Pani Karolina Nawrocka-Kotłubaj w sobotę miała jechać z mężem i dwójką dzieci nad morze niedawno kupioną przyczepą kempingową. Nie pojechali. Bo w środę w nocy ktoś podpalił pojazd, gdy stał na podwórku przy ul. Żeromskiego we Wrocławiu. Przyczepa spłonęła. - Nawet nie zdążyliśmy się nią nacieszyć. Kupiliśmy ją zaledwie tydzień temu. Była używana, chyba komuś przeszkadzała - mówi rozżalona.
Zanim doszło do pożaru przyczepy, na podwórku była głośna awantura najprawdopodobniej wśród dilerów narkotyków. - Sąsiedzi wezwali policję. Gdy przyjechał radiowóz, ci ludzie uciekli, a policjanci dość szybko przestali ich gonić. Jakiś czas potem około godziny drugiej przyczepa zaczęła się palić - relacjonuje jej właścicielka.
Pani Karolina o zdarzeniu powiadomiła następnego dnia policję, która według niej, nie przejęła się zbytnio sprawą. - Około godz. 3 policja dostała sygnał od straży pożarnej o pożarze przyczepy kempingowej. Strażacy znaleźli w środku butlę gazową. Przypuszczają, że mogło dojść do jej rozszczelnienia. Ale ostatecznie biegły oceni, co było przyczyną pożaru - informuje mł. aspirant Łukasz Dutkowiak z zespołu prasowego policji we Wrocławiu.
Jednak właściciele przyczepy są pewni, że ktoś celowo podpalił ich pojazd. Jeden z sąsiadów widział nawet przez okno, jak jakiś mężczyzna polewał czymś przyczepę i uciekał.
Pani Karolina przeprowadziła własne dochodzenie, przeglądając nagrania z monitoringu feralnej nocy ze sklepów w pobliżu. Widać na nich, jak do bramy łączącej podwórko z ulicą wbiega jakiś mężczyzna, a potem szybko z niej ucieka na ulicę wraz z kolegą. Dzieje się to w czasie gdy zaczął się pożar przyczepy.
- Jeśli ta pani ma jakieś informacje, które pomogą wyjaśnić tę sprawę, to niech przekaże je policji. Każdy wątek będzie sprawdzany - zapewnia Łukasz Dutkowiak.
Pani Karolina wszystko już opowiedziała policjantom. Jej zdaniem podpalenie przyczepy było próbą zastraszenia mieszkańców i pokazania "kto tu rządzi" przez grupę osób związanych ze środowiskiem narkotykowym. Tym bardziej, że nie jest to pierwszy taki przypadek.
Mieszkańcy okolic podwórka na ul. Żeromskiego przyznają, że w tym rejonie od ponad roku co jakiś czas płoną samochody. Podpalane są też kontenery i kosze na śmieci, a także stare meble, które ludzie wystawiają przed śmietnikami.
Policja potwierdza, że w ciągu pół roku były trzy przypadki pożarów aut w tej okolicy. - Ale trudno połączyć te sprawy. W jednym przypadku to było zwarcie instalacji silnika. W innym wiemy, że to 9-,10-letnie dzieci podpaliły śmieci w porzuconym od roku i otwartym volkswagenie. Jedynie w kwietniu z nieznanych przyczyn spłonął mały, stary dżip, który stał na ulicy od półtora roku otwarty - tłumaczy Dutkowiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?