MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomysł na słony biznes

Marcin Walków
Od lewej: Marta i Zbigniew Frąckowiakowie oraz Marek Długozima, burmistrz, na otwarciu groty solnej
Od lewej: Marta i Zbigniew Frąckowiakowie oraz Marek Długozima, burmistrz, na otwarciu groty solnej Urząd Miejski w Trzebnicy
Pierwszy raz w grocie solnej byli 12 lat temu podczas wczasów w Karpaczu. Od razu im się spodobało do tego stopnia, że zapragnęli mieć kiedyś własną. I udało się! Zbigniew i Marta Frąckowiakowie w grudniu otworzyli własną grotę solną w Trzebnicy. To pierwsze takie miejsce w mieście. – Trzymaliśmy kciuki, żeby nikt nas nie wyprzedził – śmieje się pani Marta. W uzdrowiskowej niegdyś Trzebnicy brakowało takiego miejsca. Bo choć wydrukowali ledwie kilka ulotek, ich wspólne przedsięwzięcie cieszy się dużym zainteresowaniem.

Szukali zdrowia, znaleźli pomysł na biznes
A zaczęło się od problemów z górnymi drogami oddechowymi u pana Zbigniewa i poszukiwania wyciszenia i relaksu u pani Marty.

– Wchodzi się do groty, gdzie panuje półmrok. Człowiek inaczej oddycha, kładzie się na leżaku i zasypia. 50 minut w grocie solnej to jak trzy dni nad morzem – opowiada pan Zbigniew.
Razem z żoną odwiedzali różne groty, przede wszystkim w Karpaczu, Kudowie-Zdroju, ale też w Czechach, wracając z nart. Zawsze wykorzystywali okazję, by podpytać właścicieli o to, jak swoje groty konstruowali, skąd przywozili sól, na co pomaga, jakie ma właściwości terapeutyczne.

– Mgiełka solankowa z Zabłocia ma najwięcej jodu, a kamienna sól z Kłodawy dużo minerałów i pierwiastków – tłumaczy pan Zbigniew. Gdy już zdecydowali się, że taką grotę otworzą w Trzebnicy, informacji pochłaniali jeszcze więcej. Przyznać trzeba, że pan Zbigniew na soli zna się jak mało kto – i to wcale nie z książek. Z zawodu jest kucharzem. – Zupy nigdy nie przesoliłem – śmieje się.
To pan Zbigniew samodzielnie konstruował grotę w Trzebnicy. Zajęło mu to około 7 miesięcy pracy do późnego wieczora. Do domu wracał czasem nawet po północy. A było co układać. Na jednej ze ścian – sól z Kłodawy w bryłach. Na drugiej – różowa sól z Pakistanu. Na podłodze wysypana gruboziarnista sól z Morza Martwego. Gdyby ją całą zważyć, wyszłoby kilkanaście ton.

– Gdy na ścianie ułożyłem kamienie solne, zacząłem czuć moc tej groty. W ogóle nie dokuczało mi zmęczenie, choć pracowałem po kilkanaście godzin na dobę – opowiada konstruktor. Żona dzwoniła do niego, żeby wracał już do domu… – A ja ciągle siedziałem w tej grocie – śmieje się.

Pani Marta nie miała jednak pretensji, bo spełniali wspólne marzenie. Z zawodu jest fryzjerką, prowadzi własny salon. – Klientki przyjeżdżają do niej nawet 30 km. A mężczyźni mówią, że jak ostrzyże, to wystarczy dłonią przejechać i włosy się same układają – chwali ją mąż.

Mają determinację, pasję i zdolnego syna
Teraz, gdy grota solna już stoi i działa tak, jak tego chcieli pomysłodawcy, państwo Frąckowiakowie nie zwalniają tempa.
– Prowadzimy grotę solną i salon fryzjerski, a to pochłania dużo czasu, jeśli chcemy, by nasi klienci byli zadowoleni – opowiada Marta Frąckowiak.
Na co dzień mieszkają pod Trzebnicą. Nie lubią mówić o sobie, wolą opowiadać o ich wspólnym przedsięwzięciu.
Rodzinę Frąckowiaków dobrze zna Marek Długozima, burmistrz Trzebnicy.

– Jestem pod ogromnym wrażeniem, że tak młodzi ludzie potrafią z pasją i determinacją odnaleźć sposób na życie. Ta grota wpisuje się w nasze starania o przywrócenie statusu uzdrowiska dla Trzebnicy – mówi Długozima. I dodaje też, że mają zdolnych syna Marcela i Macieja. – Marcel gra na skrzypach i pięknie śpiewa. A mama pana Zbyszka piecze przepyszne torty. Wiem, bo próbowałem – uśmiecha się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska