Spis treści
"Lekarz poprosił o rozmowę bez świadków"
Partner i przyjaciółka pani Katarzyny (nazwisko do wiadomości redakcji) mieli usłyszeć od lekarzy z oddziału ginekologicznego placówki przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu, że podczas cesarskiego cięcia, przecięto jej jelito grube.
– Lekarz poprosił partnera pacjentki, Grzegorza, o rozmowę bez świadków. Przyznał, że doszło do błędu, który teraz lekarze będą starali się naprawić. Kobieta była trzy tygodnie w śpiączce farmakologicznej. W tym czasie przeszła sepsę. Gdy została wybudzona, okazało się, że zszyte jelito nie podejmuje pracy i wciąż pęka. Pacjentce już kilkukrotnie otwierano powłoki brzuszne, próbując naprawić błąd, czego efektem jest zmasakrowane ciało – opowiada Gazecie Wrocławskiej przyjaciółka rodziny, która woli pozostać anonimowa.
Zobacz też:
Urodzone bliźniaki są w dobrym stanie, ale pani Katarzyna nie miała z nimi kontaktu. W domu na pacjentkę czeka jeszcze dwoje małych dzieci, którymi opiekuje się jej partner.
– Ona sama kontaktuje się z nami przez Messengera, wysyła rozpaczliwe nagrania i dramatyczne zdjęcia. Twierdzi, że sama wyciera płyny z brzucha podręcznym papierem toaletowym. Baliśmy się, że dziewczyna nie przeżyje tygodnia. Za chwilę maluszki opuszczą szpital, a Grzegorz może tego wszystkiego nie udźwignąć – opowiada przyjaciółka rodziny
Błąd medyczny czy nieszczęśliwy wypadek?
– Lekarze początkowo przyznali się do winy i potwierdzili błąd medyczny. Zrobili to jednak na osobności – mówi nam przyjaciółka rodziny.
Partnerka pana Grzegorza zorganizowała zrzutkę i opublikowała ją na facebooku. Opisała sytuację ze swojej perspektywy. Pod tym linkiem możecie wspomóc rodzinę – > > > KLIK < < <.
Zobacz też:
– Ordynator dowiedział się o tej zrzutce i twierdzi, że Kasia wypisuje bzdury. Podszedł do mojej partnerki w szpitalu i zaczął ją straszyć. „Niech pani nikomu o tym nie mówi”, miał do niej mówić – podaje pan Grzegorz.
Szpital: Nie doszło do żadnego błędu
Kierownik oddziału ginekologiczno-położniczego w szpitalu przy ul. Kamieńskiego wypowiedział się dla Gazety Wrocławskiej anonimowo. Twierdzi, że do żadnego błędu medycznego nie doszło, ale w związku z bogatą historią medyczną pacjentki, ryzyko powstania komplikacji po cesarskim cięciu było ogromne.
– Kobieta miała już cesarskie cięcie. Dodatkowo otwierano jej brzuch przez zapalenie wyrostka powikłane z sekcją jelita cienkiego i grubego. Dodatkowo miała kiedyś laparoskopowe usunięcie kamieni z nerek. Każde następne „otwarcie” jamy brzusznej to bardzo duże ryzyko, o czym pacjentka została dobrze poinformowana i ostrzeżona. Cięcie wykonywał mój bardzo doświadczony operator. Nie uszkodził jelita, o żadnym nacięciu nie ma mowy – mówi kierownik oddziału.
Lekarz dodał, że do uszkodzenia narządu mogło dojść samoistnie.
– Jeśli ma się taką bogatą przeszłość operacyjną trzeba się liczyć z tym, że każda następna operacja może skończyć się tragicznie. My zawsze pacjentki uprzedzamy o skutkach, a potem odpowiedzialność spada na lekarzy – dodaje.
Zobacz też:
Dokumentacja medyczna powinna wyjaśnić problem
Rodzina pacjentki nie chciała oskarżać lekarza, który ją operował, ale poprosiła o udostępnienie dokumentacji medycznej.
– Codziennie słyszałem co innego. Raz, że jelito się skleiło, a raz, że wszystko jest z nim w porządku. Gdy dowiedziałem się, że mogę poprosić o dokumentację medyczną, nie została mi ona wydana. Usłyszałem, że zostanie mi wręczona po wypisie, lecz ten nie następuje – mówi Gazecie Wrocławskiej pan Grzegorz.
Z jego relacji wynika, że personel szpital stanowczo odmawia przekazania mu dokumentacji medycznej partnerki. Ta może być bowiem udostępniona tylko przy wypisie lub na wniosek prokuratury albo kancelarii prawnej. Rodzina pani Katarzyny jest w kontakcie z jedną z kancelarii, która napisała już pismo o wydanie dokumentów.
– Chcemy działać szybko i skutecznie, ponieważ obawiamy się, że dokumentacja zostanie zmieniona – mówi przyjaciółka rodziny.
Szpital wyjaśnia.
– Dokumentacja jest elektroniczna. Zamieszczonych tam wpisów nie można wyrzucać. Nawet jeśli zostanie ona zmieniona, poprzednie wpisy są nieusuwalne i nie znikną w żadnym wypadku. Wydrukowana historia pobytu pacjentki w szpitalu z pełnym wyjaśnieniem jest możliwa do wglądu przez osobę do tego uprawnioną. Oszczercze słowa o fałszowaniu dokumentacji są tu nie na miejscu – mówi nam kierownik oddziału.
Jaki jest stan pacjentki?
W przypadku pani Katarzyny kłopot był z gojeniem się ran. Co tydzień zmieniano jej opatrunek. Stopniowo zamykano ranę i jest duża szansa, że pacjentka niebawem wyjdzie ze szpitala. Jej ogólny stan jest dobry, wygląda na zdrową. Placówka podkreśla, że dobrze traktuje panią Katarzynę.
– Pacjentka przebywa na sali dwuosobowej z własną łazienką. Nie kładziemy tam żadnej innej kobiety, aby nie utrudniać procesu gojenia ran. Jej stan był na początku bardzo zagrożony. Rozdarcie jelita zawsze ma w sobie duże ryzyko powikłań. Przebywała w śpiączce farmakologicznej przez kilka tygodni. Jej kondycja fizyczna poprawia się jednak z dnia na dzień. Naszą rolą jest pomaganie i to czynimy. Nic nie chowamy pod dywan – dodaje kierownik oddziału.
Rodzina pacjentki zgłosiła również sprawę na policję. Szczegóły poznamy wkrótce.
Zobacz także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?