych, którzy im odpowiadali - opowiada dr Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN.

Tłumaczy, że Polacy nosili na ubraniu naszywkę z literą "P". Mieli ograniczone prawa, dlatego musieli być oznaczeni. Przydzielano im głodowe racje żywnościowe. Wypłacano wynagrodzenie, ale sam Adolf Hitler powiedział, że nawet jeśli Polak będzie pracował 14 godzin dziennie, to musi zarabiać mniej niż niemiecki robotnik wykwalifikowany. Polacy mieli różne potrącenia i ostatecznie prawie nic im nie zostawało. Stąd ta praca miała niewolniczy charakter.

- Przy dużych zakładach powstawały obozy pracy przymusowej i przypominały obozy koncentracyjne. Na terenie III Rzeszy funkcjonowało 5,5 tys. obozów pracy przymusowej, z czego kilkadziesiąt we Wrocławiu - mówi Dworaczek.

Czy przymusowi pracownicy otrzymali rekompensatę i adekwatne odszkodowania?

- Dopiero w 2000 roku RFN zmierzyła się z problemem bardziej generalnie. Wówczas wypłacono 10 mld marek robotnikom przymusowym, nie tylko Polakom. Na tę kwotę złożyły się wszystkie przedsiębiorstwa. Tak zdecydował rząd. Zastosowano odpowiedzialność zbiorową. Wypłata nastąpiła jednak po 55 latach i wielu ludzi nie dożyło tej chwili. Ostatecznie rekompensatę uzyskało 480 tysięcy osób. W Polsce wypłacono 3,5 miliarda złotych. Nasz kraj był największym beneficjentem tego programu - opowiadał dyrektor wrocławskiego oddziału IPN.

Na rzecz gospodarki III Rzeszy pracowało aż 8 milionów pracowników przymusowych. Była to podpora niemieckiej machiny wojennej i gospodarki. Należy bezwzględnie podkreślać niewolniczy charakter tej pracy. To największy przejaw niewolnictwa pracowników zagranicznych w XX wieku.

- Nikt nie wie, ile dokładnie było obozów we Wrocławiu. Żaden historyk nie posiada takiej wiedzy. Mówi się, że może 54, a może 72. Od paru lat historycy próbują ustalić tę liczbę. I nie jest to łatwe, bo trzeba też dobrze ułożyć definicję obozu pracy. Litera "P" noszona przez Polaków na piersi miała upokarzać. Pouczano Polaków, co im wolno, a czego im nie wolno. Lista zakazów była oczywiście bardzo długa - tłumaczy Kamilla Jasińska z Centrum Historii Zajezdnia.

O największym przymusowym obozie pracy Burgweide na Sołtysowicach opowiada też Marcin Marczak, wicedyrektor wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

- W obozie, według relacji świadków, stało 25 do 30 baraków. Latem panował okropny zaduch. Ludzie spali na zewnątrz, żeby się nie udusić. Zimą marzli wewnątrz ze względu na brak izolacji. Przymusowi pracownicy jedli resztki ze sklepów i targów wrocławskich. Większość więźniów kierowano do pracy w cukrowni, gospodarstwach rolnych i przedsiębiorstw na terenie Wrocławia - mówi Marczak.

Wśród pracowników przeważali Polacy, Czesi, Rosjanie, Ukraińcy i Żydzi. Kres istnienia obozu przyniosło oblężenie Wrocławia. Badacze nie są w stanie powiedzieć, ile dokładnie więźniów przebywało w Burgweide. Na podstawie zeznań świadków mówi się o 25 tysiącach osób.

Ekspozycja "Gospodarka III Rzeszy" będzie prezentowana na placu przed wejściem do budynku Dworca Wrocław Główny do 28 kwietnia. Została przygotowana w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska