Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Miedź prowadziła 2:0, a kończyła w ósemkę

Paweł Witkowski, JG
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne fot. Piotr Krzyżanowski
Miedź w Łęcznej prowadziła już 2:0, ale potem została wykartkowana: straciła trzech zawodników i dwa gole.

Bogdanka Łęczna - Miedź Legnica 2:2
Bramki:
Zuber 45, Kalkowski 69 - Grzegorzewski 19 k., Zasada 30

sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom).

Bogdanka: Prusak - Stefańczyk, Kalkowski, Midzierski, Pielach - Zuber, Sołdecki, Nikitović, Mandrysz (46 Paluch), Renusz - Oziemczuk (68 Ricardinho).

Miedź: Ptak - Wołczek, Bany, Woźniczka, Bartczak - Madejski, Kasperkiewicz, Łuszkiewicz, Nowacki (76 Marciniak), Zasada (62 Tanżyna) - Grzegorzewski (85 Zakrzewski).

żółte kartki: Oziemczuk, Nikitović, Midzierski, Renusz - Bany, Grzegorzewski, Kasperkiewicz, Ptak, Nowacki, Wołczek, Bartczak.

czerwone kartki: Mateusz Bany (38. minuta, Miedź, za drugą żółtą), Grzegorz Bartczak (77. minuta, Miedź, za drugą żółtą), Krzysztof Wołczek (90. minuta, Miedź, za drugą żółtą).

- Sędzia pomógł zremisować gospodarzom? To chyba za mało powiedziane. Od początku starcia między nami a Bogdanką była różnica klas. Takie spotkanie powinno zakończyć się wynikiem 3:0 lub 4:0 dla nas. Ja jeszcze w takim nie uczestniczyłem, żeby pan z gwizdkiem popełniał tyle błędów. Mówię pan, bo nigdy nie nazwę go arbitrem. To był pan przebrany za sędziego - powiedział po zremisowanym 2:2 meczu w Łęcznej kapitan Miedzi Jakub Grzegorzewski. - Wierzę w sprawiedliwość. Jestem przekonany, że ona go dosięgnie i ten pan nie posędziuje przez dłuższy czas - dodał. Legniczanie zremisowali z Bogdanką, mimo że w pierwszych 35 min wygrywali 2:0 i zdecydowanie dominowali na boisku. Sytuacja odwróciła się w 38 min, kiedy sędzia Sebastian Jarzębak po raz drugi w tym meczu ukarał żółtą kartką Mateusza Banego i przyjezdni musieli grać w osłabieniu.

- Nie mamy pretensji do obrońcy. Jego przewinienie nie było na żółtą kartkę. To nie jest jedyna pomyłka pana z gwizdkiem. Mylił się wielokrotnie. Każdy nasz faul był karany kartką, a każda sporna sytuacja była na korzyść gospodarzy. Ten pan wiódł prym na boisku, on wypaczył wynik spotkania. To skandal i każdy kto ten mecz oglądał może to przyznać - powiedział Grzegorzewski.

To po jego golu Miedzianka objęła prowadzenie. Kapitan wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Kamila Oziemczuka na filigranowym Marcinie Nowackim. Gracz gospodarzy za przewinienie został ukarany żółtą kartkę. W 30 min popularny Mały znowu błysnął, tym razem genialnym prostopadłym podaniem. Do piłki dopadł Mariusz Zasada, który wykończył akcję. Wydawało się, że już nic nie przeszkodzi Miedzi w zdobyciu trzech punktów. Jednak festiwal pokazywania kolorowych kartoników rozpoczął arbiter spotkania. Legniczanie żółtko zobaczyli aż 10-krotnie, a mecz kończyli w ósemkę.
Kartką upomniany został też kapitan zespołu. - Zwróciłem uwagę sędziemu, że przy bramce na 1:2 popychany był Grzegorz Bartczak - tłumaczył. Gospodarze kontaktowego gola zdobyli tuż przed zejściem do szatni.

Bartczak debiutu w Miedzi do udanych nie zaliczy. Musiał przedwcześnie opuścić boisko z powodu żółtych kartek. Zobaczył je dwukrotnie w ciągu 120 sekund. W 75 i 77 min. Czerwień otrzymał ponadto Krzysztof Wołczek. Po ukaraniu obrońcy sędzia Jarzębak zakończył spotkanie. - Emocjami, które były dzisiaj, można by obdzielić 10 meczów - powiedział Piotr Rzepka, trener Bogdanki. - Oba zespoły chciały wygrać, a cieszą się nasi rywale, bo pogubiliśmy punkty. W I połowie było widać, kto się przygotowywał do rundy na trawie, a kto w hali. Miedź grała lepiej. Ale później występując w przewadze mogliśmy ten mecz wygrać. Podziwiam zawodników obu drużyn za olbrzymie zaangażowanie, momentami nawet zbyt duże - dodał.
Zimną krew po meczu zachował Bogusław Baniak. Choć podczas spotkania ciężej mu było zachowywać spokój. - Jak się kończy mecz w ośmiu, to nawet remis trzeba szanować. Mieliśmy to spotkanie pod kontrolą do 40 minuty i mogliśmy nawet prowadzić wyżej niż 2:0. Szkoda mi trenera Jacka Zielińskiego, który przejechał pół Polski, by obejrzeć Mateusza Banego w akcji, ale za dużo się nie naoglądał - uciął.

- Jesteśmy zawiedzeni, ale nie załamujemy się. Gramy dalej. Jest jeszcze sporo kolejek do końca sezonu. Wciąż zachowujemy kontakt z czołówką - przekonywał Grzegorzewski. W sobotę pierwsze wiosenne starcie w Legnicy. Miedzianka podejmie Kolejarza Stróże. Niestety będzie musiała sobie radzić bez pauzujących za kartki Banego, Bartczaka i Nowackiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska