Do tragedii doszło w maju 2013 roku. Andrzej T. w nocy zgłosił się do ambulatorium pogotowia ratunkowego przy ul. Traugutta. Uskarżał się na ból w klatce piersiowej. Pani doktor zbadała go, zrobiła ekg i stwierdziła, że ma „bóle międzyżebrowe”. Poleciła pielęgniarce dać mu zastrzyk przeciwbólowy i odesłać do domu. Około 4.00 był w domu i powiedział żonie, że ból w ciągu pół godziny powinien przejść. Po pół godzinie stracił świadomość. Wezwane zostało pogotowie ratunkowe, ale nie udało się go uratować.
Prokuratura oskarżyła lekarkę o narażenie pacjenta na „bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia". W pierwszej instancji zapadł wyrok skazujący. Ważnym dowodem była krytyczna dla lekarki opinia biegłych z medycyny sądowej. Obrona – w apelacji od wyroku skazującego – przekonywała, że opinia jest niepełna i trzeba ją uzupełnić. Sąd Okręgowy – rozpatrujący apelację – poprosił więc biegłych o uzupełnienie opinii. Zdaniem ekspertów lekarka nie wykonała wszystkich niezbędnych badań i stąd błędna diagnoza. Powinna była odesłać pacjenta na szpitalny oddział ratunkowy, a nie do domu.
Obrona na dzisiejszej rozprawie podtrzymała wniosek o uniewinnienie pani doktor. Z powodu wątpliwości czy rzeczywiście postępowanie oskarżonej lekarki przyczyniło się do tragedii Andrzeja T. - Proszę o sprawiedliwy wyrok – powiedziała w swoim ostatnim słowie doktor Dagmara G. - Dostępnymi mi metodami, nie stwierdziłam zagrożenia życia pacjenta – powiedziała. Mówiła też, że to nie jest wszystko takie proste. - Skoro tak, to wszyscy pacjenci od razu powinni zgłaszać się do szpitala – powiedziała.
Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do 7 lutego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?