Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK o straży leśnej: Mają strzelbę, ale bez nabojów

Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Dariusz Gdesz / Polskapresse
Funkcjonariusze straży łowieckiej mają strzelbę, ale bez amunicji. A ich koledzy ze straży rybackiej nie mają nieprzemakalnych butów - czytamy w protokole z kontroli Najwyższej Izby Kontroli. - Są za drogie – mówi nam komendant wojewódzki straży Bartosz Kazimierczak. I dodaje, że strażnicy są wyposażani w normalne buty wojskowe.

NIK skontrolował dwie uzbrojone formacje działające pod nadzorem wojewody dolnośląskiego – Państwową Straż Rybacką i Państwową Straż Łowiecką. Odpowiedzialne m.in. za zwalczanie kłusownictwa i pilnowanie by myśliwi i wędkarze nie łamali przepisów prawa.

Z mundurami dla strażników jest problem. Owszem są określone wzory umundurowania. Ale straże – inaczej niż np. policja – nie mają centralnych władz jak Komenda Główna Policji. Każda kupuje mundury samodzielnie. A że strażników jest niewielu, to i niewielkie zainteresowanie składaniem ofert.

Ale największy problem – jaki zauważył NIK – to zbyt mała liczba strażników w stosunku do wielkości terenu do skontrolowania. Na jednego funkcjonariusza straży łowieckiej przypada w naszym regionie 460,9 tys hektarów obwodów łowieckich. NIK wyliczył że gdyby strażnik pracował codziennie bez jednego dnia wolnego w roku, to na każdym hektarze podległego terenu mógłby być raz w roku.

Na jednego funkcjonariusza straży rybackiej przypada z kolei 1,8 tys hektarów dolnośląskich wód. Co oznacza, że każdy hektar można odwiedzić raz na pięć lat.

Komendant straży rybackiej przekonuje, że nie można tego tak liczyć. - Mamy zbiornik o powierzchni prawie pół tysiąca hektarów. Ale my jedziemy na patrol, objeżdżamy zbiornik dookoła i sprawdzamy łowiących tam wędkarzy. Nie patrolujemy każdego hektara wód osobno – mówi.

Ale NIK twierdzi, że obie straże działały tylko „doraźnie i interwencyjnie”. Nie miały planów akcji czy kontroli. A to między innymi dlatego, że jest zbyt mało strażników. W straży łowieckiej było 4,45 etatu, w straży rybackiej jest 22,6 etatów.

Obie formacje są uzbrojone w broń palną, miotacze gazu, kajdanki. NIK ujawnił spory bałagan związany z nadzorowanie uzbrojenia. Na przykład w straży rybackiej nie było wiadomo, czy ręczne miotacze gazu – będące na wyposażeniu funkcjonariuszy – nadają się jeszcze do użytku. W jednym z posterunków straży rybackiej – w Doboszowicach koło Jeleniej Góry – nie było magazynu broni, więc funkcjonariusze wychodzili na patrole – m.in. łapać kłusowników – nieuzbrojeni. Komendant tłumaczy nam, że straży wypowiedziano umowę na używanie pomieszczenia na magazyn broni. Właśnie trwają rozmowy z miejscowym samorządem, żeby taki magazyn jednak uruchomić.

Na wyposażeniu straży łowieckiej – oprócz pistoletów – jest jedna strzelba gładkolufowa. Ale bez amunicji. Komendant straży łowieckiej Maciej Sycianko zapowiedział, że – w porozumieniu z wojewodą – przygotowany zostanie plan naprawczy i straż będzie eliminować ujawnione przez NIK nieprawidłowości.

Ale nie wszystko zależy od strażników i wojewody. NIK ma m.in. zastrzeżenia, że nie ma ogólnopolskiego taryfikatora mandatów za wykroczenia opisane na przykład w Prawie Łowieckim. Obie straże mają uprawnienia do nakładania mandatów. Ale brak taryfikatora – takiego jaki mają na przykład policjanci drogówki – powoduje, że wysokość mandatów jest za bardzo uznaniowa. Efekt?
W kontrolowanym okresie - czyli od 2013 do pierwszego kwartału 2016 – średni mandat nałożony przez straż łowiecką na Dolnym Śląsku to 124 złote. A w Wielkopolsce już 239 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska