Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator wyleciał za jazdę po pijaku. Po 9 latach...

Marcin Rybak
Prometeusz P. przez wiele lat unikał pojawiania się w sądzie dyscyplinarnym. Ostatecznie wyrzucili go w grudniu 2015 roku
Prometeusz P. przez wiele lat unikał pojawiania się w sądzie dyscyplinarnym. Ostatecznie wyrzucili go w grudniu 2015 roku Przemek Swiderski/Polskapresse
Prawie dziewięć lat trwała procedura usuwania ze służby prokuratora złapanego na prowadzeniu samochodu po alkoholu.

Wrocławski prokurator Prometeusz P. został dyscyplinarnie usunięty z korporacji w grudniu ubiegłego roku. Powód? W lutym 2007 r. złapano go na prowadzeniu auta podwpływem alkoholu. Czyli na przestępstwie. Przeszło osiem lat Prometeusz P. był prokuratorem, choć zawieszonym. Przeszło osiem lat brał więc pół prokuratorskiej pensji. Ile to było? Nie wiemy. W oparciu o rozmowy z ludźmi, którzy znają prokuratorskie zarobki, te pół pensji można oszacować na przeszło 3 tys. złotych.

Dlaczego tak długo trwała procedura usuwania z zawodu człowieka złapanego na przestępstwie? Od 2007 do 2011 r. prowadzona była sprawa karna: śledztwo i proces.

Dlaczego tak długo? Bo sprawa była skomplikowana. Prometeusz P. jechał oplem astrą. Na ul. Kościuszki uderzył w znak drogowy i uszkodził trzy samochody. Wysiadł nachwilę i pojechał dalej. Świadkowie zapisali numer rejestracyjny i policjanci pojechali do domu - jak się okazało - prokuratora. Ten w wydychanym powietrzu miał 2,4 promila alkoholu. Ale przekonywał, że jechał trzeźwy, a napił się po powrocie do domu. W śledztwie i w sądzie musieli ocenić, ile alkoholu miał za kierownicą. Wyszło, że co najmniej 1,4 promila. Stąd długi proces. Wyrok zapadł dopiero w 2011 roku.

Ruszyło postępowanie dyscyplinarne przed sądem dla prokuratorów. Pan P. unikał go, składał zwolnienia lekarskie. Gdy sąd zdecydował o przebadaniu go przez biegłych lekarzy, nie przyszedł na badania. Przez jakiś czas nie było wiadomo, gdzie mu dostarczać wezwania.

W lutym 2014 r. po raz pierwszy opisaliśmy tę historię. Przełom nastąpił kilkanaście miesięcy później. W sierpniu ubiegłego roku Prometeusz P. sam zrezygnował z pracy w prokuraturze. Został zwolniony z powodu rezygnacji 31 sierpnia 2015 r. Ale nie wstrzymało to postępowania dyscyplinarnego. Sąd w połowie grudnia usunął - zwolnionego już prokuratora - raz jeszcze. Tym razem dyscyplinarnie.

- Mógł tak zrobić. Oceniał czyn popełniony przez prokuratora. Uznał winę i rozstrzygnął o karze. Wcześniejsza rezygnacja nie ma wpływu na ten wyrok - mówi prokuratorski związkowiec Jacek Skała znający dyscyplinarną procedurę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska