Muszę przyznać, że ten swoisty coming out zrobił na mnie duże wrażenie. Nie tyle ze względu na krytyczną ocenę jakości władzy sprawowanej przez układ rządzący Wrocławiem. Już wcześniej Dutkiewicz dawał sygnały, że działania jego następcy pozostawiają wiele do życzenia. Bardziej uderzające było nazwanie Jacka Sutryka – projektem. Rodzajem przedsięwzięcia, które ktoś zaplanował, a następnie rozpoczął realizację.
Z wypowiedzi Dutkiewicza wnioskujemy, że sprawy nie poszły w kierunku, który zaplanowano i dziś, poza tym, że trzyma za niego kciuki, nie ma nic więcej do powiedzenia. Robi to zresztą, bo taki jest interes miasta, a nie jego pomazańca. Takie przedmiotowe potraktowanie prezydenta ma daleko idące konsekwencje i nasuwa wiele ważnych pytań. Na część z nich odpowiedzi znamy, inne wymagają uszczegółowienia. Są również takie, które pojawiają się teraz, a odpowiedź na nie ma kluczowe znaczenie dla decyzji, którą mieszkańcy Wrocławia podejmą za mniej niż rok.
Jeżeli Jacek Sutryk był czyimś projektem, to jakie są jego rzeczywiste kompetencje, a na ile jest rodzajem stworzonego na potrzeby określonej grupy interesu, wizerunkowym produktem? Dalej, czy można wierzyć w to co mówi i ile jest w tym kreacji, a ile rzeczywistej troski o sprawy miasta. Czy powtarzające się błędy, nagłaśniane afery i nierozwiązane problemy mieszkańców nie są dowodem tego, że prezydentowi brak menadżerskich właściwości? W końcu kogo i jak rozliczyć za niepowodzenie „projektu”? Tego, który był jego twarzą i nie spełnił oczekiwań, czy tych którzy go zaprojektowali?
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?