Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt się nie boi i nikt się nie smuci – recenzja "Może morze" we Wrocławskim Teatrze Lalek

Małgorzata Matuszewska
Wrocławski Teatr Lalek zaprasza na "Może morze"
Wrocławski Teatr Lalek zaprasza na "Może morze" Karol Krukowski/Wrocławski Teatr Lalek
Życie trzeba wyciskać jak cytrynę i nie marnować ani chwili. Nie wiem, czy akurat przedszkolaki już muszą wynosić z teatru takie refleksje, ale w „Może morze” Maliny Prześlugi w reżyserii Michała Derlatki dla każdego jest coś dobrego, choć maluchy mogą pogubić się gąszczu treści.

Opowieść o Marchewce (zabawny i dobrze śpiewający Krzysztof Grębski) oraz jego przyjacielu Bałwanie (wzruszający Marek Tatko) to bardzo ładna historia szukania własnego miejsca w życiu (by nie stopnieć, co grozi Bałwanom) i o przyjaźni, takiej na zawsze i za wszelką cenę. Wszystko ma swój początek w lodówce, zamieszkanej przez nieco zaniedbane już warzywa, jajka, kiszony ogórek. Spektakl zaczyna się sprawnym krojeniem marchewki – Sławomir Przepiórka jako kucharz Fred przez całe przedstawienie nie ma łatwego zadania, bo jest właściwie tylko obserwatorem poczynań głównych bohaterów i ich dopełnieniem. Ale aktor poradził sobie świetnie i na premierze szybko opanował dzieci rzucające warzywami na scenę. Fred gotuje zupę (i tę działalność musi ukrywać przed zaprzyjaźnionym Marchewką), a Marchewka opowiada o przyjaźni z Bałwanem (jak to marchewki, jest częścią Bałwana – jego nosem) i o tym, jak Baławana wyprowadził na prostą, a przy okazji sam zrozumiał parę życiowych prawd. Malina Prześluga, autorka sztuki, zawarła w niej dowcipne kwestie, z których pośmieją się rodzice. Część akcji toczy się w salad barze, gdzie uwagę przykuwa Sałatka Grecka (Kamila Chruściel), jej ważność do spożycia nie jest długa. To bardzo zabawna historia, myślę, że spodoba się dzieciom, bo kto z najmłodszych nie lubi Bałwanów? Lodówka i nocna ulica – trasa wędrówki bohaterów, są częścią prostej scenografii Michała Dracza, w której wyróżniają się marzycielskie gwiazdy. Dojrzali widzowie docenią muzykę Igora Gawlikowskiego, inspirowaną, by podkreślić barowy (co prawda salad baru, ale zawsze) nastrój całości, utworami Toma Waitsa. A Marek Tatko śpiewający zabawną wersję piosenki „Wariatka tańczy” Agnieszki Osieckiej, po prostu urzeka dorosłą publiczność.
Wrocławski Teatr Lalek, Malina Prześluga, „Może morze”, reżyseria Michał Derlatka, scenografia Michał Dracz, muzyka Igor Gawlikowski, występują: Krzysztof Grębski, Marek Tatko, Sławomir Przepiórka, Kamila Chruściel, Konrad Kujawski, Irmina Annusewicz. Premiera 14 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska