Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister policji ma być jak Kmicic, a nie Zagłoba. Mniej gadania, a więcej czynów

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej"
Arkadiusz Franas redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej"
Przepraszam, ale zacznę od dowcipu. I to takiego trochę grubiańskiego. Rzecz się dzieje, gdy jeszcze istniało Ludowe Wojsko Polskie, czyli za czasów PRL-u. Sierżant z szeregowym rozmawiają o wyglądzie podłogi. Teraz pewnie byśmy powiedzieli, że był to dialog dizajnerski.

- Szeregowy, po umyciu podłoga ma się błyszczeć jak psu d... na przednówku. Wiecie, co to przednówek? - pyta sierżant. - Tak jest, obywatelu sierżancie. Ze wsi jestem - odpowiada karnie szeregowy. - No to przygotowanie teoretyczne już macie - dodaje podoficer.

Całkiem jak premier, który po bójce na plaży w Gdyni stwierdził: - Dla nas wrogiem numer jeden będzie od teraz przemoc w każdej postaci. Będę się pilnował, by nie mówić kibic ani kibol, kiedy mam do czynienia z bandytą - stwierdził szef rządu. - Będziemy szukali sposobów, w tym szybkiej zmiany prawa, szybkiej zmiany procedur, by osoby, które uczestniczyły w bójce, lądowały w więzieniu.

Wreszcie Donald Tusk zauważył, że ten, kto bije, to bandyta, a nie pseudokibic, nazista, przedstawiciel radykalnej prawicy itp. Szkoda tylko, że szefowi polskiego rządu to przygotowanie teoretyczne zajęło całe 6 lat. Choć obawiam się, że o ile w przypadku wspomnianego szeregowego przejście od teorii do praktyki działo się w trybie natychmiastowym, to tu pewnie nadal poczekamy.

Może dlatego, że reszta ministrów charakteryzuje się bardziej naturą refleksyjną niż dobrym refleksem. Na przykład taki minister od policji Bartłomiej Sienkiewicz. - Jesteśmy dzień po bulwersującym wydarzeniu. Dla mnie kluczowe pytanie brzmi: jak to się stało, że kibole znaleźli się wśród normalnych ludzi? Jak znaleźli się na tej plaży? - pytał szef MSW dzień po pobiciu przez chuliganów meksykańskich marynarzy. Gdy tak słuchałem tej wypowiedzi, to nurtował mnie jeden problem. A do kogo to pytanie? Kto odpowiada za bezpieczeństwo w naszym państwie? Nie szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych?! Miałem wrażenie, że słucham człowieka, który nie wie, gdzie żyje i czym się zajmuje. Niczym stworzony przez pradziadka ministra, czyli przez Henryka Sienkiewicza Jan Onufry Zagłoba, który wrzeszczał: "Co to jest? Co się stało? Jezus Maria! Wzięto mnie w niewolę!". A w niewolę "wzięła" go chorągiew, bo spadła podczas bitwy na głowę przyciężkiego rycerza wymachującego w panice na ślepo szablą.

Kolejne dowody. Pamiętają Państwo, jak po zamieszaniu z przerywaniem wykładu profesora Zygmunta Baumana we Wrocławiu nasz minister apelował do prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza o ściślejszą współpracę z wojewodą? - Jego siedziba jest obok ratusza, liczę, że panowie sobie właściwie ułożą współpracę - stwierdził. Nieznającym topografii miasta objaśniam, że owe "obok" to w linii prostej około dwóch czy trzech kilometrów... Ale cieszmy się, że wie, gdzie Wrocław. Chyba.
Ale żeby być sprawiedliwym, to przyznam, że i ministrowi Sienkiewiczowi znacznie przygotowanie teoretyczne się poprawiło... Po awanturze na wykładzie prof. Baumana grzmiał, że Wrocław ma problem ze środowiskami kibolskimi i neofaszystowskimi. - Musimy mówić o tym głośno i nie chować głowy w piasek - grzmiał wtedy. A teraz: - Mamy do czynienia nie tyle ze środowiskami kibicowskimi czy z fanami piłki nożnej, nie mamy też do czynienia z jakimikolwiek elementami politycznymi, mamy do czynienia po prostu z bandytami - mówił w ostatnią środę szef MSW.

Jakie to proste. Nie róbmy z bandytów polityków. Tylko co teraz z tym milionem, co to pod naciskiem takich wcześniejszych wypowiedzi prezydent Wrocławia przekazał policji na "operacyjne rozpracowywanie grup neofaszystowskich i walkę z rasizmem"? Policja wzięła i podobno tropi. Tylko że teraz trzeba podjąć nowy trop. A miliona szkoda... Ja pod naciskiem opinii, oczywiście nie publicznej, a tylko nielicznej, zacząłem szukać w mym mieście nazistów, którzy podobno czają się za każdym rogiem i... natrafiłem na ślad. Znalazłem jednego podejrzanego krasnala. Życzliwek się nazywa i stoi w samym Rynku. Ma jedną rączkę uniesioną zbytnio do góry. Budzi podejrzenie, że nieprawidłowo pozdrawia... Może by mu ją lekko nagiąć?

Jakie to proste. Nie róbmy z bandytów polityków. Tylko co teraz z tym milionem, co to pod naciskiem wcześniejszych wypowiedzi prezydent Wrocławia przekazał policji?

A propos prof. Baumana. Naukowiec miał dostać doktorat honoris causa pewnej prywatnej wrocławskiej uczelni. Ale po ostatnich doświadczeniach doszedł do wniosku, że może by zrezygnować z tej uroczystości. By uniknąć kolejnego zamieszania i protestów ludzi, którzy niekoniecznie szanują jego dokonania. Nawet rozumiem Pana Profesora, bo wszak jest już człowiekiem nie najmłodszym i chciałby odrobiny świętego spokoju. Ale niestety, nie zazna. Uczelnia się uparła, bo jakieś środowiska chcą udowodnić, że mają rację i wystawią zacnego uczonego na pierwszą linię frontu starcia z ludźmi, którzy niekoniecznie potrafią dyskutować na poziomie akademickim. Rodzi się pytanie: czy ten doktorat to ma być uznanie dla Pana Profesora, czy profity dla uczelni, która chce się ogrzać przy takim nazwisku? Teraz, jak już nasz rząd ma teoretyczne przygotowanie, to może czas pokonać bandytów. Ale nie w stylu Zagłoby, wymachując na ślepo, a jak Kmicic, co sam jeden szwedzką kolubrynę rozwalił. Tylko chorąży orszański do wyborów się nie szykował, a rząd tak. A na czas wyborów wygadany Zagłoba lepszy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska