MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bez dowodów ani rusz

Hanna Wieczorek
Rozmowa ze Sławomirem Cybulskim, prawnikiem z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zajmującym się między innymi monitorowaniem naruszeń praw człowieka przez policję.

Co ma zrobić człowiek, który oskarża policjanta o popełnienie przestępstwa, a później czuje się prześladowany przez jego kolegów?

Proponowałbym dwukierunkową obronę przed potencjalnymi naciskami sprzecznymi z prawem, próbą szantażu czy pokazywania przez policjantów, jacy to jesteśmy silni. Po pierwsze, można wystosować pismo do wyższych przełożonych tych funkcjonariuszy. Myślę tu co najmniej o komendancie wojewódzkim albo Komendancie Głównym Policji. Można też, i raczej to doradzam, skierować zawiadomienie do prokuratury, która prowadzi tę sprawę. Dla prokuratora nawet poboczne kwestie nie są bez znaczenia. Osoba, która czuje się prześladowana przez policję, formalnie ma takie ma środki ochrony. Jednak trudno mi cokolwiek radzić, jeżeli nie znam konkretnej sprawy.

Osoba występująca przeciwko policji jest przekonana, że trudno zwyciężyć w starciu z tak potężną instytucją.

Jeżeli nie ma jakichkolwiek namacalnych dowodów potwierdzających jej oskarżenie, to szanse na powodzenie takiej walki nie są duże. Człowiek powie to, co czuje, a przeciwko niemu stanie kilku policjantów zeznających co innego. I prokurator najczęściej nie ma innej drogi, musi umorzyć sprawę, ponieważ bez dowodów winy nie może oskarżyć policjantów. W procesie karnym lub dyscyplinarnym, żeby doszło do ukarania, trzeba najpierw udowodnić winę. Jeśli dowodów nie ma, nie ma też podstaw do ukarania.

Czy to tylko polska przypadłość, czy na całym świecie trudno pojedynczemu obywatelowi wygrać z policją?

Nie, tak jest wszędzie. To jest zasada odpowiedzialności za czyny, gdzie występują kary. Obojętnie, czy jest to kara kryminalna w postępowaniu sądowym, karnym czy kara w postępowaniu dyscyplinarnym. Zawsze najpierw trzeba wykazać winę, żeby później ukarać. Z punktu widzenia praw człowieka ważne jest, żeby organ, który prowadzi postępowanie, prowadził je w sposób obiektywny, rzetelny i zmierzający do ustalenia prawdy. Jeśli potrafimy wykazać, że postępowania nie były prowadzone w taki sposób, to możemy mówić o łamaniu praw osoby skarżącej.

Państwo monitorują pracę policji. Na czym to polega?

Ludzie skarżą się nam na policję. A my głównie zajmujemy się tym, że monitorujemy, jakie procedury są wdrażane, kto i jak to robi, czy są one zgodne ze standardami.

I trzymają te standardy?

Różnie, trudno uogólniać. Na pewno jest wiele przypadków, gdzie procedury nie mają tych cech, które mieć powinny. W naszej ocenie wiele z nich jest niewłaściwych, wolelibyśmy, żeby były bardziej dogłębne, obiektywne, rzetelne. Ale nie jesteśmy zupełnie bezradni. Jeżeli możemy wykazać, że wdrożone procedury były nierzetelne, to człowiekowi przysługuje skarga do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Jakiś Polak wygrał w Strasburgu z policją?

W ubiegłym roku mieliśmy taką sprawę, pierwszą przeciwko polskiej policji o nadużycie siły, w której pomagaliśmy pokrzywdzonemu wnieść skargę do Trybunału, który stwierdził naruszenie praw skarżącego i zasądził 10 tysięcy euro zadośćuczynienia. W tej sprawie chodziło o nadużycie przymusu przez policję, skutkującego nieludzkim traktowaniem.

Czyli...

Czyli pobiciem. Takich skarg jest dosyć sporo.

A więc nie jesteśmy zupełnie bezradni wobec policji?

Ludzie generalnie nie są pozostawieni samym sobie. Są instrumenty ochrony, może nie zawsze one dobrze funkcjonują, ale to nie znaczy, że policja może robić, co jej się żywnie podoba i w ogóle jest poza kontrolą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska