Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magistrat jak tajne służby. Lider kibiców oskarżony po zakupie kontrolowanym

Marcin Rybak
Oskarżony Roman Z. w śledztwie nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Pierwsza rozprawa 10 września
Oskarżony Roman Z. w śledztwie nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Pierwsza rozprawa 10 września Paweł Relikowski
Książka rzekomo nawołująca do nienawiści rasowej siedem lat nikomu nie przeszkadzała. Aż w sprawę zaangażował się magistrat. Znamy kulisy śledztwa dotyczącego książki Romana Z., jednego z liderów kibiców Śląska Wrocław, o Adolfie Hitlerze.

Okazuje się, że wrocławski magistrat wyręczył policję i tajne służby, dokonując "zakupu kontrolowanego". Prokuratura uznała, że treść książki nawołuje do nienawiści na tle narodowym i rasowym. Jej autor został oskarżony o przestępstwo.

Książkę kupił pracownik urzędu w lipcu 2013 roku, w sklepie prowadzonym przez samego Romana Z., czyli autora publikacji. Potem wiceprezydent Anna Szarycz dostarczyła książkę do Prokuratury Okręgowej razem z paragonem. Potrzebny był jednak dowód, który połączyłby ów paragon z książką. Stąd zeznanie pracownika magistratu, który - najpewniej poproszony przez przełożonych - książkę kupił.

Śledczy, opierając się na opiniach ekspertów, którzy książkę przeczytali, uznali, że mogła ona znieważyć Arabów, Żydów i osoby czarnoskóre. Grozi za to do dwóch lat więzienia. Prokuratura nie dopatrzyła się w niej natomiast propagowania faszystowskiego ustroju państwa. Z uzasadnienia aktu oskarżenia wynika, że "Jak pokochałem Adolfa Hitlera" sprzedawano od 2006 r. Czyli 2013 r. był siódmym rokiem sprzedaży książki, której treść - jak dziś twierdzi prokuratura - jest przestępstwem.

O istnieniu książki było głośno. Media często, wspominając osobę Romana Z., pisały o nim "autor książki »Jak pokochałem Adolfa Hitlera«". Obowiązek zbadania, czy nie doszło do przestępstwa, miały i policja, i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ale śledztwo wszczęto dopiero w czerwcu 2013 r. Prokuratura mówi dziś, że postępowanie wszczęto z urzędu. Czyli do śledczych dotarło wreszcie, że coś ze sprawą trzeba zrobić.

Zapewne dlatego, że prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz został zapytany o książkę i jej autora w telewizyjnym wywiadzie. Było to przy okazji awantury, jaką kibice wywołali na wykładzie prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim rok temu. "Najwyższy czas wszcząć postępowanie prokuratorskie wobec tego człowieka" - mówił Dutkiewicz.

Jeden z urzędników mówił nam, że magistrat poczuł się w obowiązku zająć się sprawą, wszak Wrocław angażuje się w programy walki z ksenofobią i nienawiścią. Czasem - mówi urzędnik - ludzie oczekują od nas reakcji, choć sprawa nie leży w naszych kompetencjach.

Tak też stało się i tym razem. Urzędnik, który kupił książkę, jest ważnym, bo jedynym świadkiem. Choć wystarczyło sprawdzić na portalu aukcyjnym Allegro, ile książek o Hitlerze tam sprzedano, a potem przesłuchać sprzedawców i nabywców. Świadków byłoby więcej. A tak pracownik magistratu został narażony na nieprzyjemności ze strony kibiców. Sam oskarżony wymienił jego nazwisko w internecie.

- Ja bym się zastanawiał, czy to nie działanie zmierzające do zastraszenia świadka? - mówi jeden z wrocławskich policjantów. Prokuratura tak tego nie oceniła. Choć po publikacji w internecie autorstwa oskarżonego wszczęła "czynności sprawdzające", dotyczące ujawnienia informacji z materiałów sprawy.

Miejska spółka Śląsk Wrocław od lipca do grudnia ubiegłego roku reklamowała firmę Romana Z. jako "sklep partnerski" klubu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska