Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po kanapki do piekarni

Kacper Chudzik
Firma A. Boruty i L. Malanowskiego idzie z duchem czasu

Jeśli wasi znajomi w pracy wyciągają smakowicie wyglądające kanapki, jest spora szansa, że pochodzą one z piekarni Boruta i Malanowski z ul. Mickiewicza. Wprowadzone tam niedawno nowe produkty robią furorę wśród głogowian. Szczególną popularnością cieszą się właśnie świeże, robione na miejscu kanapki, po które ludzie przyjeżdżają nawet z innej części miasta.

- Już wcześniej myśleliśmy, że przy piekarni przydałby się ekspres do kawy i takie śniadania. Świeży, pieczony na miejscu chlebek idealnie nadaje się na kanapki. To jest dosyć wygodne dla ludzi, którzy przechodzą obok naszego sklepu w drodze do pracy i mają mniej czasu na szykowanie sobie śniadań. Więc nie muszą biegać dodatkowo po sklepach warzywnych i samemu ich szykować. U nas kupuje świeże kanapki i śniadanie gotowe - mówi Andrzej Boruta, współwłaściciel piekarni.

Wybór jest spory. Każdego dnia można kupić kilkanaście rodzajów kanapek. Wśród nich są kanapki z: jajkiem, jajecznicą, szynką, serem, rukolą, serem pleśniowym i żurawiną, mieszanką warzyw itp. Jednak nie tylko one przypadły do gustu klientom.

- Jak tylko pojawiły się tam ciasteczka z żurawiną, od razu się w nich zakochałam. Mogę jeść je bez końca. Na szczęście mąż w tym pomaga, więc nie zjadam wszystkiego sama - śmieje się głogowianka Anita Grzelak.

Nie tylko jednak asortyment sklepu przy piekarni się zmienił. Również jej wygląd zyskał na nowoczesności. Klientów wita teraz odremontowane wnętrze. Jest też miejsce, przy którym można usiąść, zjeść i wypić kawę.

Wieść o odnowieniu sklepu oraz oferowanych przez niego towarów szybko rozeszła się po Głogowie, a właściciele z zadowoleniem zauważają większą ilość klientów.

Sklep i piekarnia idą z duchem czasu, co pozwala im konkurować z marketami. Te ostatnie dość mocno dały się we znaki lokalnym piekarniom, których liczba z roku na rok maleje.

- Problemem jest też to, że mocno spadło spożycie chleba. Kiedyś ludzie brali po trzy-cztery bochenki. Teraz biorą pół, albo jeden mały - mówi Andrzej Boruta.- Obawiam się, że liczba piekarni jeszcze spadnie. Ale kilka musi zostać, bo przecież ludzie muszą mieć gdzie kupować świeży chleb, zamiast tego odmrażanego w marketach.

Chleb pieką od lat

Piekarnia Andrzeja Boruty i Leszka Malanowskiego działa w Głogowie od lat. Wcześniej razem z nimi prowadził ją jeszcze Jan Boruta - ojciec pana Andrzeja.

- Zaczynaliśmy w okresie zmian ustrojowych, gdy część zakładów przechodziła w prywatne ręce. Ojciec zasugerował, żebyśmy zadziałali z piekarnią. On się na tym znał, my musieliśmy się poduczyć. Ja na studiach skończyłem odlewnictwo, więc znałem się na pracy przy piecach, ale wkład i temperatury były trochę inne - mówi ze śmiechem Andrzej Boruta. - Kolega kończył z kolei budownictwo. Ale to wystarczyło. Trzeba tylko było zorganizować samochód i zacząć powoli rozwozić chleb.

Jak dodaje jeden z najbardziej znanych głogowskich piekarzy, początki w tamtym czasach były łatwe. Trzy lata można było prowadzić firmę bez żadnych podatków, a interesy były prowadzone za gotówkę.

Firma jest też dość sporym zakładem pracy. W sumie w piekarni i sklepie przy ul. Mickiewicza pracuje blisko 30 osób - piekarzy, kierowców i sprzedawców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska