MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podpalił bezdomnego, bo ten nie oddał mu zegarka. Jest akt oskarżenia

Kacper Chudzik
Paweł Szuber/Pawla News
Głogowska prokuratura zakończyła postępowanie w sprawie brutalnego zabójstwa, do którego doszło w czerwcu w naszym mieście. Przypomnijmy, że w pożarze bunkra zginął oblany benzyną 69-letni Ryszard W. O dokonanie tej zbrodni oskarżono 29-letniego Sławomira R. Trójka jego kolegów odpowie natomiast za nieudzielenie pomocy.

Tragiczne zdarzenie miało miejsce 21 czerwca. Dzień wcześniej Sławomir R., głogowski bezdomny, wyszedł z więzienia, w którym przebywał cztery miesiące za kradzieże. Wraz z grupką znajomych pił alkohol, by uczcić odzyskanie wolności. Wtedy właśnie postanowił odwiedzić Ryszarda W., u którego przed pójściem do więzienia zostawił zegarek oraz prowadnicę do piły. 69-latek cierpiący na niedowład nóg przebywał w bunkrze przy ul. Piastowskiej.

- Sławomir R. wszedł do środka z Łukaszem B. Gdy okazało się, że 69-latek nie ma już rzeczy należących do Sławomira R. ten popchnął go i przewrócił na ziemię. Następnie wyzywając wulgarnie chwycił kulę i zaczął bić ofiarę po całym ciele - relacjonuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Potem z Łukaszem B. przeszukali bunkier. Wtedy Sławomir R. znalazł kanister z benzyną. Polał nią leżącego przy łóżku pokrzywdzonego. Benzynę rozlał też po całym pomieszczeniu. Łukasz B. widząc co robi Sławomir R. uciekł z bunkra. Natomiast Sławomir R. rozlał resztę benzyny na progu przy wejściu, a kanister wrzucił do środka. Po chwili wahania zapalił paliwo zapalniczką. Na skutek intensywnego spalania par benzyny, a po chwili wybuchu kanistra, powstała fala uderzeniowa, która spowodowała zatrzaśnięcie drzwi od bunkra - dodaje prokurator.

Zostawili go na pastwę płomieni

Mimo krzyków o pomoc Sławomir R. oraz reszta jego znajomych uciekła pozostawiając płonącego mężczyznę na pastwę ognia. Pobity, niepełnosprawny człowiek nie był w stanie sam wydostać się ze śmiertelnej pułapki. Pomocy zaczął wzywać inny mężczyzna, który po chwili zauważył dym wydobywający się z bunkra. Usłyszał go przejeżdżający w okolicy rowerem głogowianin. Wyważył drzwi do bunkra kopniakiem i wszedł do środka. Gdy zobaczył okrutnie zmaltretowanego płomieniami 69-latka, zadzwonił po służby ratunkowe. Na pomoc było już jednak za późno. Ryszarda W. przetransportowano śmigłowcem do szpitala w Nowej Soli. Mimo szybko udzielonej pomocy, na skutek odniesionych obrażeń ciała w postaci poparzeń III i IV stopnia 100 proc. powierzchni ciała oraz poparzenia płuc pokrzywdzony zmarł w szpitalu następnego dnia rano.

Śledztwo pozwoliło ustalić prawdę

Początkowo okoliczności tragedii w bunkrze przy ul. Piastowskiej nie były znane. Całego zajścia w bunkrze nie widział nikt oprócz ofiary i sprawcy. Prokuratura i policja przeprowadziły wnikliwe śledztwo. Dzięki ustaleniom biegłego w zakresie pożarnictwa ustalono, że do takiego pożaru nie mogło dojść w wyniku przypadkowego zaprószenia ognia. Do wszystkich dotarło, że mieli do czynienia z wyjątkowo brutalnym morderstwem.

Policjanci stanęli na wysokości zadania i już po pięciu dniach znali przybliżony przebieg zdarzenia i zatrzymali potencjalnego sprawcę. Okazało się, że ich podejrzenia są dobre. Sławomir R. przyznał się do winy. Zaprzeczył jednak aby oblał benzyną pokrzywdzonego. Twierdził, że nie myślał co się stanie z Ryszardem, gdy podpali bunkier i potem, gdy nastąpił wybuch. Za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Również jego towarzysze odpowiedzą przed sądem.

- Łukaszowi B., Januszowi M. i Konradowi P. postawiono zarzuty nieudzielenia pomocy poszkodowanemu, pomimo, iż znajdował się on w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia. Konrad P. czynu dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa - mówi Liliana Łukasiewicz. - Mężczyźni przyznali się do popełnienia przestępstwa. Złożyli też wyjaśnienia na temat przebiegu zdarzenia. Dwóm z nich grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Konradowi P. do 4 lat i 6 miesięcy z uwagi na recydywę.

W stosunku do Konrada P i Łukasza B. początkowo stosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru Policji. Oskarżeni szybko jednak zostali aresztowani do innej sprawy. Januszowi M. od razu trafił do zakładu karnego celem odbycia kary pozbawienia wolności orzeczonej we wcześniejszej spawie.

Sprawą podpalenia Ryszarda W. zajmie się Sąd Okręgowy w Legnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska