Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50 kobiet zgłosiło policji, że oszukał je ginekolog

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Ginekolog Andrzej W. miał już kłopoty z prawem
Ginekolog Andrzej W. miał już kłopoty z prawem Paweł Relikowski
Już około pięćdziesięciu kobiet zgłosiło się do policji i prokuratury w związku ze sprawą znanego wrocławskiego ginekologa doktora Andrzeja W. Wszystkie opowiadają podobną historię – lekarz przyjmował w przychodni w Górze, która miała umowę z NFZ, stwierdzał chorobę wymagającą pilnej interwencji, a za zabieg brał pieniądze prywatnie. Doktor W. przekonuje, że brał pieniądze, bo szpital, w którym była przychodnia nie miał z NFZ umowy na wykonywanie zabiegów.

O sprawie pisaliśmy kilka miesięcy temu. Ujawnili ją policjanci z wydziału do walki z korupcją dolnośląskiej Komendy Wojewódzkiej Policji. Legnicka prokuratura okręgowa postawiła doktorowi Andrzejowi W. dziewiętnaście zarzutów oszustw, prób oszusta i poświadczania nieprawdy w dokumentach. Do dziś liczba zarzutów się nie zmieniła, ale – jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy – do policji zgłaszają się kolejne pacjentki doktora Andrzeja W. z Góry i okolic. Opowiadają, że w czasie wizyty lekarz wykrył u nich nadżerkę, mówił, że konieczny jest szybki zabieg i proponował wykonanie go za pieniądze. Miały płacić po kilkaset złotych – prokuratura podaje kwotę 350 złotych – za coś, co mogły mieć za darmo. W ramach Narodowego Fundusz Zdrowia. Co więcej. Jak później sprawdzono lekarz do dokumentacji dla NFZ w ogóle nie wpisywał rozpoznania, jakie podawał swoim pacjentkom.

Doktor Andrzej W. przekonuje nas, że nie ma mowy o żadnym oszustwie. Po prostu szpital w Górze – należący do wrocławskiej firmy Polski Holding Medyczny – nie miał zgody NFZ na wykonywanie zabiegów, za które płacił Fundusz. Jego zdaniem, to władze firmy – która od kilku miesięcy nie wypłaca mu wynagrodzeń – nasyłają na niego pacjentki, wmawiając im, że zabieg należał się im bezpłatnie. Nikt – przekonuje lekarz – do zabiegów zmuszany nie był. Czasem nawet pacjentki same go prosiły o zabieg.

Rzeczniczka dolnośląskiego Oddziału NFZ Joanna Mierzwińska powiedziała nam tymczasem, że szpital w Górze, należący do Polskiego Holdingu Medycznego, mógł wykonywać biegi refundowane przez Fundusz.

Śledztwo trwa. Na razie nie wiadomo ile z relacji kobiet, które zgłosiły się do policji, zamienione zostanie na formalne zarzuty przestępstw.

Doktor Andrzej W. miał już problemy z wymiarem sprawiedliwości. W ubiegłym roku sąd skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu m.in. za oszukiwanie pacjentek swojego wrocławskiego prywatnego gabinetu. Wmawiał kobietom choroby, których nie było. I przeprowadzał fikcyjne zabiegi pod narkozą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska