Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant udusił żonę. Był o nią chorobliwie zazdrosny

Katarzyna Kijakowska
archiwum Polska Press
Byli małżeństwem od 6 lat. Mieli dwoje małych dzieci. Co stoi za dramatem Estery i Krzysztofa?

Prawdziwy dramat rozegrał się w minionym tygodniu w bloku przy ul. Krzywoustego w Oleśnicy. W czwartek, w jednym z mieszkań odkryto zwłoki Estery D. Prawdopodobnie, na oczach dwójki malutkich dzieci, zamordował ją mąż policjant. 36-letni Krzysztof D. kilka godzin po popełnieniu zbrodni próbował popełnić samobójstwo.

Estera i Krzysztof pobrali się sześć lat temu. Ona przyjechała do Oleśnicy z Bytomia, w tym dolnośląskim mieście nie miała rodziny. Jej mama mieszka za granicą. Z pozoru żyli jak wszyscy. Ale nasi rozmówcy podkreślają, że to było małżeństwo pełne pozorów. - Krzysiek był o Esterę chorobliwie zazdrosny. To co wyprawiał było nie do zniesienia - opowiada nam jeden ze bliskich znajomych rodziny.

- Ona nie mogła praktycznie nic. Nie mogła wyjść sama nawet do fryzjera, a jak już wyszła, to później tak czy siak była awantura - słyszymy. - Mimo że pracowała była rozliczana z każdego grosza. Doszło do tego, że miała ustaloną dzienną stawę, którą mogła wydać na życie, nie mówiąc o tym, że nie miała prawa kupić nic dla siebie. To było nie do pomyślenia. Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że domu D. od dawna dochodziło do rękoczynów. - O czym doskonale wiedzieli sąsiedzi, znajomi i rodzina - odsłania kulisy życia zmarłej kobiety.

- Estera się go bała. Bała się też odejść, bo tak naprawdę musiałaby z Oleśnicy wyjechać, zacząć wszystko od nowa. Czy możliwe, że kobieta miała romans, o którym dowiedział się chorobliwie zazdrosny mąż? - To bzdura, że miała kogoś jak piszą niektórzy życzliwi - słyszymy. - Ona żyła jak w klatce. Nic bez jego zgody nie mogła zrobić. W domu on rządził, sprawdzanie telefonu, Facebooka było na porządku dziennym. Z naszych informacji wynika, że na początku października kobieta podjęła decyzję, by odejść od męża. - Od tamtej pory zaczęło się piekło - relacjonuje nasz rozmówca. - W domu non stop były awantury, ona już całkiem była na “smyczy” a jeszcze ktoś życzliwy puścił plotkę, że ma kogoś i wtedy Krzysiek oszalał z zazdrości.

Krzysztof D. był policjantem. Pracował w komisariacie Wrocław - Ołbin. Z Esterą mieli dwójkę dzieci. 6-letniego Kordiana i 2-letnią Anię. Jeszcze w czerwcu ich mama przesłała nam zdjęcie swoich pociech i męża. Ukazało się w gazecie. Miało być niespodzianką dla pana Krzysztofa z okazji Dnia Ojca. Pani Esterze na tej niespodziance zależało. - Mąż się ucieszy - pisała do nas.

Co zatem wydarzyło się tej feralnej nocy? W środę wieczorem Krzysiek zawiózł dzieci do swojej mamy. O 4 nad ranem zadzwonił do znajomego z informacją, że udusił żonę. To on wezwał policję. Funkcjonariusze wyważyli drzwi. Estera D. już nie żyła. Leżała w pokoju dzieci. Krzysztof zniknął. - Ze wstępnych oględzin wynika, że kobieta została uduszona - mówi Aneta Świtała, prokurator Rejonowy w Oleśnicy.

Rozpoczęły się poszukiwania Krzysztofa. Po kilku godzinach okazało się, że około 8. rano mężczyzna rzucił się pod pociąg w Sokolnikach Wielkich. Zauważył go jednak maszynista i zaczął hamować.

Mężczyzna przeżył, ale w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala we Wrocławiu. Ze względu na stan, w jakim znajduje się policjant, nie można było go przesłuchać. Na razie nie usłyszał więc żadnych zarzutów.

ZOBACZ TAKŻE: POLICJANCI WYWIEŹLI DO LASU BEZDOMNEGO, ZMARŁ Z WYCHŁODZENIA

_Przed wałbrzyskim sądem rozpoczął się proces dwóch policjantów, których prokuratura oskarżyła o nieumyślne spowodowanie śmierci bezdomnego. Jak ustalono w śledztwie, funkcjonariusze mieli go zgodnie z procedurą odwieźć do odpowiedniej placówki dla bezdomnych, ale w międzyczasie dostali wezwanie do innego zdarzenia, więc pozostawili go na terenie kompleksu leśnego.

- Mimo trudnych warunków atmosferycznych, nie poinformowali odpowiednich służb i nie przewieźli go do odpowiedniej placówki dla osób bezdomnych. Pozostawili go w lesie w stanie wyziębienia, na skutek czego zmarł – mówiła prokurator w trakcie odczytywania aktu oskarżenia. Według śledczych policjanci mieli tuszować sprawę.
Grozi im do pięciu lat więzienia._

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska