Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Sutryk chce tramwaju wodnego. Przed wojną na Odrze niemal tworzyły się korki (ZDJĘCIA)

Jerzy Wójcik
Jerzy Wójcik
Po raz kolejny wrócił we Wrocławiu pomysł na stworzenie tramwaju wodnego. Tramwaju, który działał jeszcze w przedwojennym Breslau, a także przez kilka lat po wojnie. Następnie regularne kursy zostały zastąpione przez kursy statków wycieczkowych i tak jest do dziś. Tymczasem parowe tramwaje wodne działały w mieście już przed I wojną światową. Stanowiły wówczas dobry środek transportu, a i mieszkańcy nie byli tak zabiegani jak dziś i nie potrzebowali się dostać w ciągu kilkunastu minut z jednego końca miasta na drugi.

Zdaniem części specjalistów tramwaj wodny to doskonałe uzupełnienie komunikacji miejskiej, raczej nie ma możliwości, by konkurował on z szybkością przejazdu zwykłego tramwaju po wydzielonym torowisku.

- W warunkach wrocławskich ten środek transportu na Odrze sprowadza się dziś tylko do wycieczek - tłumaczył portalowi GazetaWroclawska.pl dr Bogusław Molecki, były pracownik Zakładu Logistyki i Systemów Transportowych Politechniki Wrocławskiej. - Próbowaliśmy kiedyś policzyć, czy opłacałoby się uruchomić żeglugę jako stały element transportu miejskiego. Powstała nawet praca dyplomowa. Wnioski były nieubłagane: to jest nieopłacalne i mogłoby zostać wprowadzone tylko na nielicznych trasach. Dodaje, że komunikacja zbiorowa musi być szybka, umożliwiać łatwą wymianę pasażerów w krótkim czasie, tymczasem takie jednostki mają jeden wąski trap, przy którym wymiana dużej grupy pasażerów trwałaby nawet pół godziny.

Poza tym naukowiec zaznacza, że podróż tramwajem wodnym trwa zbyt długo. Jest dużo śluz, a każda przeprawa przez nią to zwłoka w podróży. - W efekcie z Kozanowa do zoo wcale nie byłoby szybciej dostać się tramwajem wodnym niż lądowym - wyjaśnia Bogusław Molecki.

Przed II wojną, gdy czas dotarcia w dane miejsce nie był aż tak istotny jak dziś, kursowały statki motorowe m.in. o nazwach: Sommerstraum, Wintermärchen I, Graf Hatzfold, Möwe. Wytyczonych było kilka podstawowych tras. Statki płynęły z przystani przy Hali Targowej, przez śluzę Piaskową, Mieszczańską na Osobowice; z przystani Zwierzynieckiej przez Kanał Miejski na Osobowice oraz z Hali Targowej przez Bartoszowice do przystani Wilhelmshafen, gdzie była też restauracja, a właściwie przedsiębiorstwo rozrywkowo-rekreacyjne (obecnie okolice ul. Braci Gierymskich, naprzeciw Wyspy Opatowickiej). Regularne kursy tramwajów wodnych zlikwidowano po II wojnie światowej, w latach 50. XX wieku.

Zobaczcie na archiwalnych zdjęciach jak mieszkańcy Breslau przemieszczali się tramwajami wodnymi po mieście. Zainteresowanie było na tyle duże, że w okolicach dzisiejszego nabrzeża i bulwaru Xawerego Dunikowskiego tworzyły się wręcz korki na wodzie. Czy dziś da się przywrócić regularne kursy tramwajów wodnych i przekonać wrocławian do tego sposobu przemieszczania się po mieście? To mocno dyskusyjna sprawa. Na pewno miałoby natomiast sens rozbudowanie oferty rzecznej dla turystów, bo dla nich czas przemieszczania się po rzece nie jest aż tak istotny.

ZOBACZ TEŻ:

To były hity późnego PRL-u i początku lat 90-tych. Pamiętaci...

W czasach gdy nie było Tindera, a internet był rarytasem, ci którzy nie mogli znaleźć drugich połówek "w realu" poszukiwania bratniej duszy na dłużej lub krócej prowadzili na łamach gazet. Zobaczcie autentyczne ogłoszenia matrymonialne z wrocławskich gazet sprzed 20 lat.

Tinder offline, czyli ogłoszenia matrymonialne z gazet sprzed 20 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska