"Decyzja podjęta przez prezydenta jest wynikiem między innymi apelu społecznego, który podpisały tysiące mieszkańców miasta. Ostatnią osobą, która podpisała się pod apelem do prezydenta Wrocławia o zamknięcie miasta dla widowisk opartych na tresurze zwierząt, był sam prezydent Wrocławia, Rafał Dutkiewicz" - zachwycali się decyzją swojego szefa urzędnicy redagujący miejski portal.
Okazuje się jednak, że do dziś Rafał Dutkiewicz nie wydał żadnego zarządzenia dotyczącego występów cyrków we Wrocławiu. Jedynym dokumentem - jeśli tak można go nazwać - jest tajna instrukcja przesłana z urzędu m.in. do Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. Cyrkowcy świetnie to wykorzystali. - Wpis prezydenta na Twitterze to żadne prawo. Ustawy pozwalają cyrkom działać i prezydent nie może tego zmienić - mówią.
Cyrk przyjechał do Wrocławia, bo Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta wydał mu zgodę na udostępnienie gruntu między ulicami Komandorską, Ślężną i Sanocką Cyrkowi Korona.
Ewa Mazur, rzeczniczka ZDiUM, tłumaczyła, że urzędnicy dowiedzieli się o decyzji prezydenta po fakcie. Natychmiast przygotowali decyzję odwołującą tę wcześniejszą, ale ostatecznie nie wydali jej. - Dyrektor Cyrku Korona oświadczyła na poniedziałkowym spotkaniu, że zmodyfikuje program i występów zwierząt nie będzie. Wyznaczyliśmy termin na dosłanie pisemnego oświadczenia - mówi Ewa Mazur. Termin upłynął wczoraj, a oświadczenie nie wpłynęło.
Nam cyrkowcy powiedzieli, że zwierzęta na arenie niemal na pewno się pojawią. Ich występy są też zapowiedziane na zaproszeniach, rozdawanych w miejskich przedszkolach. - Jesteśmy cyrkiem, działamy legalnie, scenariusz występów zwierząt jest zaakceptowany przez Głównego Lekarza Weterynarii - przekonują. I dodają, że zwierzęta które występują na arenie, urodziły się w cyrku i cały czas są pod opieką cyrkowców.
Ewa Mazur ze ZDiUM ostrzega, że jeśli w trakcie spektakli rzeczywiście wystąpią zwierzęta, ZDiUM będzie domagał się od cyrku zapłaty kary - dziesięciokrotności należnej opłaty za udostępnienie gruntu. Teren ten ma powierzchnię 1,2 ha. Przyjmując najniższą stawkę za dzierżawę, w grę może wchodzić kara w wysokości 60 tys. zł.
Cyrkowcy już zapowiadają, że jeśli miasto rzeczywiście nałoży na nich karę, mogą spotkać się z urzędnikami w sądzie.
I mają szansę wygrać. Nie ma co do tego wątpliwości dr hab. Jerzy Korczak z Uniwersytetu Wrocławskiego, specjalista od samorządu terytorialnego.
- Prezydent nie może zabronić występów cyrków w mieście. Może zaś, jako osoba, która reprezentuje gminę i zarządza mieniem komunalnym nie zgodzić się na wydzierżawienie gminnego terenu. Do tego ma prawo zawsze - mówi dr hab. Jerzy Korczak. Ale w tej konkretnej sytuacji to cyrkowcy są na lepszej pozycji. Bo pierwotnie zgodę od miasta dostali. Korczak tłumaczy, że jeśli kontrahent, który dostał przyrzeczenie zawarcia umowy dzierżawy i ma na to dowód, później poniesie w związku z tym koszty, to po zerwaniu takiej umowy będzie mógł dochodzić swoich roszczeń w sądzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?