Przypomnijmy - 5 marca w wagonik uderzyła koparka, przewożona Odrą na barce. Okoliczności wypadku wciąż wyjaśnia Urząd Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Zaraz po wypadku zapowiadano szybką naprawę kolejki. Miała znów działać do końca marca. Rzeczniczka Politechniki Agnieszka Niczewska twierdziła, że naprawę można przeprowadzić w Polsce, a przeprowadzą ją na swój koszt Szwajcarzy, którzy instalowali wagoniki nad Odrą.
Tymczasem naprawa dotąd się rozpoczęła. I szybko się nie zacznie, bo Szwajcarzy wcale nie są chętni do płacenia. Wiadomo też, że naprawa będzie trudniejsza niż się spodziewano. - Firma Doppelmayr wyprodukuje nowy szkielet kabiny, który zostanie przywieziony do Wrocławia. Tu na miejscu części z uszkodzonego wagonika, które nadają się do dalszego użytkowania, zostaną przełożone – mówi Joanna Pająk z biura prasowego Politechniki.
Szwajcarzy odmówili jednak pokrycia kosztów tego przedsięwzięcia w ramach gwarancji. Politechnika liczy teraz, że pieniądze wyłoży firma ubezpieczeniowa.
Ta jednak może upierać się, że to Politechnika jest winna wypadkowi, bo nie zadbała o odpowiednie znaki na Odrze, ostrzegające przed kursującymi wagonikami. Władze Politechniki Wrocławskiej stoją na stanowisku, że zgodnie z podpisanym kontraktem, ustawienie tych znaków było zadaniem Szwajcarów.
Wbrew wcześniejszym informacjom Politechniki, jest techniczna możliwość uruchomienia tylko jednego wagonika Polinki. - Kolej jest sprawna. Jest decyzja urzędu Transportowego Dozoru Technicznego dopuszczającego jej eksploatację z jedną kabiną - usłyszeliśmy w biurze Doppelmayr Polska w Bielsku-Białej. Ale... firma nie uruchomi jej, dopóki przy Odrze nie staną znaki ostrzegające o przeszkodzie nad rzeką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?