Do zdarzenia doszło 6 lutego, zaś samo graffiti zostało usunięte 25 lutego.
- Wydłużony okres usunięcia wynikał z ujemnych temperatur w lutym – mówi Bartłomiej Rodak, rzecznik Kolei Dolnośląskich.
Gdyby nie specjalnie powłoki antygraffiti, byłoby jeszcze gorzej
W sumie doszło do zamalowania ponad 40 m. kw. powierzchni pojazdu. Bartłomiej Rodak wskazuje, że problem graffiti na kolei istnieje i jest duży. W ubiegłym roku doszło do 45 dewastacji na koszt ponad 80 tys. zł. W obecnym roku incydentów tego typu było 7. Zarząd Kolei Dolnośląskich każde zamalowanie pojazdu zgłasza na policję i robi wszystko, aby ten proceder ukrócić.
- Gdyby nie fakt, że standardem jest zabezpieczanie pojazdów specjalnymi powłokami, dzięki którym graffiti jest dosyć szybko i łatwo zmywane, to zniszczeniu mógłby ulec oryginalny lakier pociągu – dodaje Bartłomiej Rodak.
Do takich incydentów dochodzi w sytuacji, kiedy pociąg stoi na tzw. torach odstawczych. Najczęściej grafficiarze działają w Legnicy i we Wrocławiu. Służba kolei robi wszystko, aby złapać grafficiarzy. Najczęściej to się nie udaje i sprawa przekazywana jest na policję. Rzecznik KD dodaje, że po każdym biegu pociąg jest myty i poddawany dezynfekcji.
Czy inne spółki kolejowe mają podobne problemy z dewastacją pojazdów? W odróżnieniu od Kolei Dolnośląskich, w pociągach spółki Intercity problem występuje bardzo rzadko. - Dawno nie słyszałam o takich incydentach - mówi nam Katarzyna Grzduk, rzecznik prasowy PKP Intercity.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?