Na ławie oskarżonych zasiądą osoby odpowiedzialne - zdaniem śledczych - za śmiertelny wypadek na budowie elektrowni wodnej w Oławie i za wypadek, do którego doszło na terenie wrocławskiej fabryki Whirlpool. W tej drugiej sprawie ofiara straciła jeden palec i część drugiego. Do obu zdarzeń doszło w październiku 2013 roku.
Wypadek śmiertelny zdarzył się 14 października 2013 roku. Tego dnia na budowie montowano ciężkie metalowe elementy. Miały się znaleźć w „komorach magazynowych” mających kształt prostopadłościanu. Pracownik schodził po drabinie na dno takiej komory. Zdaniem śledczych, źle ustawił drabinę. Gdy schodził po niej na dno komory, jedna z ciężkich, metalowych płyt - przygotowana dopiero do montażu - spadła i przygniotła go. Zginął na miejscu.
Zdaniem prokuratury, zawinili kierownik robót i inżynier budowy. Byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo pracowników. Pierwszy wydał polecenie montażu płyt bez omówienia z inżynierem budowy jak ma to zrobić oraz bez dodatkowej dokumentacji projektowej, która miała wskazać, jak zrobić to bezpiecznie. Drugi z oskarżonych polecił wykonać montaż płyt w taki sposób, który - zdaniem oskarżenia - nie zabezpieczał ciężkiej płyty przed wywróceniem się.
W drugiej ze spraw kierujący pracą na nocnej zmianie w Whirlpoolu kazał jednemu z podwładnych ściągnąć tablicę z wysokości 3 metrów. Kazał też operatorowi wózka widłowego podnieść pracownika tak, by mógł ściągnąć tablicę. Pracownik nie chciał się zgodzić, ale obawiając się szefa, dał się podnieść. Po chwili dwa palce wkręciło mu w rolki zamontowane na wózku widłowym. Efektem wypadku jest kalectwo człowieka.
Zdaniem śledczych, winni tego są: szef wydający polecenie podniesienia człowieka i operator wózka. Obaj wiedzieli, że wózek widłowy nie służy do podnoszenia ludzi.
- Wypadki przy pracy? Od kilku lat ich liczba się nie zmienia - mówi Agata Kostyk Lewandowska z Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu. W ubiegłym roku było ich 110 rok wcześniej 120 a w 2012 roku 115. W ciągu trzech ostatnich lat na Dolnym Śląsku w wypadkach przy pracy zginęły 93 osoby a 74 zostały ciężko ranne.
Ofiary wypadków to najczęściej młodzi pracownicy, jeszcze niedoświadczeni albo „rutyniarze”. Ci ostatni zwykle - gdy zwraca się im uwagę, że robią coś niezgodnego z zasadami BHP - mówią: „tyle lat już tak robię i nigdy jeszcze nic mi się nie stało.
- Kiedy jestem na budowach - najczęściej słyszę takie właśnie tłumaczenia - mówi pani rzecznik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?