Poparzone kobiety mają 80, 83 i 84 lata. Jedną z poszkodowanych przewieziono do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Kamieńskiego. Druga trafiła do Okręgowego Szpitala Kolejowego przy ulicy Wiśniowej. Przez jakiś czas była nieprzytomna. Ma poranioną twarz. Trzecia kobieta odmówiła zabrania do szpitala.
- Była w szoku. Jednak gdy na miejscu przebadał ją lekarz z pogotowia, okazało się, że na szczęście nic poważnego jej nie dolega - relacjonuje Andrzej Góralski. - Trudno powiedzieć, co było przyczyną zerwania kabla. Sprawdzaliśmy izolatory, mocujące go do słupa energetycznego. Nie były zniszczone.
Na miejscu udało się ustalić, że zerwana linia energetyczna należy do Polskich Linii Kolejowych. Obok znajduje się stacja kolejowa
Wrocław-Popowice. Ze wstępnych ustaleń wynika jednak, że kabel opadł właśnie z powodu awarii izolatora na słupie energetycznym.
- Jeden z nich pękł. Badaliśmy to miejsce dwa tygodnie temu i wtedy wszystkie izolatory były w dobrym stanie. Do pęknięcia musiało dojść niedawno - wyjaśniała nam wieczorem Monika Żychlińska ze spółki PKP Energetyka.
W piątek wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. - Śledczy będą teraz sprawdzali, czy zerwanie linii energetycznej było wynikiem umyślnego działania, czy tylko nieszczęśliwym wypadkiem. Ewentualne zarzuty dotyczą sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia poprzez uszkodzenie przewodu średniego napięcia - wyjaśnia Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej we Wrocławiu.
Jeśli prokuratura stwierdzi, że zerwanie kabla było celowym działaniem, podejrzanej osobie lub osobom grozi od pół roku do nawet 8 lat więzienia. Jeśli oceni, że był to skutek zaniedbania, podejrzanym grozi do trzech lat za kratkami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?