Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stypa po teściowej. Furiat biegał z denaturatem i zapalniczką

Marcin Rybak
Grzegorz G. wpadł do mieszkania z butelką w jednej ręce i zapalniczką w drugiej.
Grzegorz G. wpadł do mieszkania z butelką w jednej ręce i zapalniczką w drugiej. Pixabay
Grzegorz G. oblewał denaturatem żonę teścia i innych uczestników stypy po swojej teściowej. Trzymał zapalniczkę i groził, że ich podpali.

Wszystko działo się pod koniec stycznia. Grzegorz G. został zatrzymany przez wezwaną na miejsce policję. Stanie przed sądem za groźby karalne. Uzgodnił z prokuraturą karę - 1,5 roku więzienia. To jego trzeci wyrok. Wcześniej odsiedział 5,5 roku za ciężkie uszkodzenie ciała człowieka. A od stycznia do listopada 2016 odsiadywał jedenastomiesięczny wyrok za udział w bójce z niebezpiecznym narzędziem.

Kilka tygodni po wyjściu na wolność zaatakował swoją żonę i jej teścia. Wszystko działo się w mieszkaniu na wrocławskim Śródmieściu gdzie kobieta mieszkała ze swoim ojcem.

Był 12 stycznia wcześnie rano. Grzegorz G. - utrzymuje oskarżenie - wpadł do domu zaczął oblewać żonę i jej ojca jakąś substancją i grozić, ze ich podali. Był pijany - zeznawali potem w prokuraturze.

On przyznał się w śledztwie, że był taki incydent ale nie zgadzał się z tym, ze była to łatwopalna substancja. Oblewał - przekonuje - wodą. Choć przyznał, że w nerwach mógł wołać, że ich podpali.

Prokuratura w jego wersję nie uwierzyła. Jest pewna, że była to jednak jakaś substancja łatwopalna.

Dlaczego? W śledztwie mówił o poważnym konflikcie małżeńskim.

Kilka dni później spotkał na klatce schodowej koleżankę żony. Zaczął jej grozić. „zabiję cię, nie będziesz się zadawała z moją żoną”. Koleżanka żony - Magdalena K. - przestraszyła się. Mówiła potem śledczym, że Grzegorz G. to człowiek agresywny i nieprzewidywalny. Nadużywający alkoholu.

Wreszcie pod koniec stycznia mężczyzna wpadł do mieszkania w którym odbywała się uroczystość - stypa po śmierci jego teściowej. Miał w jednej ręce butelkę denaturatu a w drugiej zapalniczkę. Groził, że wszystkich podpali.

Najpierw wpadł do kuchni, oblał denaturatem swoją żonę. Ta przestraszona zaczęła wołać pomocy. Próbowała zamknąć Grzegorza G. w tej kuchni. Ale on wybiegł do przedpokoju. Tam zaczął oblewać innych uczestników uroczystości. W tym dwoje nastolatków, dzieci koleżanki jego żony. Dwóm uczestnikom przyjęcia udało się wypchnąć go na korytarz.

Jeszcze raz wbiegł do mieszkania, wcześniej sam oblał się denaturatem. Ostatecznie uciekł na ulicę. Tu zatrzymał go patrol policji - zaalarmowany przez uczestników stypy. Był kompletnie pijany - miał 1,4 promila alkoholu w organizmie.

Do winy się przyznał. Choć starał się pomniejszać swoją rolę w przestępstwie. Uzgodnił z prokuraturą półtoraroczny wyrok. Teraz musi go zatwierdzić sąd.

ZOBACZ TAKŻE: "USTAWKA" KIBOLI LEGII I ŚLASKA W LESIE POD POZNANIEM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska