Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klub Kibiców Niepełnosprawnych Śląska Wrocław działa już 15 lat. Garstka fanów zmieniła mentalność wielkich klubów

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Są wytrwali, pracowici i pełni pasji. Nie straszna im niesprzyjająca pogoda, czy inne przeciwności. Kibicują swojemu ukochanemu Śląskowi od lat.
Są wytrwali, pracowici i pełni pasji. Nie straszna im niesprzyjająca pogoda, czy inne przeciwności. Kibicują swojemu ukochanemu Śląskowi od lat. Archiwum KKN
Wrocławski Klub Kibiców Niepełnosprawnych obchodzi właśnie swoje 15-lecie. Kiedy zaczynali, nikt nie marzył o rzeczywistości, która ma dzisiaj miejsce. To oni przecierali szlaki w dostępności polskich stadionów dla osób z niepełnosprawnościami. Byli zupełnymi pionierami w tym względzie.

Klub Kibiców Niepełnosprawnych to dzisiaj marka we Wrocławiu znana i ceniona. Zresztą, nie tylko w stolicy Dolnego Śląska, ale w całej Polsce. Kiedy 15 lat temu kilku zapalonych piłkarskich kibiców Śląska Wrocław zakładało tę organizację, zapewne nie spodziewali się, że zrewolucjonizują myślenie o kibicowaniu na piłkarskich stadionach przez osoby z niepełnosprawnościami. Zaczynali swoją działalność bowiem w innej epoce mentalnej.

Nie chodzi tylko o mecze i kibicowanie

Wrocławski KKN to nie mury, instytucja, ale wspólnota ludzi, którzy tworzą niezwykłą sieć relacji i przyjaźni. W ślad za pierwszym tego typu stowarzyszeniem w kraju powstało już 20 organizacji zrzeszonych obecnie w Federacji Kibiców Niepełnosprawnych. Ten prekursorski projekt wypłynął na szerokie wody. Dzisiaj kluby kibiców niepełnosprawnych można spotkać w innych miastach. Działają prężnie i łamią kolejne bariery.

- We Wrocławiu zrealizowaliśmy już 30 projektów, które dotyczą aktywizacji społeczno – zawodowej. Czy to wyjazdy na mecze, czy podróże turystyczne. Prowadzimy asystenturę i opiekę wytchnieniową, do tego organizujemy akcje edukacyjne i spotkania. Zorganizowaliśmy ponad 300 wyjazdów kibiców z niepełnosprawnościami – mówi Paweł Parus, jeden z założycieli KKN-u, wieloletni prezes, a obecnie prezes honorowy stowarzyszenia.

Choć pomysł wyszedł od małej grupki, dzisiaj na meczach Śląska Wrocław na trybunach zobaczymy od 100 do 200 osób z niepełnosprawnościami. Podobne grupy zbierają się na meczach w innych miastach takich jak: Warszawa, Poznań, Łódź czy Kielce.

- Ludzie przekonali się, że wrocławska Tarczyński Arena jest dla nich otwarta, dostępna i bezpieczna. Dlatego przychodzą na nią co 2 tygodnie i czują się jak u siebie. Ale KKN to nie tylko mecze we Wrocławiu, czy na wyjazdach. Organizujemy imprezy okolicznościowe, bale, spotkania świąteczne. Jesteśmy dla siebie kimś więcej niż kumplami z trybun – oświadcza P. Parus.

Na ostatnim balu KKN-u bawiło się 80 osób. Projekt założony 15 lat temu jest wciąż żywy, ważny i potrzebny. Ma o wiele większy wymiar niż sportowy.

- Na początku chodziło o to, żeby spotykać osoby z niepełnosprawnościami na stadionie. NA obiekcie przy ul. Oporowskiej było nas może 3 osoby i nikogo więcej. Zaczynaliśmy od zera i pokazaliśmy, że stadion może być dla nas miejscem spełniania życiowej pasji – uśmiecha się Paweł.

15 lat to niedługi okres, ale jednak w mentalności świata sportu i środowiska kibicowskiego minęła epoka. Polskie stadiony wyglądały inaczej z perspektywy osób z niepełnosprawnościami. Wrocław ze stosunkowo nowym obiektem jest tego najlepszym przykładem. Sporo zmieniły Mistrzostwa Europy w 2012 roku.

Jakie jest największe osiągnięcie wrocławskiego KKN-u?

Paweł Parus odpowiada bez zastanowienia:

- Zmiana myślenia. Kiedy 15 lat temu pukaliśmy do różnych klubów, to ze zdziwieniem ludzie pytali, dlaczego kibice niepełnosprawni jeżdżą na mecze wyjazdowe? Po co oni tam? Ale dołączali kolejni sympatycy z różnych miast i dzisiaj zmieniło się podejście. Głowy w wielu miastach zostały otwarte i teraz ludzie traktują nas jak normę. Przeprowadziliśmy szereg szkolenia dla kierowników do spraw bezpieczeństwa, czy delegatów meczowych. Zwiększyliśmy świadomość. Stworzono specjalną funkcję osoby, która jest odpowiedzialna za kibiców niepełnosprawnych.

Procedura uczestnictwa kibiców z niepełnospranościami stała się przejrzysta. Po drodze pokonano wiele problemów i trudności. KKN ścierał się z różnymi poglądami. Niektóre kluby na chęć przyjazdu takich piłkarskich fanów wzruszały ramionami, bo nie wiedziały, co mają z nimi zrobić.

Obecnie wszystko zostało usankcjonowane, a kibice z niepełnosprawnościa w ramach federacji ściśle współpracują z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Aż chce się napisać po 15 latach: Można? Można! Okazuje się, że mnóstwo oddolnych działań organizacji pozarządowych sprawiło, że mecze piłkarskie stały się dostępne dla osób z niepełnosprawnościami. To jest wielki sukces, a iskra wyszła z Wrocławia.

Przyszłość? Pokonać kolejne bariery

Jak rysuje się przyszłość KKN-u? Powiększanie swojej społeczności, troska i opieka nad członkami. Poszukiwanie środków na różne projekty.

- Mamy co robić. Na początku roku pojawiają się zawsze nowe pomysły. Barometr potrzeb się zmienia, zwiększa. My musimy odpowiadać na te potrzeby. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jest nas na polskich stadionach tysiące. Poza tym, na tę chwilę Śląsk świetnie spisuje się w lidze, więc przeżywamy wspaniały okres – oświadcza honorowy prezes wrocławskiego KKN-u.

Wisienką na urodzinowym torcie jest fakt, że członkowie KKN w swojej pasji do sportu i kibicowania zjechali nie tylko Polskę wzdłuż i wszerz, ale i Europę. Byli m.in. we Francji, Macedonii, Słowenii, Austrii, Estonii, na Łotwie, Litwie, Ukrainie, we Włoszech, czy Belgii. Dla nich nie ma ograniczeń i na pewno nie raz nas zaskoczą.

ZOBACZ TAKŻE:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska