Mieszkanie na wynajem, a w środku... 25 pokojów! „Chów klatkowy Polaka”. Tak się zarabia we Wrocławiu

W weekend w sieci pojawiła się informacja o nietypowej ofercie wynajmu pokoju we Wrocławiu. W jednej z kamienic na rynku, mieszkanie o powierzchni 300 metrów kwadratowych zostało podzielone na 25 pokoi! W tym 23 jednoosobowe i 2 dwuosobowe, gdzie wstawione są dwa pojedyncze łóżka. Z dodatkowych udogodnień znalazło się miejsce na dwie kuchnie i cztery łazienki.

- Dodatkowo w mieszkaniu znajdują się pralki, lodówki, czajniki, płyty indukcyjne, kuchenki mikrofalowe, odkurzacz, deska do prasowania, suszarki na pranie. Kuchnie są wyposażone w talerze, sztućce, kubki, szklanki, garnki i patelnie - czytamy w ogłoszeniu.

Kolejną zaletą wynajmu mieszkania (według ogłoszenia) jest także bliskość do Biedronki (500 metrów), Uniwersytetu Wrocławskiego (500 metrów), galerii Dominikańskiej (750 metrów).

Cena za miesięczny wynajem pokoju różni się w zależności od metrażu pokoju:

• 1 020 złotych za 8,80 metrów kwadratowych,
• 1 050 złotych za 9 metrów kwadratowych,
• 700 złotych za miejsce w pokoju dwuosobowym 12,5 metrów kwadratowych.

Do tych kwot należy jeszcze doliczyć 350 złotych ryczałtu opłaty za media.

Na wykopie pojawiły się z kolei takie opinie o ofercie:
„Najlepsze w tych mieszkaniach ze wspólnym oknem na dwa pokoje są grzejniki, które też są dzielone, ale tylko jedna osoba ma pokrętło”

„drugi ma klamkę do okna więc jest po równo”

Na Twitterze Jan Śpiewak określił jedną z ofert jako:

„Chów klatkowy Polaka”. (…) Nieopodatkowane przeniewierstwo się szerzy bezkarnie, kosztem innych mieszkańców i Polaków”
Śpiewak zapowiedział także zgłoszenie sprawy do inspektora nadzoru budowlanego.

To tylko wycinek komentarzy, które pojawiły się w mediach społecznościowych. Są także takie, które nie potępiały takiego rozwiązania. W poniedziałek rano ogłoszenia zostały usunięte.

- My porównujemy naszą ofertę do akademika. I taki jest nasz typ najemcy, studenci, którzy u nas mają możliwość zamieszkania w pokoju o powierzchni, przyjmijmy już 7 mkw, ale mają go na wyłączność. W akademiku są oczywiście większe pokoje, ale często dwuosobowe i ostatecznie na tego studenta przypada taki sam metraż. Nasza oferta to także większy standard samego pokoju i części wspólnych niż w domach studenckich. U nas są one w pełni wyposażone, funkcjonalne, estetyczne i nie jest to przysłowiowa „komuna” - mówi Gazecie Wrocławskiej Maciej Gołębiowski z firmy Ad Libertatem Sp. z o.o.

Obecnie firma podpisała już umowy na połowę mieszkań. Firma także dementuje wpisy w mediach społecznościowych, jakoby oferowała pokoje po 3 metry kwadratowe i unikała płacenia podatków. Najmniejszy pokój ma 6 mkw,, jedna trzecia ma powyższej 10 mkw. Reszta po 8-9 mkw.

- Powierzchnia i ilość osób, przekłada się na takie ceny. Biorąc pod uwagę lokalizację, bo budynek znajduje się w rynku, to nasze ceny są jednymi z najniższych w okolicy. Nie jest to mieszkanie na lata, tylko na okres studiów. Taka oferta i organizacja 300 metrowego piętra w kamienicy to pomysł na biznes właściciela, który odpowiada na zapotrzebowanie rynku nieruchomości – dodaje Maciej Gołębiowski.

Prawo budowlane nie obliguje inwestora do zapewnienia pokoju o minimalnej wielkości. Przepisy, określają natomiast jedynie wielkość mieszkania. W nowelizacji prawa budowlanego w 2018 roku zostały także „rozluźnione” przepisy co do organizacji metrażu.

Co ciekawe, proponowane minimalne wymiary kojca w tzw. „piątce dla zwierząt”. Tam przepisy wymagają minimum 9 mkw. dla zwierząt do 50 centymetrów wysokości w kłębie. Kodeks Karny Wykonawczy określa także przepisy dotyczące więźniów:
„Powierzchnia w celi mieszkalnej, przypadającej na skazanego, wynosi nie mniej niż 3 mkw.”.

- Sprawę 25 pokoi we Wrocławiu znam z doniesień medialnych. Nie był u nas przypadek tego lokalu rozpoznawany, dlatego nie mogę powiedzieć, że doszło czy nie doszło do nieprawidłowości czy naruszenia przepisów. Sprawa jest sensacyjna, to prawda, ale w pełni legalna, bo nie jest wymagane pozwolenie na przebudowę mieszkania czy lokalu. Nie ma przepisów, które by tego zabraniały – mówi Gazecie Wrocławskiej Przemysław Sanocki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Wrocław.

Tu znajduje się mieszkanie: