We Wrocławiu żyje 180 tys. obywateli Ukrainy. Prawie połowa z nich to uchodźcy. Jak sobie radzą w mieście?

Stolica Dolnego Śląska – jak podkreślają wrocławscy urzędnicy – była jednym z głównych polskich miast, w którym uchodźcy szukali schronienia. Robią to nadal, choć od inwazji Rosji na Ukrainę minęły już dwa lata.

- Miasto szacuje, że we Wrocławiu mieszka i pracuje ok. 80 tysięcy uchodźców, wzmacniając stutysięczną społeczność ukraińską, która mieszkała w stolicy Dolnego Śląska już przed wojną – informuje Agata Dzikowska z wrocławskiego magistratu.

Pierwszy rok to przede wszystkim organizacja i koordynacja pomocy na wielu płaszczyznach: w zakresie zbiórek, zakwaterowania, edukacji, pomocy prawnej, językowej i przede wszystkim wsparcie tysięcy wolontariuszy. W kulminacyjnym momencie do dyspozycji uchodźców we Wrocławiu były trzy tysiące miejsc noclegowych.

- Dziś skupiamy się na jak najszybszym usamodzielnianiu osób przybywających do Wrocławia, poprzez sprawne wydawanie dokumentów i zaświadczeń pozwalających podjąć zajęcia zarobkowe. Zachęcamy także do podejmowania przez dzieci nauki w polskich szkołach. Placówki edukacyjne, doposażone dzięki wsparciu choćby UNICEF-u, służą wszystkim uczniom podejmującym w nich naukę – mówi Radosław Michalski, koordynujący miejski sztab pomocy Ukrainie.

Zobacz też raport z całego województwa:Tylko Wrocław, w mniejszych miastach nie chcieli wyjść z autobusu. Urząd wojewódzki podsumowuje asymilacje uchodźców z Ukrainy

We Wrocławiu do publicznych  szkół i przedszkoli uczęszcza blisko 10 tys. ukraińskich uczniów. W mieście funkcjonuje 29 klas przygotowawczych, w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych.

- W kulminacyjnym momencie było ich aż 75. To specjalne klasy dla uczniów przybywających z zagranicy, którzy nie znają języka polskiego lub znają go na poziomie niewystarczającym do nauki. Dodatkowo - we Wrocławiu działa 5 Centrów Nauki Zdalnej, w których uczniowie z Ukrainy łączą się online ze szkołami w Ukrainie – w ten sposób realizując obowiązek nauki w ukraińskim systemie edukacji – dodaje Agata Dzikowska.

W sumie Wrocław otrzymał z UNICEF-u ponad 42 mln złotych na działania związane z uchodźcami z Ukrainy. To m.in. wsparcie edukacji, ochrony dzieci, zdrowia, polityki socjalnej i kampanii społecznych. Miasto odebrało pomoc również w postaci artykułów pierwszej potrzeby dla rodzin uchodźczych, mleka dla niemowląt oraz apteczek pierwszej pomocy.

Według statystyk urzędników od momentu inwazji Rosji na Ukrainę, pracę we Wrocławiu i na terenie całego powiatu wrocławskiego miało podjąć ponad 100 tys. cudzoziemców. Tylko w ciągu ostatnich tygodni pracę zaczęło dwa tysiące osób.

- Z badań przeprowadzonych we Wrocławiu wynika, że wrocławianie mają poczucie, iż przyjazd uchodźców ma wiele pozytywnych skutków. Doceniane są szczególnie te, które realnie przekładają się na korzyści ekonomiczne – mówi Agata Dzikowska.

• 41 proc. - uchodźcy wykonują prace, które niechętnie wykonywali Polacy.
• 36 proc. - wydają pieniądze u nas w mieście i napędzają koniunkturę.
• 36 proc. - płacą tu podatki i zasilają budżet lokalny.

41 proc. wrocławian podaje, że ma duży kontakt z uchodźcami w swoim mieście. 38 proc. z nich sądzi, że Ukraińcy zostaną w mieście na długo, może nawet na zawsze. Ten sam odsetek badanych osób twierdzi, że większość uchodźców we Wrocławiu pracuje lub szuka pracy, ale również imprezuje i cieszy się życiem. 65 proc. ankietowanych wrocławian czuło dumę ze swojego miasta oraz jego mieszkańców za pomoc przybyszom z Ukrainy.

Pytano też samych zainteresowanych
Duża część Ukraińców przyjechała do Wrocławia z pobudek rodzinnych. 70 proc. z nich tuż przed przyjazdem do Wrocławia miało tu rodzinę, znajomych lub zapewnione mieszkanie/pokój.

93 procent ankietowanych uchodźców jest zadowolonych z życia we Wrocławiu. Tylko co czwarty z nich nie chce zostać w naszym mieście dłużej niż na pół roku. Co we wrocławianach cenią Ukraińcy? Wśród najczęściej wymienianych cech jest otwartość ludzi (30 proc.), dobra komunikacja miejska (27 proc.), dostępność miejsc pracy (26 proc.) i bezpieczeństwo w miejscach publicznych (23 proc.).