Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Straszny był z Ciebie oszust, Baronie

Wojciech Koerber
Wakacje! Na dobre nastała pora piknikowa. Wczoraj na Partynicach mieliśmy piknik olimpijski, a - co ciekawe - obchodzimy właśnie 150. rocznicę urodzin barona de Coubertin. To ten człowiek, który wszystkich wokół bezczelnie oszukiwał, wmawiając, że najważniejszy jest udział.

Najważniejszy to jest medal, daje wiele do końca życia, m.in. pieniędzy. A co daje udział? Głównie niedosyt. Otóż Mariusz Jędra, nasz wicemistrz świata i Europy w podnoszeniu ciężarów, po stokroć powtarza, że wszystkie te swoje medale oddałby za jeden, którego nie ma - za olimpijski brąz. I to samo zrobiliby wszyscy inni, którzy brali udział, lecz pudło okazało się zbyt wąskie. Tak, Baronie!

No, ale sympatycznie było, niektórzy przyszli z rodziną bliższą (żona, dzieci), inni z dalszą (kochanka). Tak, Baronie, Wy tam w MKOl-u dobrze wiecie, o czym mówię. Ja, tradycyjnie, musiałem się urwać, by literki poskładać w słowa, a słowa - w zdania. A ludzie wciąż mówili o odwołanym nocnym półmaratonie, bo to zawsze fajnie, gdy komuś innemu coś nie wyjdzie. Zdanie mam w temacie następujące: otóż, niezwykle cienka jest granica między organizacyjnym sukcesem a porażką. Wystarczyło ten bieg puścić, a idę o zakład, że nikt by się nie zgubił. Zresztą o udział głównie chodzi, prawda Baronie? Prawda?!

No i prezydent Dutkiewicz znów pokazał moc. Znalazł winnego i odwołał Biskupa, wysyłając w świat jasny sygnał: uważajcie, następny może być Papież!

I wszyscy byliby szczęśliwi. Wystarczyłoby złapać za metą jednego z pierwszych - ci z przodu nigdy nie narzekają. Powiedziałby: Amazing, wonderful, I love it! Narzekają niekiedy tylko ci z tyłu, no ale oni też by się nie zgubili - w końcu pobiegliby za tymi z przodu…
A więc czego tam zabrakło? Kilku barierek? Nie! Dobrej woli. No i prezydent Dutkiewicz znów pokazał moc. Znalazł winnego i odwołał Biskupa, wysyłając w świat jasny sygnał: następny może być Papież!

Spróbujcie przekonać Justynę Kowalczyk, że najważniejszy jest udział. Właśnie trenuje w górach, ciągnąc za sobą słynną oponę. Piękne zdjęcie ktoś ostatnio wykonał, jak to zgięta i cierpiąca Kowalczykówna w pocie czoła tę oponę na lince taszczy, a przyglądają się jej piłkarze Górnika Zabrze, oparci o barierkę przy bieżni. Trudno wyczuć, czy są przed treningiem, po czy w trakcie. W każdym razie innych gum używają raczej piłkarze na zgrupowaniach, lżejszych o niebo.

A zatem, kończąc, Baronie... Jedna jest tylko u nas w Polsce dyscyplina, co sowicie nagradza przeciętniactwo i sam udział. Futbol właśnie. I tak długo przeciętny ten futbol będzie, jak długo sytuacja się nie zmieni. Bo do czego tu dążyć, skoro wszystko się ma, będąc przeciętnym? A jeśli o całą resztę chodzi, to rzeczywiście liczy się jedynie udział - w podziale medali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska