Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motorniczy "17" o incydencie: Nie wiedziałem, że rozdzieliłem wnuczka z babcią (LIST)

RED.
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Janusz Wójtowicz
Napisał do nas motorniczy tramwaju nr 17, który w poniedziałek rozdzielił babcię z 5-letnim wnuczkiem. Sprawę, która wzbudziła duże oburzenie naszych czytelników, opisaliśmy wczoraj na naszym portalu. Motorniczy w liście do redakcji tłumaczy, jak doszło do tego incydentu. - Uważam się za winnego tylko jednego - że nie zauważyłem rozdzielenia babci z wnukiem. Jednak gdyby pasażerowie byli bardziej kulturalni i potrafiliby wytłumaczyć w rzeczowy sposób co się dzieje, z pewnością do przykrej sytuacji by nie doszło- pisze.

CZYTAJ TEKST: Wnuczek w tramwaju, babcia na przystanku. Motorniczy nie posłuchał "agresywnego" pasażera

Oto cały list motorniczego
Szanowni Państwo, całe zajście z mojej perspektywy wyglądało tak: zatrzymałem tramwaj na przystanku „Sztabowa” w kierunku Krzyków. Kiedy dokonywała się wymiana pasażerów, na przejście dla pieszych przed tramwajem weszła kobieta z dzieckiem spokojnym krokiem. Dziecko szło obok Pani, która trzymała je za rękę, nie spiesząc się z przechodzeniem. Podczas wymiany pasażerów miałem zielone światło, więc kobieta musiała przechodzić na czerwonym świetle. Doskonale wiedziałem, że tuż za mną jedzie tramwaj linii 6, który ruszył w ślad za mną z przystanku „Rondo”. Podjąłem normalną procedurę zamykania drzwi. Zdawałem sobie sprawę, że wyżej wspomniana Pani pewnie wsiądzie do jadącej za mną „szóstki”. Każdy motorniczy się ze mną zgodzi, że w opisanej sytuacji osoba wchodząca na przystanek wsiądzie w kolejny tramwaj, sam również jako pasażer uczyniłbym podobnie.

Dodam tylko jeszcze, że w chwili postoju na przystanku „Sztabowa” miałem 12 minut opóźnienia. W swojej pracy staram się być wyrozumiały dla dobiegających pasażerów i kiedy jest taka możliwość są oni przeze mnie zabierani. W tym przypadku podjąłem jednak taką a nie inną decyzję. Stanowczo nie popieram przechodzenia na czerwonym świetle tuż przed tramwajem, a zabieranie takich osób „dobiegających” stanowi niejako przyzwolenie na popełniane przez nich wykroczenie.

Dalej wydarzenia wyglądały następująco, nacisnąłem przycisk zamykania drzwi. W wozie o numerze taborowym 2356 są zainstalowane drzwi starszego typu IFE, specyfika ich działania polega na tym, że brzęczyk podpięty pod zamykanie drzwi brzęczy cały czas, a same drzwi zamykają się około 7 sekund. W momencie podchodzenia pasażerki do drugich drzwi pierwszego wagonu one już dzwoniły więc zgodnie z paragrafem 4, punktem 2.3 Regulaminu przewozu osób i bagażu środkami lokalnego transportu zbiorowego MPK Sp. z o.o. we Wrocławiu pasażerce nie wolno wsiadać do tramwaju podczas sygnału dźwiękowego sygnalizującego zamykanie drzwi. Pani włożyła rękę pomiędzy zamykające się drzwi, jednak szybko ją cofnęła i nie została przytrzaśnięta. Drzwi się zamknęły więc po prostu ruszyłem. Nie byłem świadomy, że do tramwaju wsiadło dziecko, wydawało mi się, że oboje dalej oczekują na przystanku i zaraz wsiądą sobie do szóstki. Dowiedziałem się o tym dzień później od kierownika zajezdni.

Po ruszeniu ktoś wcisnął dzwonek alarmowy (sygnał dzwonka umieszczony przy każdych drzwiach), rozległy się niezidentyfikowane wrzaski przy środkowych drzwiach, zaraz potem do drzwi kabiny przybiegł mężczyzna krzycząc: „Babcię zostawiłeś na przystanku”. Rzeczywiście odpowiedziałem że: „podjedzie sobie szóstką”. Dodałem też, że przechodziła na czerwonym świetle. Byłem pewien, że chodzi tylko o nie zabranie dochodzącego pasażera. Nie miałem pojęcia, że chodzi o rozdzielenie babci z wnuczkiem. Po prostu w lusterku tego nie zauważyłem, zresztą wejście takiego dziecka do tramwaju to sekunda. Gdybym zauważył takie dziecko z pewnością w ogóle nie ruszyłbym z przystanku, tylko otworzyłbym drzwi umożliwiając babci dołączenie do wnuka. Gdyby pasażerowie wytłumaczyli mi ze spokojem sytuację z pewnością na następnym przystanku doprowadziłbym wnuka do swojej babci. Nigdy nie dopuściłbym do sytuacji, że dziecko jedzie dalej bez opieki. Jednak mężczyzna pod kabiną zachowywał się bardzo agresywnie, po wypowiedzianych w miarę kulturalnie słowach „Babcię zostawiłeś na przystanku”, rozpoczął potok wyzwisk, wyzywając mnie od „gówniarzy” W międzyczasie do kabiny zaczęła dobijać się jakaś kobieta (podobno pracownica MPK), która również wykrzykiwała jakieś inwektywy pod moim adresem, jednak starałem się tego nie słuchać.

Dalej myślałem, że chodzi o nie zabranie tej kobiety z dzieckiem, więc ignorowałem awanturujących się pasażerów. W pewnym momencie, nie wytrzymałem jednak i powiedziałem do awanturującego się mężczyzny pod kabiną żeby się martwił o siebie. Z mojej strony nie padły z pewnością żadne niecenzuralne słowa, ze strony pasażerów pod kabiną owszem. Mężczyzna opuścił tramwaj przy Jastrzębiej, nie wiem natomiast kiedy wysiadła kobieta. Na Krzykach podeszła do mnie inna pasażerka, która jest gotowa zaświadczyć na moją korzyść, uważała, że zachowanie obydwojga pasażerów było skandaliczne.

Podsumowując uważam się za winnego tylko jednego - że nie zauważyłem rozdzielenia babci z wnukiem. Jednak gdyby pasażerowie byli bardziej kulturalni i potrafiliby wytłumaczyć w rzeczowy sposób co się dzieje, z pewnością do przykrej sytuacji by nie doszło. Byłem zupełnie nieświadomy błędu, który popełniłem, jednak w świetle ignorancji pasażerki sygnalizatora świetlnego i naklejki na drzwiach zabraniającej wsiadania po sygnale  każdy ma prawo popełniać błędy, jednak ja zapłaciłem za wszystkie dużym stresem. Za błąd przepraszam, jednak zaznaczam że winnym spowodowania tej sytuacji nie byłem tylko ja.

(dane motorniczego do wiadomości redakcji)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska