Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łagoszowie Wielkim płoną stodoły

Grażyna Szyszka
Ostatnia spalona stodoła należała do Jana Pieuszka
Ostatnia spalona stodoła należała do Jana Pieuszka Grażyna Szyszka
Z ogniem poszła trzecia w tym roku stodoła we wsi. Ludzie boją się piromana, a policja z Polkowic, która go szuka, prosi o wsparcie komendę z Wrocławia.

W poniedziałek, 14 marca, spaliła się czwarta stodoła w Łagoszowie Wielkim. To trzeci pożar w tym roku. Pierwszy gaszono 31 stycznia, a drugi 26 lutego.

Kilka dni temu ogień został podłożony w stodole Jana Piecuszka, sąsiadującego z poprzednimi zniszczonymi przez pożar. Spaliło się niemal wszystko, a straty oszacowano na 80 tys. zł.

- Było przed dziesiątą wieczorem - opowiada pan Jan. - Spojrzałem przez okno i pomyślałem, że zostawiłem w stodole zapalone światło. A to paliły się już wrota z jednej i drugiej strony budynku, a ogień zajmował dach. Sąsiad, który wyskoczył w majtkach, zadzwonił na policję i straż. Niestety, nie mieli już czego ratować. Wygląda na to, że podpalacz podłożył ogień wewnątrz stodoły - mówi pan Jan dodając, że nie rozumie, jak ktoś może siać takie nieszczęście. - Nikomu nic złego w życiu nie zrobiłem, tak samo jak i sąsiedzi, u których się paliło. To musi być jakiś psychopata - dodaje pan Jan i nie ukrywa żalu do policji. - Już dawno powinni go złapać, przecież mają swoje sposoby.

Krytyki pod adresem policji nie szczędzi też Henryk Woźniak, któremu 26 lutego też spaliła się stodoła. - Przecież już wtedy były podejrzenia, że ktoś specjalnie podkłada ogień - mówi. - Mogli wziąć psa tropiącego i szukać tego wariata, bo na pewni był gdzieś blisko i patrzył na pożar.

Mieszkańcy wsi już nie kryją strachu przed piromanem. Bo to, że ktoś taki obrał sobie ich wieś za cel, to niemal pewne. Świadczy o tym liczba pożarów z ostatnich dziewięciu miesięcy.

- W tym czasie był to już czternasty pożar w tej miejscowości i okolicy - mówi Piotr Woźniakiewicz z PSP w Polkowicach. - Pięć razy gasiliśmy stodoły, w tym jedną dwukrotnie, trzy razy paliły się baloty słomy na polach, dwa razy sterty słomy i dwa razy trawa na nieużytkach. Wyjeżdżaliśmy też do gaszenia ścierniska i leśnego poszycia. Co warte jest uwagi, większość pożarów wybuchała tuż przed północą - dodaje strażak.

Wójt gminy Radwanice Paweł Piwko, zaniepokojony wydarzeniami w Łagoszowie Wielkim spotkał się z przedstawicielami policji i straży pożarnej, by sprawdzić postęp śledztwa i ustalić zakres wspólnych działań.

- Policjanci są codziennie na miejscu i sprawdzają każdy trop - zapewnia wójt Radwanic. - Chcemy też współpracować z mieszkańcami wsi, dlatego we wtorek, 22 marca o godzinie 17 zapraszamy na spotkanie do świetlicy w Łagoszowie.

Aby jak najszybciej złapać podpalacza policja z Polkowic poprosiła o wsparcie w działaniach prewencyjnych Komendę Wojewódzką Policji.

- Bierzemy pod uwagę kilka wersji zdarzeń, sprawdzamy wiele osób i nie wykluczamy też tego, że sprawcą może być mieszkaniec tej wsi - mówi asp. Miłosz Ilkowski. - Niestiety, liczymy się z krytyką ludzi, ale potrzebujemy jeszcze trochę czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska