Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PO BANDZIE: Daj Boże takich "zomowców", jakich mieliśmy kiedyś

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Może dowcip na początek. Stare małżeństwo, on wyciąga viagrę, dzieli pigułkę na czworo, połyka jedną tylko ćwiartkę. Żona, widząc to, wielce zdziwiona: - Co ty robisz?! On: Bo ja chciałem cię tylko pocałować.

Chodzi o to, że co za dużo, to niezdrowo, w pewnym wieku wie się to doskonale. I do takiej konkluzji doszedł Adam Wójcik. A szkoda! To genetyk, typ długowieczny, ma 42 lata, wygląda na 27. Spójrzcie na jego łydkę, podobne mają te lepsze koniki na Partynicach. Też poszedłem mu zaklaskać, zobaczyć 10-tysięczny punkt. Fajny chłopak z tego Skiby, ale czemu nie podał tempo wcześniej?! Oława mógłby złapać piłę w powietrzu, zapakować i się przy tym nie rozsypać, nawet dawał chyba ręką znak, że wyraża taką ochotę. To najnowsze pokolenie dziennikarzy, z red. Kucharskim, mówiłoby, zdaje się, o efektownym alley-oopie.

Obok mnie zasiadło też jednak starsze pokolenie. Mianowicie pojawił się, po części zwiedziony zapachem 2-metrowego tortu, red. Lewandowski. To, jak Wójcik, również stary wyjadacz, niekoniecznie parkietów. Otóż nie ma takiego stołu, przy okazji konferencji prasowych różnego typu, otóż nie ma takiego stołu, którego Lewy nie uznałby za szwedzki. Krótko mówiąc, z każdego można coś podnieść i włożyć sobie do ust. Pocieszny ten nasz Lewy.

Wracam do koszykówki. Wiecie co? Gdy Poznań przyjeżdżał ponad dwie dekady temu, czarowali Kijewski, Torgowski, Marcinkowski, Bogucki, Jecho-rek. Pierwsza piątka Lecha właśnie wyszła, bez googlowania. Barana też pamiętam. I Nodara Korkiję, siwego, łysawego Gruzina, lat pewnie 40, bo za trzy rzucał hakiem. Dziś przyjeżdża jakieś PBG, nikogo nie znam poza nazwiskiem Parzeński i nikt Wójcika nie może zatrzymać. 42-letniego Wójcika grającego profesurę.

Kiedyś Oława to była Gwardia, wróg. Jak Biniu, któremu fani Śląska dokuczali, skandując absurdalne"Jerzy Binkowski, największy zomowiec Polski". Pomógł mu wtedy pewien profesor basketu, poradził koledze, by odpowiadał tak: "Panowie, to jakieś nieporozumienie, wyższy jest Krzysiek Fikiel z Wisły Kraków". Bo Wisła, trzeba to wiedzieć, również była klubem milicyjnym. Aha, pojawił się też gwardyjski trener Adama - Walonis. I jemu kiedyś dokuczali. Gdy siedział- "siwy wstań, siwy wstań!". Gdy się podniósł - "siwy siadaj, siwy siadaj". Nic się trener nie zmienił.

To były czasy. Ta charakterna Gwardia. Pluta i Bacik w Bobrach, Wardach, Szczubiał i Węglorz w Sosnowcu, albo waleczny Górnik: Żywarski, Kiełbik i Buczkowski. Dwaj pierwsi mali, grubi - sorry, pamiętam ich końcówkę, dzieckiem byłem - a ile krwi zawsze napsuli. Denerwowali mnie. A dziś? Dziś to jakaś liga nadbałtycka - Kołobrzeg, Sopot, Gdynia, Stargard, Słupsk, Koszalin, gdzie kiedyś był Doliński, a teraz pewnie jacyś Murzyni, których latem się wymieni. Gdzie Górnik, gdzie Spartakus? Gdzie seniorska Gwardia, która jest podobno jak Armia Czerwona - była, jest i budiet? Więc jakiś czas temu pytają Zeliga, to mój idol był, jakiemu klubowi kibicuje. Mówi, że... Albie Berlin. Dziwią się - jak to, co on bredzi? Wtedy Zelig wyjaśnia: - Tak, Albie. Tam też gra dwóch Polaków.

Więc gdy Wójcik, ten ostatni Mohikanin, rzucił swoje 10 tys. i porwała go tv, w przerwie prezydent Dutkiewicz opuścił Orbitę. I ja mu się nawet nie dziwię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska