Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Dopalaczowy biznes w lombardach

Marcin Rybak
Środki działające jak narkotyk można łatwo kupić
Środki działające jak narkotyk można łatwo kupić Paweł Relikowski
Wrocławscy policjanci wkroczyli do jednego z lombardów na Rakowcu i zatrzymali tam trzy osoby. Funkcjonariusze zabezpieczyli 100 porcji środków odurzających. Będzie wojna gangów o ten rynek?

Trzy osoby zajmujące się handlem dopalaczami we Wrocławiu zatrzymali w środę wieczorem funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji. W jednym z lombardów na osiedlu Rakowiec zabezpieczyli 100 opakowań z dopalaczami - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie.

Paweł Petrykowski, rzecznik wojewódzkiej policji, nie chce ujawniać szczegółów tej akcji. Potwierdza jedynie, że funkcjonariusze Wydziału do walki z Przestępczością Gospodarczą KWP we Wrocławiu przeprowadzili akcję wymierzoną w dopalaczowy biznes.

Dopalacze to coraz poważniejszy problem i policja od dawna szuka pomysłu na to, jak z nim walczyć. Na razie, niestety, walkę tę przegrywa. Przypomnijmy, że dopalacze to chemiczne substancje działające jak narkotyki. Jednak nie da się handlu nimi ścigać tak jak policja ściga handel narkotykami. Specjaliści pracujący dla producentów tych specyfików dbają bowiem, by w składzie chemicznym dopalaczy nie było żadnej zakazanej prawem substancji. Od wielu lat trwa swoisty wyścig pomiędzy Sejmem a biznesem dopalaczowym. Posłowie zmieniają ustawę o narkotykach dopisując coraz to nowe specyfiki - z listy tych, które są znajdowane w dopalaczach. A chemicy zmieniają te substancje na inne. Też działające jak narkotyki.

Skutki widać w szpitalu

Dopalacze są groźne dla zdrowia. Regularnie na oddział ostrych zatruć wrocławskiego szpitala im. Marciniaka trafiają osoby zatrute tymi substancjami. W czerwcu ubiegłego roku opisaliśmy, jak jeden z zatrutych dopalaczami pacjentów zdemolował oddział szpitala im. Marciniaka.

Teoretycznie dopalaczami powinien zajmować się sanepid. I to nie przy pomocy prawa karnego, a administracyjnego. Ma zakazywać handlu konkretnymi substancjami, zamykać punkty, nakładać kary. Pisaliśmy wiele razy, że ten system nie działa. Kary są nieegzekwowalne, bo punkty sprzedaży - najczęściej to "lombardy" albo "punkty ksero 24-godzinne" - są rejestrowane na słupy. Czyli ludzi bez żadnych pieniędzy ani majątku, z którego można ściągnąć karę.

Za dopalacze się nie siedzi

Rynkiem dopalaczy we Wrocławiu zainteresował się rodzimy półświatek. Trudno się dziwić. Za handel klasycznymi narkotykami grożą surowe kary. A za dopalacze - póki co - nikt nie został skazany. Od wielu miesięcy toczy się we Wrocławiu śledztwo, które może być przełomem w walce z plagą dopalaczy. Ale na razie utknęło, bo w Zakładzie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego przygotowywana jest ekspertyza. Ma być najważniejszym dowodem w sprawie.

Tymczasem nieoficjalnie dowiadujemy się, że policjanci obawiają się, iż może wybuchnąć biznesowo-gangsterska wojna o wpływy na rynku dopalaczy. Pytany o te obawy Paweł Petrykowski mówi wymijająco, że policja "prowadzi rozpoznanie" dopalaczowego biznesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska