Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okrutny morderca stanie przed sądem

Zygmunt Mułek
Fot. Dariusz Gdesz
Łukasz M. (18 lat) zamordował przyjaciółkę swojego nieżyjącego dziadka w tak okrutny sposób, że nawet twardzi policjanci nie mogli patrzeć na zmasakrowane ciało kobiety.

Bandyta bił swoja ofiarę tłuczkiem do ziemniaków. Potem pastwił się nad jej ciałem, niszcząc cztery noże.

Do tej makabrycznej zbrodni doszło 7 listopada 2008 roku. Zabójstwo wstrząsnęła Legnicą. Akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął właśnie do Sądu Okręgowego w Legnicy.

Ofiara Urszula J. nie stroniła od alkoholu. Sąsiedzi i znajomi pamiętają ją jednak jako kobietę o złotym sercu. Swojego kata znała dobrze - często bywał u niej, gdy żył jego dziadek. Kilka miesięcy przed śmiercią przygarnęła go do swojego mieszkania, bo matka chłopaka wyrzuciła go z domu. Ale gdy zaczął wynosić cenne rzeczy, a na koniec pralkę, kazała mu się wynieść.

Policjanci odwracali oczy, widząc, jak zmasakrowane było ciało kobiety.

Łukasz J. zamieszkał w noclegowni. Pod koniec sierpnia minionego roku w jednym z mieszkań przy ul. Jaworzyńskiej pił wódkę z dwiema kobietami. Gdy właścicielka mieszkania kazała mu wyjść, wpadł w szał. Chwycił za nóż kazał się jej rozbierać. Zdemolował meble. Potem rzucił się z nożem na gospodynię. Przerażona kobieta wyskoczyła z balkonu na chodnik. Przeżyła cudem. Nie złożyła doniesienia na policję, więc młodemu bandycie się upiekło.

Kilka miesięcy później Łukasz M. skatował w noclegowni innego bezdomnego. - Zrobił to bez żadnego powodu - mówi Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka legnickiej Prokuratury Okręgowej. - Wpadł w furię i skopał bezbronnego.

Zaczęli się kłócić. Pamięta, że uderzył ją kilka razy nożem.

Feralnego 7 listopada do rana pił wódkę. Pod wieczór, gdy nie miał już z kim się napić, wymyślił, że odwiedzi Urszulę J. Przychodził do niej wcześniej, ale gdy dzwonił domofonem, kobieta nie otwierała mu drzwi. Teraz miał szczęście. Kilka dni wcześniej robotnicy zabrali bramę do renowacji. Zabójca wszedł na czwarte piętro i kopnięciem otworzył drzwi mieszkania swojej znajomej.
Zmasakrowane ciało kobiety znalazła koleżanka, która przyszła ją odwiedzić. Łukasz J., cały wymazany krwią, kilka godzin po morderstwie został zatrzymany na klatce schodowej w innej kamienicy. Spał.

Początkowo przyznał się do zabójstwa. Zeznawał, że Urszula J. uderzyła go w twarz i dlatego wpadł w szał. Zaczęli się kłócić. Pamięta, że uderzył ją kilka razy nożem. Nie wie, czy żyła, gdy wychodził. Później opowiadał, że do mieszkania wszedł razem z kolegą, który miał zabić właścicielkę, jednak ten wątek został wykluczony. Łukaszowi J. grozi dożywocie.

Był poczytalny

Łukasz J. skończył naukę na szkole podstawowej. Biegli ocenili, że jego osobowość cechuje płytka uczuciowość. Młody mężczyzna za nic ma normy społeczne. Stwierdzono u niego zaniedbania szkolne i środowiskowe. Mimo młodego wieku był uzależniony od alkoholu. Upijanie się wyzwalało w nim agresję. Jednak biegli stwierdzili, że w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska