Cafe Równik ma kłopoty. To jedna z najbardziej znanych kawiarni we Wrocławiu, w której pracują osoby niepełnosprawne

Kiedy w czerwcu 2018 w lokalu przy ul. Jedności Narodowej 47 na wrocławskim Nadodrzu otwierano Cafe Równik, mówiła o tym cała Polska. Dlaczego? Bo to bardzo nietypowe miejsce.

To pierwsza w Polsce kawiarnia, w której barmanami, kelnerami i pomocą kuchenną są osoby z niepełnosprawnością intelektualną - z zespołem Downa, Aspergera czy z autyzmem. Przyjmują i przygotowują zamówienia, robią kawę, herbatę, podają do stolika. Realizują w ten sposób terapię przez pracę.

Cafe Równik po kilku latach działalności mierzy się teraz ze sporym problemem – brakiem klientów. W dużej mierze spowodowany on jest pandemią koronawirusa. W czasie pandemii klubokawiarnia była zamknięta, ale żeby uratować cały projekt Cafe Równik realizowało systematyczny catering. Czasy sprzed covida jednak nie wróciły.

- Obecnie potrzebujemy rozpędu, żeby wejść na większe obroty. Teraz po prostu widzimy, że klientów jest za mało. Chętnie byśmy przyjmowali więcej osób. Mamy możliwości. Chcemy też zmienić wnętrze, żeby wystrój był bardziej zachęcający do wejścia. Tworzymy projekt, który ma mieć dużo zieleni, mniej elementów technicznych, a więcej naturalnych – opisuje dr. hab. Tomasz Smereka, psycholog i wiceprezes Stowarzyszenia Twórców i Zwolenników Psychostymulacji

W Cafe Równik angażuje się kilkanaście osób. Są tacy, którzy pracują tam od lat. Równolegle przechodzą terapię, a praca w kawiarni jest uzupełnieniem działań medycznych i edukacyjnych.

- Myślę, że po latach możemy powiedzieć, że dzięki tej pracy zmieniła się ich postawa wobec siebie samych. Wzrosło w nich poczucie obowiązku. Czują się bardziej odpowiedzialni. Utożsamiają się z tym, co robią. Są osoby, które stale tym żyją i o tym myślą. Tutaj się spełniają i tu się najlepiej czują. Chcemy, żeby do Cafe Równik wrócił wigor i życie – dodaje terapeutą z 45-letnim stażem.

Klubokawiarnia uruchomiła zbiórkę w Internecie na remont wnętrza i zakup wyposażenia kuchni. Zebrała już prawie całą kwotę, ale jeszcze trochę do osiągnięcia celu zostało.

- Sami staramy się gromadzić oszczędności, pracujemy intensywnie, ale bez gości, którzy postanowią u nas wypić kawę, czy coś zjeść, tego nie osiągniemy. Jeżeli robimy zmiany, to już porządne. Inwestowanie po trochę jest niewłaściwe. Musimy np. zmienić podłogę, bo nasi kelnerzy się ślizgają na tych kaflach. Lokal po odświeżeniu będzie jeszcze bardziej przyjazny, żeby tu się dobrze odpoczywało – mówi prof. Małgorzata Młynarska, logopedka, prezes stowarzyszenia Stowarzyszenia Twórców i Zwolenników Psychostymulacji.

Podkreśla, że jeśli w Równiku rozpocznie się remont, zgromadzone środki posłużą także do wypłaty wynagrodzeń w czasie zamknięcia, żeby nie zwalniać pracowników. Obecnie 9 osób niepełnosprawnych jest zatrudnionych na umowę o pracę, a kilka realizuje tu staż.

- Gdyby nie pandemia, raczej byśmy się rozwijali. Na początku na pewno byliśmy niewątpliwą atrakcją, potem udało się utrzymać stałą społeczność gości. Dosłownie drzwi się nie zamykały. A koronawirus nas niezwykle mocno dotknął. Ze łzami w oczach zamykaliśmy lokal w czasie lockdownu. Ale przetrwaliśmy trudny okres dzięki obiadom na wynos. Nasi podopieczni przez kilka godzin przygotowywali obiady. Kiedy się otworzyliśmy, już nigdy nie wrócił poziom sprzed pandemii – opowiada prof. Młynarska.