Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dilerzy dopalaczy barykadują się przed policją i sanepidem

Marcin Rybak
Marcin Rybak
.
. Jaroslaw Jakubczak / Polska Press
Dilerzy dopalaczy z ulicy Stawowej coraz bardziej barykadują się przed kontrolami policji i sanepidu. - Ostatnio antyterrorystom zajęło 40 minut otwieranie drzwi. Następnym razem chyba trzeba będzie użyć materiałów wybuchowych – mówił szef wrocławskiego Sanepidu Paweł Wróblewski na specjalnej, nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej poświęconej walce z dopalaczami.

W czasie gdy policjanci przełamują zabezpieczenia, dopalacze są wylewane do toalety. Dlatego do akcji przeciwko dilerom nowych narkotyków włączyły się wrocławskie wodociągi. Dzięki ich pomocy wlewane do kanalizacji dopalacze są odzyskiwane przez policję.

Ale największy problem jest złe prawo. Dopalacze działają tak jak narkotyki, są bardzo groźne dla zdrowia, a handel nimi to tylko przewinienie administracyjne. Można dostać finansową karę. Ale tych kar nie da się wyegzekwować. Od 2012 do 2018 wrocławski sanepid nałożył kar na 2 miliony złotych. Wyegzekwowano zaledwie 53 tysiące. Co więcej, Sanepid musi ponosić koszty nieudanych egzekucji. To już ponad 9 tysięcy złotych. Na dodatek zamykany przez Sanepid punkt jest natychmiast otwierany i handel nadal trwa.

Punkt na Stawowej to jeden z ostatnich w mieście „sklepików” z dopalaczami. Handel nimi przenosi się do samochodów czyli tzw. „punktów mobilnych” i internetu. Zastępca komendanta wrocławskie policji komisarz Karol Pawłowski zapowiedział, że policja wystawi na Stawowej stały posterunek, a wspólnota mieszkaniowa zamknie wejście na podwórko. Tak, że tylko od ulicy będzie można dostać się do środka. Taki całodobowy posterunek przed lokalem na Drzewieckiego spowodował, że dilerzy wynieśli się.

Radni dyskutowali nad apelem do prezydenta Wrocławia by magistrat włączył się do walki z dopalaczami wykorzystując prawo cywilne. Tak dzieje się w Łodzi. Chodzi o to, by właścicieli lokali takich jak przy Stawowej pozywać do sądu. Łódzki magistrat wytoczył taki proces i zażądał zakazania działalności lokalu, bo może ona prowadzić do zmniejszenia wartości okolicznych nieruchomości. W trakcie procesu lokal z dopalaczami zamknął się i sprawę umorzono.

Wiceprezydent Wojciech Adamski przekonywał radnych, że apel niczego nie zmieni. Bo magistrat robi wszystko co może w sprawie dopalaczy. A szef miejskich prawników Jacek Dżedzyk tłumaczył, że urząd nie jest dowodowo przygotowany do wytoczenia takiego procesu. Odpowiednie informacje mogłaby przekazać magistratowi policja i urząd czeka na takie informacje.

Ostatecznie radni przyjęli apel do rządu, aby władza przygotowała rozwiązania prawne, które umożliwią skuteczną walkę z dilerami dopalaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska