Pierwotnie ta impreza miała się odbyć na warszawskim Torwarze, lecz kiedy w grudniu zostałem prezesem Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, zorientowałem się, że - delikatnie mówiąc - stan przygotowań do mistrzostw świata jest niezadowalający. A gdy w lutym spotkałem się z władzami stolicy, w ciągu pięciu minut wyjaśniono mi, że Warszawa w organizacji nie pomoże. I za to mogę podziękować. Że wiedziałem to już w lutym, a nie w sierpniu - mówił szef związku Szymon Kołecki podczas wtorkowej konferencji prasowej we Wrocławskim Centrum Kongresowym. A więc w kompleksie Hali Ludowej, która uczestników MŚ podejmie w dniach 20-27 października.
Zgadnijcie kto siedział obok Kołeckiego? Po prawicy uśmiechnięty prezydent miasta Rafał Dutkiewicz, a po lewicy uśmiechnięty marszałek województwa Rafał Jurkowlaniec. Znaczy - połączyła ich sztanga. - Obu Panom tym bardziej mogę podziękować za deklaracje wsparcia, że rozmowy o przeniesieniu imprezy do Wrocławia rozpoczęliśmy po zamknięciu roku budżetowego. Dziękuję również panu Zbyszkowi Korzeniowskiemu, bez którego pomocy poruszalibyśmy się jak dzieci we mgle. No i nie ukrywam, że pierwsze kroki kierowałem też do członka zarządu województwa, ciężarowca i olimpijczyka z Barcelony, Włodka Chlebosza - wymieniał pomocne dłonie Kołecki.
- Do zamknięcia budżetu imprezy brakuje nam jeszcze miliona złotych - nie ukrywał wiceprezes związku Mariusz Jędra. Na co mogą liczyć organizatorzy ze strony miasta i urzędu marszałkowskiego? - Dajemy po równo. Po 300 tysięcy złotych - zdradził nam po konferencji prezydent Dutkiewicz. - Pomożemy też w kwestii Hali Ludowej czy transportu - dodawał. I zapewniał, że w 1968 roku, podczas igrzysk w Meksyku, trzymał kciuki za Waldemara Baszanowskiego.
- Skoro wszyscy wszystkim dziękują, to ja pozwolę sobie wyrazić uznanie i podziw dla Szymona. KPN też już kiedyś, na początku lat 90., proponował zarządzanie Polską na otwartym budżecie - rezolutnie przypominał marszałek Jurkowlaniec, który dziś ma trenować na rowerze w okolicach Sobótki. Już w niedzielę wyścig amatorów z okazji rozpoczynających się tam właśnie mistrzostw Polski w kolarstwie szosowym.
A zatem wiemy już mniej więcej dlaczego Wrocław. Choć można tu jeszcze przytoczyć jeden argument. Otóż stara środowiskowa maksyma głosi, że "sztanga nie lubi frajerów". Podczas igrzysk w Londynie przypomniał ją nam, nazajutrz po zdobyciu złota, Adrian Zieliński. Wczoraj zachęcał on z telebimu do śledzenia październikowej imprezy. - Będziecie mieli możliwość obejrzenia prawdziwych sportowców - oznajmił.
Impreza ma już swoje logo autorstwa Tomasza Kamionka, które z lekka może być modyfikowane na potrzeby partnerów. Napis "Poland 2013" zmieniał się będzie w "Dolny Śląsk 2013" i 'Wrocław 2013". - Chcemy zrobić nieszablonowe mistrzostwa świata, które zapadną ludziom w pamięć - zapewniał Kołecki, a przyjazne okoliczności przyrody winny pomóc. Na konferencji nie mogło zabraknąć prezesa spółki Hala Ludowa Bartłomieja Andrusiewicza, szefa DZPC Leszka Rabórskiego oraz trenera Śląska Wrocław, Mirosława Chlebosza. Trzeba też wiedzieć, że w młodości ciężary dźwigał rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. Marek Bojarski. Może to być asumpt do okolicznościowego spotkania w trakcie imprezy w Auli Leopoldyńskiej.
Kołecki zwraca uwagę, że to w bieżącym roku największa impreza w Polsce. No, równorzędna z rozpoczynającymi się niebawem mistrzostwami świata w siatkówce plażowej w Starych Jabłonkach. We Wrocławiu ma się pojawić około 400 zawodników z 85 państw. - Zamieszkają oni w hotelu Orbis, natomiast VIP-y i goście w hotelu Haston. Przyjadą gwiazdy sprzed lat, Kakhi Kakhiashvili, Naim Süleymanoglu oraz Ilja Iljin, który w Londynie zdobył olimpijskie złoto w kategorii prezesa Kołeckiego - przypominał Jędra, od zeszłego tygodnia członek zarządu PKOl.-u.
Według nas wspomniany Kazach Iljin to jedna z większych gwiazd zeszłorocznych igrzysk. Swoją kategorię (94 kg) wygrał z wynikiem 418 kg (rekord świata), podczas gdy w wyższej kategorii (105) do złota wystarczyło ledwie 412 kg. Właśnie w 105 po brąz sięgnął Bartłomiej Bonk, zaliczając w dwuboju 410. W sobotę sztangista Budowlanych Opole dźwigał we Wrocławiu, w ramach drużynowych mistrzostw Polski. Jego rezultat, 385 kg, jest całkiem niezły zważywszy na ostatnie problemy rodzinne i przerwę w treningach. W 105 zobaczymy też Marcina Dołęgę, pechowca z Londynu, który był tam murowanym kandydatem do złota, lecz spalił rwanie, ani razu nie dając sobie rady ze sztangą ważącą 190 kg.
Biało-czerwoni będą mieli prawo wystawić reprezentanta w każdej z15 kategorii wagowych (siedem kobiecych i osiem męskich). Mogą obstawić każdą kategorię jednym uczestnikiem, lecz mogą również zgłosić do jednej kategorii dwa nazwiska. Co oznacza automatycznie brak zawodnika w innej kategorii. Tę listę startową ułożą trenerzy, a de facto forma podopiecznych.
Mistrzostwa świata codziennie będzie pokazywały Eurosport i TVP.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?