Szukali zdrowia, znaleźli pomysł na biznes
A zaczęło się od problemów z górnymi drogami oddechowymi u pana Zbigniewa i poszukiwania wyciszenia i relaksu u pani Marty.
– Wchodzi się do groty, gdzie panuje półmrok. Człowiek inaczej oddycha, kładzie się na leżaku i zasypia. 50 minut w grocie solnej to jak trzy dni nad morzem – opowiada pan Zbigniew.
Razem z żoną odwiedzali różne groty, przede wszystkim w Karpaczu, Kudowie-Zdroju, ale też w Czechach, wracając z nart. Zawsze wykorzystywali okazję, by podpytać właścicieli o to, jak swoje groty konstruowali, skąd przywozili sól, na co pomaga, jakie ma właściwości terapeutyczne.
– Mgiełka solankowa z Zabłocia ma najwięcej jodu, a kamienna sól z Kłodawy dużo minerałów i pierwiastków – tłumaczy pan Zbigniew. Gdy już zdecydowali się, że taką grotę otworzą w Trzebnicy, informacji pochłaniali jeszcze więcej. Przyznać trzeba, że pan Zbigniew na soli zna się jak mało kto – i to wcale nie z książek. Z zawodu jest kucharzem. – Zupy nigdy nie przesoliłem – śmieje się.
To pan Zbigniew samodzielnie konstruował grotę w Trzebnicy. Zajęło mu to około 7 miesięcy pracy do późnego wieczora. Do domu wracał czasem nawet po północy. A było co układać. Na jednej ze ścian – sól z Kłodawy w bryłach. Na drugiej – różowa sól z Pakistanu. Na podłodze wysypana gruboziarnista sól z Morza Martwego. Gdyby ją całą zważyć, wyszłoby kilkanaście ton.
– Gdy na ścianie ułożyłem kamienie solne, zacząłem czuć moc tej groty. W ogóle nie dokuczało mi zmęczenie, choć pracowałem po kilkanaście godzin na dobę – opowiada konstruktor. Żona dzwoniła do niego, żeby wracał już do domu… – A ja ciągle siedziałem w tej grocie – śmieje się.
Pani Marta nie miała jednak pretensji, bo spełniali wspólne marzenie. Z zawodu jest fryzjerką, prowadzi własny salon. – Klientki przyjeżdżają do niej nawet 30 km. A mężczyźni mówią, że jak ostrzyże, to wystarczy dłonią przejechać i włosy się same układają – chwali ją mąż.
Mają determinację, pasję i zdolnego syna
Teraz, gdy grota solna już stoi i działa tak, jak tego chcieli pomysłodawcy, państwo Frąckowiakowie nie zwalniają tempa.
– Prowadzimy grotę solną i salon fryzjerski, a to pochłania dużo czasu, jeśli chcemy, by nasi klienci byli zadowoleni – opowiada Marta Frąckowiak.
Na co dzień mieszkają pod Trzebnicą. Nie lubią mówić o sobie, wolą opowiadać o ich wspólnym przedsięwzięciu.
Rodzinę Frąckowiaków dobrze zna Marek Długozima, burmistrz Trzebnicy.
– Jestem pod ogromnym wrażeniem, że tak młodzi ludzie potrafią z pasją i determinacją odnaleźć sposób na życie. Ta grota wpisuje się w nasze starania o przywrócenie statusu uzdrowiska dla Trzebnicy – mówi Długozima. I dodaje też, że mają zdolnych syna Marcela i Macieja. – Marcel gra na skrzypach i pięknie śpiewa. A mama pana Zbyszka piecze przepyszne torty. Wiem, bo próbowałem – uśmiecha się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?