Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W MPK Wrocław brakuje kierowców i motorniczych. Poznaliśmy kulisy pracy! Stary sprzęt, strach pracowników i zmywanie odpowiedzialności

Karolina Kwiatek
Karolina Kwiatek
Michał Perzanowski
Michał Perzanowski
W MPK Wrocław brakuje kilkadziesiąt kierowców i kilkunastu motorniczych. - Codziennie 50 autobusów nie wyjeżdża  na miasto - mówi nasz rozmówca.
W MPK Wrocław brakuje kilkadziesiąt kierowców i kilkunastu motorniczych. - Codziennie 50 autobusów nie wyjeżdża na miasto - mówi nasz rozmówca. Jaroslaw Jakubczak/Polska Press
Jeśli w drodze do pracy nie przyjechał wam autobus, to prawdopodobnie dlatego, że znajduje się on w zajezdni i nie ma kierowcy, który mógłby nim przyjechać. W ostatnich dniach redakcja "Gazety Wrocławskiej" otrzymuje wiadomości od pracowników MPK Wrocław, którzy boją się o przyszłość swoją i spółki. Jak to wygląda w kuluarach zajezdni, dyspozytorni i kierownictwa? Odsłaniamy kulisy!

Spis treści

W MPK Wrocław brakuje ludzi do pracy? Pracownicy mają dość

Dziennikarze "Gazety Wrocławskiej" skontaktowali się pracownikami MPK Wrocław, którzy chcieli podzielić się swoją wiedzą i opinią na temat swojego pracodawcy. Chcą zachować anonimowość, gdyż "nie chcą narażać siebie i rodziny".

Czytaj też: "Może być jeszcze gorzej". Kierowcy MPK mówią o warunkach pracy

- W zajezdni nr II przy ul. Ołbińskiej zwolniło się stosunkowo dużo osób. Głównym powodem był stary sprzęt, którym jeździmy. Nie ma pieniędzy na generalne remonty, a w pojazdach wykonywane są tylko cząstkowe naprawy usterek uniemożliwiających wyjazd na wrocławskie torowiska. Na Borku również są braki i do pracy przyjeżdżają ludzie z innych zajezdni. Bywa i tak, że dziś wyjeżdżam z Ołbińskiej i wracam do domu, nie wiedząc, skąd wyjadę jutro z samego rana - mówi nasz pierwszy rozmówca.

Taka sytuacja rodzi organizacyjny chaos. Pracownicy na 10-godzinnych zmianach mają ich określoną liczbę, które mogą przepracować. Okres rozliczeniowy jest 3-miesięczny. Jeśli, przykładowo, we wrześniu jeździli ponad normę, MPK, skraca im godziny pracy w październiku. Wykończeni przewoźnicy nie chcą nadgodzin, gdyż zwyczajnie im się one nie opłacają.

”Codziennie przepada kilkadziesiąt kursów”

Od motorniczych jeszcze trudniej znaleźć kierowców autobusów. Z wrocławskich zajezdni codziennie nie wyjeżdża co najmniej kilkadziesiąt autobusów. Nie ma komu jeździć.

- Kierowcy odchodzą jeden po drugim. Zarząd nie chce rozmawiać o podwyżkach, więc ludzie masowo się zwalniają. Podania lecą już nie tylko pojedynczo, a po kilkanaście dziennie. Jeśli tak dalej pójdzie, to do grudnia nie będzie komu jeździć - mówi nasz drugi rozmówca.

Kryzys kadrowy pogłębia się także na innych stanowiskach.

- Przy Obornickiej mamy cztery dystrybutory do paliwa, gdzie po skończonym kursie za każdym razem trzeba tankować. Od dwóch miesięcy jeden dystrybutor jest kompletnie zepsuty i nikt nie chce go naprawić, dlatego że pracownicy nie chcą chodzić na nadgodziny. Czekamy w kolejkach do dystrybutorów po półtorej godziny i wszyscy mają to w "czterech literach". Za świętej pamięci pana Krzysztofa Balawejdera nowy dystrybutor był po dwóch dniach - dodaje kierowca.

Ilu kierowców i motorniczych brakuje?

Jak podaje rzecznik MPK, pani Katarzyna Pawlak, zgodnie ze stanem zatrudnienia na 31 sierpnia, brakuje dokładnie 68 kierowców i 17 motorniczych. Spółka podaje, że udaje się załatać braki rotacją i organizacją "właściwego bilansu".

- Kursy były realizowane także w oparciu o pracę w nadgodzinach. Dzięki temu w całym pierwszym półroczu 2023 jedynie 0,6 proc. kursów nie udało się zrealizować, przy czym w większości przypadków decydowały o tym sytuacje losowe - nagłe choroby, kolizje, zatrzymania. Głównie dotyczyło to jednego z naszych podwykonawców. Były to kursy linii 125, 145 i 113. W analogicznym okresie zeszłego roku odsetek niezrealizowanych kursów był dokładnie na bardzo podobnym poziomie - mówi pani Katarzyna Pawlak.

MPK podaje, że sytuacja na rynku pracy w tym sektorze jest jednak bardzo trudna, a tendencje niepokojące. Spółka stara się, żeby to nie odbijało się na pasażerach i podaje, że podejmuje aktywne działania, by pozyskać nowych pracowników.

Kierowcy boją się więzienia. W najlepszym wypadku – stracą premię

Nasi rozmówcy wielokrotnie podkreślali, że praca w MPK jest niezwykle stresująca. Poza dyspozycyjnością każdego dnia, kursowania w niedziele i święta, w godzinach wieczornych, nocnych i wczesnoporannych, wszystkim wyjazdom towarzyszą nieprzyjemne i niebezpieczne sytuacje.

- W "Gazecie Wrocławskiej" pojawił się artykuł o jednym z kierowców, który wyprosił panią z dzieckiem, bo osoba niepełnosprawna chciała skorzystać z przejazdu. To zarząd MPK, po jednym z wypadków, wprowadził takie zarządzenie - zgodne z homologacją pojazdów. Zarząd zamawia takie pojazdy, ale nie zwiększa liczby miejsc dla wózków i osób niepełnosprawnych. Potem wprowadzane są procedury i szkolenia dla pracowników. Ostatecznie umywa się ręce i mówi, że nic takiego nie miało miejsca - mówi nasz trzeci rozmówca.

Ten wątek poruszaliśmy również w rozmowach z innym pracownikiem MPK. Dodał on, że odpowiedzialność spada na kierowców i motorniczych. Próbują realizować wytyczne spółki, mimo niezadowolenia pasażerów, ale ci składają na nich skargi. Niezależnie od strony, winni i poszkodowani zawsze są więc pracownicy.

- Jeśli "machnę ręką" na trzy kobiety z wózkiem, a zdarzy się wypadek, to za wszelkie uszczerbki na zdrowiu odpowiadam ja. Nie mam zamiaru wylądować na Kleczkowskiej (w zakładzie karnym - red.). Pasażerowie się na nas skarżą, a zarząd nie wspiera, tylko nas upomina i zabiera premie. Czy właśnie tak powinno to wyglądać? - dodaje nasz pierwszy rozmówca.

Spór o podwyżki trwa

Związkowcy MPK żądają podwyżek wynagrodzeń. Jak mogliśmy się dowiedzieć, kierowca z rocznym doświadczeniem może liczyć na 5000 zł brutto miesięcznie. Owe wynagrodzenie zawiera już premie i dodatki. Motorniczy mają „niewiele więcej”.

- Wystarczy jedna skarga na kierowcę. Z automatu rozpatrywana jest na naszą niekorzyść. Skutkuje to utratą premii – opisuje „Gazecie Wrocławskiej” pracownik MPK.

Dlatego też MOZ NSZZ „Solidarność” przy MPK rozmawia ze spółką o podwyżkach. Rozmowy trwają i są prowadzone w napiętej atmosferze.

- Zarząd MPK nastawiony jest na rzetelne, uczciwie rozmowy z przedstawicielami związków i wspólne poszukiwanie porozumienia. Potwierdzamy wcześniejsze deklaracje dotyczące podwyżek. W trakcie ostatniego spotkania związkowcy zostali poinformowani o ogólnej sytuacji spółki i planach dotyczących podnoszenia wynagrodzeń. Związkowcy zostali zaproszeni do kontynuowania rozmów w listopadzie br. Rozmowy o podwyżkach są zawsze kwestią wrażliwą i zależy nam na spokojnym i merytorycznym dialogu ze związkowcami. Stąd apel prezesa MPK o unikanie komunikacji za pośrednictwem mediów – mówi nam rzeczniczka Katarzyna Pawlak.

Pracownicy MPK odnieśli się też bezpośrednio do swoich pasażerów.

- Za wszystkie niedogodności z tego tytułu pragniemy wszystkich przeprosić – dodają.

Do tematu wrócimy w następnych publikacjach.

Zobacz też:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska