Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sparta Wrocław, czyli skuteczna monetyzacja sportu w żużlowym wydaniu

Dawid Foltyniewicz
Paweł Relikowski
Żużlowa Sparta Wrocław jest zaprzeczeniem zdania, że „na klubie sportowym nie da się zarobić”. W ostatnich latach w stolicy Dolnego Śląska panuje moda na czarny sport, a to przekłada się na finanse WTS-u.

Jeszcze w 2015 roku domowy obiekt Sparty był złośliwie nazywany „Skansenem Olimpijskim”, a na mecze wrocławskich żużlowców przychodziło zaledwie kilka tysięcy kibiców. Dziś dolnośląski zespół przyciąga na trybuny zmodernizowanego obiektu komplet 13,5 tys. widzów, a dzięki dobremu zarządzaniu budżetem WTS może zatrudniać najlepszych zawodników na świecie. Sparta w ostatnich latach przeszła drogę, która może stanowić wzór dla innych organizacji sportowych.

Aby uzmysłowić sobie, jakie pieniądze są w polskim żużlu, warto pochylić się nad zarobkami zawodników. Ci należący do światowej czołówki to milionerzy. Na ich przychody od klubów składa się kwota wypłacana na przygotowania do sezonu oraz tzw. „punktówka”, czyli pieniądze za zdobycze w trakcie ligowych spotkań. W obu przypadkach bezapelacyjnym rekordzistą jest obecnie Bartosz Zmarzlik. Trzykrotny indywidualny mistrz świata za podpis pod kontraktem z Platinum Motorem Lublin otrzymał przed sezonem 1,8 mln zł. Udało mu się także wynegocjować najwyższą stawkę za jeden punkt – 15 tys. zł.

Jak na jego tle wyglądają zarobki żużlowców Sparty? Artiom Łaguta i Maciej Janowski otrzymali na przygotowania do rozgrywek po 1,2 mln zł, a każdy ich punkt jest wart 12 tys. zł. Jeśli któryś z nich zakończy spotkanie z kompletem 15 punktów, wyjedzie ze stadionu bogatszy o 180 tys. zł. Na nieco mniejsze pieniądze może liczyć Tai Woffinden. Brytyjczykowi wypłacono przed sezonem 1 mln zł, a za jeden punkt zarabia 10 tys. zł.

Uzależnienie wypłaty od zdobytych punktów sprawia, że w żużlu dochodzi do pewnego rodzaju paradoksu. O meczach, w których oba zespoły dzieli duża różnica punktów, zwykło się mówić, że „księgowa zwycięskiej drużyny będzie miała ból głowy”. Za wygraną z dorobkiem 46 lub 60 „oczek” otrzymuje się tyle samo punktów do tabeli. Znacznie różni się za to kwota do wypłaty zawodnikom. Można oszacować, że siedmiu żużlowców Sparty za zwycięstwo 62:28 z Cellfastem Wilki Krosno zgarnęło łącznie ok. 650 tys. zł.

O to, aby we wrocławskim klubie nigdy nie zabrakło pieniędzy, dba jego prezes i doświadczony biznesmen, Andrzej Rusko. W latach 90. razem z Zygmuntem Solorzem organizował we Wrocławiu telewizję Polsat. Od 1988 roku – z przerwami – jest zaangażowany we wrocławski żużel. W 2005 został wybrany na prezesa spółki Ekstraklasa S.A., a dwa lata później mianowano go kuratorem Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Prezes Sparty jest znany z tego, że choć nie żałuje pieniędzy na zawodników i rozwój klubu, jednocześnie przy każdej sposobności szuka okazji do zaoszczędzenia. W ubiegłym roku w niezobowiązującej rozmowie nagranej przez klubowe kamery GKM-u Grudziądz podzielił się swoim pomysłem na to, aby dobrze punktujące zespoły przestały być „karane” za swoją sportową jakość. Sternik WTS-u zaproponował, aby od pewnego pułapu za zdobycze zwycięskiego klubu płacił… ten przegrany.

Można to skwitować przymrużeniem oka, ale faktem jest, że m.in. dzięki takiemu podejściu do biznesu Sparta jest dziś zaprzeczeniem frazesu „na klubie sportowym nie da się zarobić”. Z opublikowanego w grudniu 2022 roku sprawozdania finansowego wynika, że wrocławski klub zakończył sezon 2021 z zyskiem 4,2 mln zł. Włodarze piłkarskiego Śląska Wrocław daliby zapewne wiele, aby zarządzany przez nich klub również wychodził na plus. Tymczasem we wstępie raportu z ostatniego sprawozdania finansowego WKS-u czytamy: „Spółka wykazuje ujemne kapitały własne w wysokości 10 mln zł, poniosła stratę za rok 2022 w wysokości 21 mln zł”.

Podstawę budżetu Sparty stanowią cztery główne źródła wpływów: prawa telewizyjne, dotacja z budżetu miasta, sponsorzy i kibice. Mówiąc o tych ostatnich, chodzi rzecz jasna o przychody ze sprzedaży biletów oraz klubowych gadżetów. Podczas pierwszych ośmiu meczów tego sezonu na Stadionie Olimpijskim średnia frekwencja wyniosła 13 515 kibiców (98,83 proc. dostępnych miejsc). Na podstawie dostępnych danych trudno oszacować dokładny przychód z każdego spotkania (zważywszy na to, że karnetowicz zapłaci za jeden mecz mniej niż posiadacz jednorazowej wejściówki), ale ta kwota może wahać się od 600 do 700 tys. zł.

Warto zaznaczyć, że Wrocław jest zdecydowanie najbardziej zaludnionym miastem spośród tych, które posiadają kluby w PGE Ekstralidze. Sparta dysponuje więc sporym potencjałem, a kibice stanowią dużą wartość dla klubu. Gdy w wyniku pandemii i ograniczenia liczby dostępnych miejsc na trybunach Sparta musiała zrezygnować ze sprzedaży karnetów, duża część fanów, która zdążyła już wykupić całosezonową wejściówkę, zrzekła się swoich pieniędzy. Ci sympatycy WTS-u otrzymali potem od klubu certyfikat i pamiątkową koszulkę z napisem „Najwierniejsi 2020”.

Klub zarabia także na merchandisingu. Zdecydowana większość kibiców, którzy odwiedzają regularnie Stadion Olimpijski, ma na sobie co najmniej jeden element odzieży nawiązującej do Sparty (szalik, czapka z daszkiem itp.). Dużą popularnością cieszą się koszulki będące replikami kevlaru żużlowców. Cena jednej sztuki to 99 zł.

Sparta zgromadziła wokół siebie kilkudziesięciu sponsorów. Nie ma w nim międzynarodowych korporacji i spółek Skarbu Państwa. W głównej mierze to lokalne firmy. Klub największe wsparcie otrzymuje od Betardu. Producent elementów prefabrykowanych dla budownictwa nieprzerwanie od 2010 roku jest sponsorem tytularnym wrocławskiej drużyny. Stwierdzenie, że Betard uratował żużel w stolicy Dolnego Śląska, nie byłoby dużym nadużyciem. – Na tydzień przed licencją byłam w tak ogromnym stresie, że nie wiedziałam już, czy mam ogłaszać koniec wrocławskiego żużla. Poszłam do Artura Dziechcińskiego, prezesa Betardu. Po pięciu minutach rozmowy, bez informacji o pakiecie i o tym, co dostaną, porozumieliśmy się i na drugi dzień pieniądze były na naszym koncie – tłumaczyła w 2010 roku ówczesna prezes Sparty, Krystyna Rusko. W gronie sponsorów strategicznych WTS-u znajdują się także Kömmerling, Chemeko-System, Immergas i Rosiek & Rosiek.

Władze klubu mają dobre relacje z władzami Wrocławia. Gdy prezydent Jacek Sutryk pełnił funkcję dyrektora departamentu spraw społecznych Urzędu Miejskiego, był bezpośrednio zaangażowany w modernizację Stadionu Olimpijskiego. Prywatnie jest sympatykiem żużla i często ogląda mecze Betardu Sparty na trybunach. Po mistrzowskim sezonie 2021 klub otrzymał od miasta dotację w wysokości 3,2 mln zł. Więcej dostał jedynie piłkarski Śląsk (13 mln zł).

Według medialnych doniesień budżet Sparty w 2023 wynosi ok. 25 mln zł. Pod tym względem z wrocławskim klubem może równać się jedynie Motor Lublin. W ostatnich latach wszystkie kluby PGE Ekstraligi zwiększyły swoje budżety. Sprzyja temu nowy kontrakt telewizyjny obowiązujący w latach 2022-2025. Canal+ za możliwość pokazywania najwyższej klasy rozgrywkowej zapłaciła 242 mln zł. Do kasy klubu wpada rocznie ok. 6,5 mln zł.

Żużel we wrocławskim wydaniu w ostatnich latach stał się produktem wysokiej jakości, a moda na chodzenie na mecze Sparty nie przemija. Czarny sport w stolicy Dolnego Śląska dostarcza kibicom emocji i doświadczeń, które trudno porównać do piłki nożnej czy sportów halowych, tj. siatkówka i koszykówka. A włodarze WTS-u potrafią zrobić z tego dobry użytek.

Michał Rańda, młodzieżowy mistrz Europy w wioślarskiej czwórce podwójnej: Niewielu w to wierzy, ale rodzice wręcz zniechęcali mnie do wioślarstwa (WIDEO)

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska