Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratorzy czekają na dokumenty z zagranicy, bandyci wychodzą na wolność

Małgorzata Moczulska
fot. Dariusz Gdesz
Prokuratura Okręgowa w Świdnicy czeka prawie rok na pomoc prawną z Wielkiej Brytanii w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej, podejrzanej o handel ludźmi, oszustwa i wyłudzenie zasiłków na Wyspach. Śledczy piszą prośby, ponaglenia, apele o przesłanie dokumentów. Daremnie. - Nie uzyskaliśmy nawet części odpowiedzi na nasze zapytania, nawet jednego dokumentu - przyznaje Ewa Ścierzyńska, rzeczniczka świdnickiej prokuratury.

W tym czasie dwójka tymczasowo aresztowanych w tej sprawie opuściła zakłady karne, bo sąd uznał m.in., że brakuje brytyjskich dokumentów pokazujących skalę oszustwa. Śledczy są bezradni, a podejrzewają, że przestępcy działali na większą skalę niż początkowo przypuszczano i na Wyspy podstępem wysłali co najmniej 28 osób.

Rekrutowali do pracy w Wielkiej Brytanii osoby biedne, bez wykształcenia i znajomości języka angielskiego. Obiecywali im pracę, opłacali autobus i wywozili za granicę. Tam zabierali dokumenty, podstawiali do podpisania pełnomocnictwa w języku angielskim, a potem odsyłali do Polski bez grosza, a sami wyłudzali na ich konto liczne świadczenia socjalne. - Dziwi nas ta opieszałość, bo przecież w interesie Wielkiej Brytanii powinno być szybkie ukaranie winnych. Niestety, współpraca z Brytyjczykami zawsze jest czasochłonna i bardzo trudna - dodaje prokurator Ewa Ścierzyńska. Dodajmy - nie tylko z Brytyjczykami. Trzy lata trwała wymiana pism z Grecją w głośnej sprawie śmierci wrocławskich turystów w wąwozie Samaria.

Od 4 grudnia 2007 roku wrocławska Prokuratura Okręgowa czeka na odpowiedź ze Stanów Zjednoczonych na wniosek o pomoc prawną w sprawie dotyczącej fałszywych czeków amerykańskich banków. Czeka 5 lat i nic. Cztery lata czekali śledczy z Jeleniej Góry na odpis wyroku mieszkanki tego miasta, którą podejrzewali o przestępstwa narkotykowe. Było to bardzo ważne, bo śledczy wiedzieli, że kobieta była wcześniej skazana za podobne przestępstwa przez sąd na Dominikanie, i potrzebowali treści wyroku, by przekonać się, czy sprawy nie są ze sobą powiązane. - Nie tylko czekamy latami, ale bywa, że taka pomoc w ogóle nie przychodzi. Albo dostajemy odpowiedź, że np. świadek nie stawił się i nic nie mogli zrobić - mówi Beata Jażdrzyk, prokurator rejonowy w Wałbrzychu.

Pamięta sprawę, gdzie już trzy lata temu o pomoc prawną poproszony został kraj azjatycki i do dziś nie ma odpowiedzi. - W ogóle nie uzyskaliśmy pomocy z Pakistanu, mimo kilku monitów. Sprawa dotyczyła obywatela tego kraju podejrzanego o oszustwa w naszych hotelach - dodaje Ewa Węglarowicz-Makowska z prokuratury w Jeleniej Górze.

W ubiegłym roku dolnośląscy prokuratorzy o zagraniczną pomoc prawną występowali blisko 700 razy, najwięcej w kraju. Najczęściej do Niemiec, Wielkiej Brytanii, Ukrainy i Czech. - W przypadku sąsiednich państw pomoc jest realizowana w ciągu pół roku - przyznaje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Liliana Łukasiewicz dodaje, że średnio około roku trwa realizacja wniosków wysłanych do Anglii, Francji, Włoch czy Hiszpanii. Znacznie dłużej trzeba czekać na odpowiedź ze Stanów Zjednoczonych czy krajów azjatyckich.

Natomiast bardzo sprawnie przebiega współpraca ze śledczymi z Niemiec. Nie zawsze trzeba wszystkie zapytania kierować drogą oficjalną, czasem można nawet telefonicznie.

Współpraca: RS, MAR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska