Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wciskanie dzieciakom kitu musi mieć granice, bo inaczej Krecik ze Shrekiem nam nie pomogą

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk, redaktor
Janusz Michalczyk, redaktor Paweł Relikowski
Dorośli traktują czasami dzieci jak dzieci i to jest gruby błąd. W ostatnią sobotę gwiazdą Dnia Przedszkolaka we Wrocławiu był Krecik, który zabawiał maluchów na Stadionie Miejskim. Postać z kreskówki tym razem wcieliła się w zdobywcę kosmosu i wszystko byłoby dobrze, bo zarekomendował go sam Mirosław Hermaszewski, jedyny polski kosmonauta, gdyby nie to, że Krecik objawił się dzieciom wychodząc z namiotu na murawie. Jeden z kilkuletnich widzów zauważył przytomnie, że efekt mógł być zdecydowanie lepszy, gdyby Krecik spadł z nieba, np. został zrzucony z samolotu.

Faktycznie, dorosłym wydaje się, że sama gadka Krecika, że długo leciał na Ziemię z odległego zakątka wszechświata rzuci małolatów na kolana, ale oni gapią się w telewizor albo komputer i dobrze wiedzą, jak może wyglądać transmisja z lądowania na Ziemi zdobywcy kosmosu.

Być może najmłodsi dadzą sobie wcisnąć kit, lecz ze starszakami taki numer już nie przejdzie. Organizatorzy wrocławskiej imprezy mieli prawdopodobnie niższy budżet od Brytyjczyków, którzy podczas otwarcia igrzysk w Londynie zrzucili królową nad stadionem. Wiadomo, że robotę wykonał kaskader, lecz było to wydarzenie wręcz elektryzujące - dorośli na widowni poczuli się oczarowani jak dzieci i pękali ze śmiechu. Jeśli więc Krecik za rok znów będzie chciał nawijać o kosmosie, to trzeba go najpierw zrzucić ze spadochronem.

Są oczywiście takie sytuacje, gdy małymi ludźmi manipulujemy w zbożnym celu. Na przykład w Poznaniu kilka stołówek w szkołach prowadzi pani Krysia, która serwuje dzieciakom kluski Shreka, ze szpinakiem, a cały trik polega na skojarzeniu zielonego nadzienia z zielonym, sympatycznym brzydalem. To wystarczy, by się tym prostym daniem zajadali bez grymaszenia. Co do manewrów kulinarnych - kluski Shreka to dość oryginalny pomysł, powszechne było natomiast przekonywanie wrażliwej pociechy, że leżące na półmisku udko w żadnym razie nie należy do kurczaka, który jeszcze rano biegał po podwórku. Geniusz wychowawczy, objawiany przez niektórych rodziców, polega na tym, że chytrze podsuwają skojarzenie, a potem działa już wyobraźnia malucha. Na przykład aplikując dzieciakowi tabletkę, mama lub tata zaznaczają, że trzeba koniecznie - aby lekarstwo zadziałało - milczeć przez dwie godziny od połknięcia. Rozumiecie? Dwie godziny błogiej ciszy!

To właśnie seria filmów o Shreku zapoczątkowała wielką karierę kreskówek, których dialogi niosą równolegle dwa przekazy znaczeniowe: nieszkodliwy moralnie dla młodocianej widowni oraz drugi, z erotycznymi aluzjami. Idąc tym tropem twórca najnowszej produkcji pt. "Jak wytresować smoka 2" zasugerował w jednej ze scen, że wiking Gobber jest... gejem. Od razu uspokajam, że na ekranie nie ma żadnych ekscesów. Po prostu Gobber komentuje kłótnię małżeńską słowami: "I dlatego nigdy się nie ożeniłem. No, jest jeszcze jeden powód". Rozgarnięci dorośli złapią aluzję, zaś dzieci nic nie skumają. No, chyba że są wyjątkowo bystre i w dodatku mają akurat wujka w typie Gobbera.

Z okazji wczorajszego Dnia Matki polecam wszystkim inny, nieanimowany film. "Moja macocha jest kosmitką" potrafi rozbawić. Poza tym niewykluczone, że wasze matki też są z kosmosu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska